Przegapiony czas

Przed tygodniem dokonaliśmy oceny rocznej działalności działu administracji rządowej ds. informatyzacji. Pora zadać sobie pytanie, czy funkcjonowanie specjalnego ministerstwa ds. informatyzacji nie jest już aby reliktem przeszłości.

Przed tygodniem dokonaliśmy oceny rocznej działalności działu administracji rządowej ds. informatyzacji. Pora zadać sobie pytanie, czy funkcjonowanie specjalnego ministerstwa ds. informatyzacji nie jest już aby reliktem przeszłości.

Z powołaniem nowego działu administracji rządowej ds. informatyzacji wiązano duże nadzieje i oczekiwania. Były one widoczne zarówno po stronie branży IT, jak i administracji publicznej. Dotychczasowe efekty działalności Ministerstwa Nauki i Informatyzacji nie zadowalają jednak nikogo. Nie przyczyniły się ani do ożywienia rynku teleinformatycznego w Polsce, ani uporządkowania standardów wymiany informacji między urzędami. Nie doprowadziły do uruchomienia systemu nowych usług publicznych w Internecie, jak również nie zaowocowały zwiększeniem dostępu do Sieci.

Katalog nie zaspokojonych potrzeb i nie zrealizowanych planów jest bardzo obszerny. Powołanie Polskiej Biblioteki Internetowej to zdecydowanie za mało, aby można było mówić o sukcesach tego resortu (brakuje zresztą jasności co do sposobów jej finansowania w przyszłości). Wielką niewiadomą pozostaje wciąż promowany przez wiceministra Wojciecha Szewko projekt elektronicznych Wrót Polski. Pomysł ten spotyka się z wieloma krytycznymi uwagami, m.in. ze strony przedstawicieli administracji samorządowej, którzy widzą w nim próbę unieważnienia ich dotychczasowych działań i osiągnięć w dziedzinie elektronicznej administracji.

Do dziś w programie obrad rządu nie znalazła się ustawa o informatyzacji, która miała m.in. ustalić zasady współpracy między różnymi szczeblami i organami administracji publicznej. Jej projekt ciągle się zmienia. Przedstawiciele poszczególnych resortów i instytucji państwowych obawiają się zbyt rozbudowanych kompetencji i uprawnień decyzyjnych ministra informatyzacji. Podobne obawy mają przedstawiciele samorządu lokalnego.

Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego działalność ministerstwa, które zostało powołane specjalnie do zajmowania się sprawami informatyzacji kraju, nie przynosi spodziewanych, wymiernych efektów? Oczywiście, ważne miejsce zajmują problemy natury politycznej, z którymi boryka się obecny rząd. Politycy mają ważniejsze, z ich punktu widzenia, sprawy na głowie niż zajmowanie się strategią e-Polska. Być może jednak podstawową barierą w sprawnym funkcjonowaniu resortu jest nieadekwatność przyjętego modelu organizacyjnego do obecnych wyzwań i możliwości działania.

Zbyt późno

Wygląda na to, że rozwiązania przyjęte przy tworzeniu ministerstwa ds. informatyzacji mijają się zarówno z obecnymi potrzebami społeczeństwa, jak i warunkami funkcjonowania organów państwa. Realizacja zadań związanych z informatyzacją kraju poprzez jeden centralny urząd nie znajduje już dzisiaj uzasadnienia. Ministerstwo ds. informatyzacji powstało w naszym kraju zdecydowanie za późno. Model, według którego ma działać, pochodzi z przeszłości, bowiem zasady, którymi ma się kierować, były tworzone z myślą o całkiem innych potrzebach i wyzwaniach. Sprawa wyglądałaby prawdopodobnie zupełnie inaczej, gdyby podobny resort został utworzony 2, 3 lata wcześniej. Efekty jego działalności mogłyby być wtedy bardziej znaczące, a formuła działalności łatwiejsza do zaakceptowania. Powołanie specjalnego urzędu ds. społeczeństwa informacyjnego było jednym z głównych postulatów kilku poprzednich edycji konferencji Miasta w Internecie. Tymczasem obecnie funkcjonowanie Ministerstwa Nauki i Informatyzacji budzi w tych samych środowiskach samorządu terytorialnego wiele zastrzeżeń.

Tworzenie społeczeństwa informacyjnego czy Informatyzacja kraju są już dzisiaj niewiele mówiącymi hasłami. Jeszcze kilka lat temu były ważne jako inspiracja do podejmowania nowych działań i wyzwań cywilizacyjnych, także poprzez wskazywanie ważnych obszarów aktywności społecznogospodarczej. Jeszcze kilka lat temu wydawało się oczywiste, że to państwo powinno podjąć się trudu całościowej koordynacji działań w tym zakresie, a także stworzyć jednolity, ogólnokrajowy plan działań i odpowiadać w całościowy sposób za jego wypełnianie. Wiele państw europejskich tak właśnie postąpiło, opracowując własne strategie e-rozwoju i tworząc osobne instytucje odpowiedzialne za ich realizację.

Dzisiaj techniki informacyjne przeniknęły niemalże do wszystkich dziedzin życia społecznego i gospodarki, stając się nieodzownym elementem działalności zarówno w sferze publicznej, jak i świecie biznesu. Czas wielkich idei minął, przyszła kolej na ciężką, codzienną pracę - to czas zmagań z problemami wynikającymi z upowszechnienia zastosowań technik informacyjnych w różnych obszarach ludzkiej aktywności. Trudno sobie już dzisiaj wyobrazić funkcjonowanie szkoły, urzędu czy przedsiębiorstwa bez wykorzystania systemów informatycznych. Trudno także w związku z tym objąć jednym, uniwersalnym programem specyficzne problemy każdego z wielu odmiennych obszarów funkcjonowania technik informacyjnych. Przy planowaniu zadań na przyszłość nie można nie zauważyć także już wielu wdrożonych rozwiązań.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200