Ciężki los informatyka

Informatyzacja Rzeczpospolitej jak bumerang wróciła przed oblicze opinii społecznej. Po części za sprawą opublikowanego niedawno raportu Ministerstwa Nauki i Informatyzacji o stanie systemów informatycznych w administracji publicznej, po części za sprawą raportu NIK o wdrażaniu systemu CEPiK w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji. Jeden z tygodników podniósł larum, że źle się dzieje, że systemy nie działają. W branży zakipiało, a wyraz swej frustracji dała podczas konferencji Computerworld poświęconej państwu w skali mikro- i makro.

Informatyzacja Rzeczpospolitej jak bumerang wróciła przed oblicze opinii społecznej. Po części za sprawą opublikowanego niedawno raportu Ministerstwa Nauki i Informatyzacji o stanie systemów informatycznych w administracji publicznej, po części za sprawą raportu NIK o wdrażaniu systemu CEPiK w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji. Jeden z tygodników podniósł larum, że źle się dzieje, że systemy nie działają. W branży zakipiało, a wyraz swej frustracji dała podczas konferencji Computerworld poświęconej państwu w skali mikro- i makro.

Wiesław Paluszyński, występując jako ekspert Polskiego Towarzystwa Informatycznego, przedstawił analitycznie, jak trudno rzetelnie dziennikarzom pisać o informatyce. Bo co to znaczy, że coś nie działa, skoro działa? A działa i system w ZUS, i CEPiK i wiele innych systemów. Jeśli zaś nie działają, jak teoretycznie powinny, to problem ich użytkowników, czyli ZUS, MSWiA, a bardziej ogólnie - administracji publicznej, że nie wie czego chce, nie potrafi formułować zlecenia, zmienia nieustannie prawo, które do góry nogami wywraca założenia techniczne projektu. To niemal cud, ale słynne szatańskie umiejętności polskich informatyków powodują, że jednak systemy działają. Nie dali sobie rady z naszą administracją Francuzi, ich Bull poniósł fiasko podczas realizacji Poltaxu, polegli Niemcy przy polskim cle. Polscy informatycy trwają. I dobrze, dzięki nim emerytury trafiają do emerytów, podatki do fiskusa, a raporty o ukradzionych samochodach do MSWiA.

Niestety, nasza branża informatyczna nie potrafi sobie poradzić z innym problemem. Jej sukcesów nie chcą dostrzec dziennikarze i kontrolerzy NIK-u. O co chodzi?

Nie zamierzam dezawuować sukcesów. Rzeczywiście, dziennikarzom z prasy popularnej trudno pisać o informatyzacji, bo to problem bardzo złożony. Co zresztą może dziennikarz, skoro nawet biegli NIK-u mają problemy z właściwą oceną materii. Realizujący w MSWiA CEPiK Gustaw Pietrzyk zapowiedział, że w proteście przeciwko nierzetelnej ocenie NIK-u swojego dobrego imienia będzie bronił w sądzie.

Polscy informatycy słusznie bronią swojego dobrego imienia, ale przesadzają twierdząc, że padli ofiarą czarnego PR. Czarny PR nie istnieje, faktem jest natomiast nieudolność w komunikowaniu opinii społecznej swoich sukcesów. To zresztą zdumiewające, jak aktywny PR potrafią mieć firmy IT w Polsce i w jak niewielkim stopniu przekłada się ta aktywność na wizerunek całości. A może po prostu polska branża IT jako całość nie istnieje?

Autor jest publicystą tygodnika "Polityka", współzałożycielem Centrum Badań Sieciowych, laureatem nagrody Infostar 2004.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200