Chaos ukierunkowany

Wyspa pewności

Niepotrzebne jest założenie o zasadniczo przypadkowej naturze świata, bowiem deterministyczna złożoność wystarcza do wyjaśnienia zjawisk modelowanych jako przypadkowe. Bo czym jest teoria prawdopodobieństwa w stosunku do rzeczywistości? Jako dział matematyki jest oczywiście językiem pojęć i wzajemnych relacji między nimi, ale jak to się odnosi do zjawisk realnych? Każdy uczeń tutaj się zdziwi. Przecież interpretacja prawdopodobieństwa bierze się z rzutu kostką, a więc ma odniesienie do rzeczywistości. Rozpatrzmy więc rzut kostką. Ponieważ znamy równania jej ruchu, przeto zakładając dokładną znajomość siły rzutu i jej lokalizacji w stosunku do kostki, potrafilibyśmy obliczyć dokładnie, na jaką stronę upadnie. Tyle tylko, że wynik takich obliczeń byłby bardzo wrażliwy na warunki początkowe.

Rzut kostką jest w istocie przykładem chaosu deterministycznego, natomiast prawdopodobieństwo (czyli stwierdzenie, że każda strona kostki pojawi się na górze z częstością graniczną 1/6) jest tylko genialnym, uproszczonym mo- delem matematycznym tego bardziej złożonego zjawiska. Jeśli jednak samo pojęcie prawdopodobieństwa jest tylko modelem, to jak można twierdzić, że świat jest indeterministyczny tylko dlatego że użyliśmy tego modelu do sformułowania innego, bardziej skomplikowanego modelu kwantowego cząstek elementarnych? Być może pojawią się jeszcze nowi genialni fizycy, którzy teorię kwantów zreformułują w terminach teorii chaosu deterministycznego.

Tu jednak napotykamy trudność zasadniczą. W epoce cywilizacji przemysłowej ludzie przyzwyczaili się wierzyć w niepodważalną słuszność modeli dość prostych - co załamało się w okresie postmodernizmu, który słusznie interpretował teorię chaosu jako wyzwanie dla starego sposobu myślenia - tyle że nie proponował sposobu nowego. Ponadto początek epoki cywilizacji informacyjnej przynosi dalsze wyzwania i komplikację świata. Utrwaleni w swym mechanistycznym pojmowaniu ekonomiści rynkowi sugerują, że nic się nie zmieniło, wystarczy być cierpliwym, a wolny rynek wszystko rozwiąże. To prawda, że nie wynaleziono dotąd lepszego systemu ekonomicznego niż wolny rynek. Ale nie jest on idealny, bo jeśli tylko założymy nieliniowość modeli praw ekonomicznych, to silne sprzężenie zwrotne (równoważenie popytu i podaży) może spowodować zachowania chaotyczne, a już na pewno wystąpi na rynku wiele możliwych równowag. A która równowaga jest wtedy tą lepszą, idealną? Ta, którą preferują Bank Światowy i wielkie korporacje międzynarodowe?

Na to wszystko nakłada się narastające rozwarstwienie społeczne pomiędzy krajami bogatymi a biednymi, także w obrębie każdego kraju, wywołane początkiem nowej epoki cywilizacyjnej - tak jak to miało też miejsce na początku epoki cywilizacji przemysłowej. Ponadto mamy rosnące bezrobocie strukturalne - wynik dematerializacji pracy, którą umożliwiła rewolucja informacyjna. Jest to teoretyczne błogosławieństwo dla przepracowanej ludzkości, tylko jak zapewnić pracę prawie każdemu? Bo jeśli się to nie uda, to znikną ekonomiczne podstawy masowego popytu eko- nomicznego, na którym opiera się zna-ny nam system gospodarki rynkowej - i system ten może się katastroficznie rozpaść (dość znamiennym przykładem jest tutaj wywiad zamieszczony ostatnio w Gazecie Wyborczej z J. Rifkinem, autorem książki Koniec pracy, który przeprowadził Jacek Żakowski: traktował on swojego rozmówcę jak nawiedzonego proroka, który burzy mu głęboką wiarę w wolny rynek, co to przecież "przyjdzie i wyrówna").

Wobec tych dylematów zrozumia- łe stają się obawy i niepokoje naszych czasów. Przy takiej złożoności i niepewności świata wiele osób ucieka się do surogatów pewności: fundamentalizmu, populizmu czy wiary w idealne działanie wolnego rynku (choć oczywiście opcje te nie muszą być ze sobą zgodne). Natomiast naprawdę potrzeba nam perspektywy głębszego zrozumienia, że świat jest naprawdę bardzo skomplikowany, ale można go pojąć, wytłumaczyć, można go też kształtować i to nawet jeśli rozwój w tym świecie ma charakter chaotyczny czy niekiedy katastroficzny. Nie możemy bowiem jeszcze przeciwdziałać wy- buchom wulkanów, ale coraz lepiej je rozumiemy, umiemy je badać, obserwować ich uwarunkowania, przeciwdziałać ich skutkom. Nie możemy przeciwdziałać lawinom, ale rozumiemy, jak powstają, staramy się ich unikać, mo-żemy nawet wpływać na ich bieg - zwłaszcza na jego początku.

Chaos w naszych rękach

Rewolucja informacyjna i rozwój społeczeństwa informacyjnego mają charakter procesu lawinowego w swej masie, chaotycznego w szczegółach - ale spec-jaliści rozumieją także jego szczegóły i mają wpływ początkowo na drobne aspekty, z biegiem czasu jednak na całe kierunki rozwoju.

Jeśli drobna zmiana warunków początkowych może - zwłaszcza w warunkach krytycznych - znacznie zmienić trajektorię systemu, to kto może taką zmianę przewidzieć i spowodować? My sami - musimy tylko mieć wizję tego, co chcemy osiągnąć, a wtedy posługując się właściwą nam wolną wolą, na podstawie kantowskiego imperatywu kategorycznego mamy obowiązek popchnąć świat - choćby nieznacznie - w lepszym kierunku. Świat jest ogromnym systemem adaptacyjnym, ale rozstrzygnięcie tych dylematów nie uda się bez naszego udziału. To, jak się rozwinie przyszłość cywilizacji informacyjnej, zależy od nas, zwłaszcza tych, którzy tę cywilizację dobrze rozumieją.

Profesor Andrzej P. Wierzbicki jest dyrektorem Instytutu Łączno

ści w Miedzeszynie pod Warszawą.


TOP 200