Ukryte pomysły

Dlaczego kolejne inicjatywy, mające na celu ujawnienie przedsiębiorczości i innowacyjności studentów, nie owocują projektami, o które biliby się venture capitals z Doliny Krzemowej?

Dlaczego kolejne inicjatywy, mające na celu ujawnienie przedsiębiorczości i innowacyjności studentów, nie owocują projektami, o które biliby się venture capitals z Doliny Krzemowej?

System obsługi wydarzeń sportowych wspierany technologią RFID, internetowy serwis odzieżowy oraz sieć inteligentnych urządzeń to najbardziej innowacyjne projekty z dziedziny nowych technologii zgłoszone do konkursu Innowatorzy 2007. Wyłoniono je spośród 160 prac nadesłanych przez studentów. Najpierw oceniano opisy pomysłów, w drugim etapie biznesplany.

Przedstawiciele Akademickich Inkubatorów Przedsiębiorczości, fundacji organizującej konkurs, nie kryją, że spodziewali się, iż zostanie do niego zgłoszonych więcej innowacyjnych projektów. Tym bardziej, że jak mówi Piotr Proczek, menedżer projektu Innowatorzy 2007, "bariera wejścia" była dość niska - nie wymagano stworzenia prototypu rozwiązania ani działającego oprogramowania, lecz krótkiego opisu.

Teza głosząca, że polskim studentom brak innowacyjnego myślenia, byłaby niesprawiedliwa. Wystarczy wskazać przykłady Polaków, którzy zajmują czołowe miejsca w organizowanym przez Microsoft międzynarodowym konkursie Imagine Cup. Tegoroczna reprezentacja Politechniki Poznańskiej w nagrodę za opracowanie aplikacji służącej do wygodnego współdzielenia aplikacji i plików weźmie udział w Imagine Cup Innovation Accelerator. Tym samym zyska możliwość dopracowania projektu od strony biznesowej.

W przypadku Imagine Cup zachętą do udziału w konkursie jest magia Microsoftu i wiara w realizację pomysłu przez dojrzałą i zamożną korporację. W najgorszym przypadku można liczyć na to, że menedżerowie Microsoftu, Google czy Cisco docenią talent uczestnika i zaproponują ciekawą, dobrze płatną pracę. Trudniej o to w konkursach, za którymi nie stoją potężne międzynarodowe marki z gigantycznymi budżetami na R&D.

Trzeba raczej zastanowić się, czy formuła inicjatyw podejmowanych w Polsce zachęca młodych ludzi do uczestnictwa w tego typu konkursach. Z pewnością część z nich nie chce ujawniać publicznie swoich pomysłów przy takich okazjach licząc, że z dobrym projektem w ręku są w stanie samodzielnie dotrzeć do potencjalnego inwestora. Takiego, którego stać na ryzyko finansowania najbardziej odważnych koncepcji. Nie jest to naiwne podejście, zważywszy na fakt, że na rynku jest więcej kapitału niż idei rokujących na biznesowy sukces.

Najwyraźniej perspektywa inwestycji ze strony funduszu venture capital Phenomind Ventures, którego głównym udziałowcem jest Kulczyk Holding, w tym roku nie okazała się jeszcze wystarczającą zachętą. Organizatorzy nie zamierzają jednak rezygnować z konkursu Innowatorzy wierząc, że kolejne edycje spowodują większe zainteresowanie ze strony twórczych i zdolnych studentów. Obecnie Akademickie Inkubatory Przedsiębiorczości działają przy ponad 20 polskich uczelniach. Według oficjalnych informacji, działa przy nich 250 firm. Jak twierdzą przedstawiciele fundacji, finansowanie najbardziej obiecujących pomysłów może sięgać kilku milionów złotych.

Na świecie funkcjonuje wiele programów i rankingów promujących studencką innowacyjność i pomagających naukowcom w komercjalizacji ich koncepcji. Jednym z bardziej prestiżowych jest ranking MIT Technology Review, wyróżniającego od 1999 r. młodych innowatorów. Zasadą jest - podobnie jak w przypadku Imagine Cup - nagradzanie istniejących, sprawdzonych w działaniu rozwiązań, a nie jedynie ich ogólnych zarysów.

<hr>

O projekcie systemu obsługi wydarzeń sportowych opowiada jego autor i zdobywca I miejsca w konkursie Innowatorzy 2007 Rafał Dylewski, absolwent Uniwersytetu Łódzkiego.

Ideą projektu jest przygotowanie kompleksowego systemu informatycznego dla organizacji sportowych, takich jak zarządy stadionów czy kluby sportowe, które organizują rozmaite imprezy na własnych obiektach.

Zasadniczy element systemu to moduł zarządzania publicznością oparty na technologii RFID, co wymaga nadania każdemu kibicowi karty chipowej jednoznacznie go identyfikującej. W zależności od oczekiwań możliwe byłoby zastosowanie taga w wersji pasywnej, aktywnej lub półpasywnej, co miałoby bezpośredni wpływ na dokładność pomiaru lokalizacji osób. Takie rozwiązanie zapewniłoby organizacjom sportowym lepszą kontrolę publiczności i wpłynęłoby na zwiększenie bezpieczeństwa. Proponowany system usprawniłby sprzedaż i marketing.

Jako kibic często widzę, że w naszej rzeczywistości nie jestem traktowany jak klient, a kluby sportowe nadal, pomimo ciągłych zmian, nie są organizacjami nastawionymi na generowanie wartości i dywersyfikację źródeł przychodów.

Dostrzegam pierwsze pozytywne próby zastosowania technologii RFID na stadionach zagranicznych, choć wydaje się, że rozwiązania te nie są na tyle kompleksowe, jak opisane powyżej. Wdrożone w opisanej postaci w Polsce byłoby z pewnością nowatorskie.

O bezprzewodowych urządzeniach połączonych w sieci o topologii siatki opowiada autor pomysłu i zdobywca III miejsca w konkursie Innowatorzy 2007 Dariusz Maślak, absolwent Politechniki Wrocławskiej.

Mój projekt dotyczy modułów do komunikacji bezprzewodowej w sieciach o zasięgu osobistym. Dotychczas stosowane technologie pozwalały na komunikację ograniczonej liczby urządzeń na niewielkie odległości. Moim celem jest umożliwienie komunikacji tysiącom urządzeń, takich jak czujniki, przełączniki czy sterowniki.

Sieć będzie miała zdolność automatycznej rekonfiguracji, ponieważ każde z urządzeń będzie potrafiło "inteligentnie" ustalić trasę przesyłu komunikatu do innego urządzenia. Dzięki temu komunikacja stanie się odporna na awarie i zakłócenia, a zasięg straci na znaczeniu. Istotną zaletą będzie również mały pobór energii - bezprzewodowy czujnik będzie mógł pracować nawet kilka lat na zasilaniu bateryjnym.

Moje rozwiązanie umożliwi np. zarządzanie w budynkach wszystkimi znajdującymi się wewnątrz urządzeniami z dowolnego miejsca. Pracownicy często zostawiają zapalone światła, włączone komputery, które marnują energię. Z wyłącznikiem światła będzie można połączyć się przez Internet. Można znaleźć tysiące innych zastosowań. Musimy mieć świadomość, że z każdym rokiem liczba rozmaitych czujników wokół nas będzie się zwiększać.

<hr>

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200