Program na jutro

Polacy najchętniej jednoczą się wokół wielkich idei i dalekosiężnych wyzwań. Co jednak zrobić, gdy wyznawane wspólnie hasła tracą na znaczeniu, a ich miejsce zajmują, nie mniej przecież ważne, problemy dnia codziennego?

Polacy najchętniej jednoczą się wokół wielkich idei i dalekosiężnych wyzwań. Co jednak zrobić, gdy wyznawane wspólnie hasła tracą na znaczeniu, a ich miejsce zajmują, nie mniej przecież ważne, problemy dnia codziennego?

Poprzednie dwa Kongresy Informatyki Polskiej kończyły się postulatami i zaleceniami pod adresem władz, polityków, całego społeczeństwa. Powstał Pakt na rzecz budowy społeczeństwa informacyjnego w Polsce i Kodeks Problemu Roku 2000. Dzisiaj rzeczywiste problemy informatyzacji są związane bardziej z konkretnymi zastosowaniami technik informacyjnych w różnych dziedzinach gospodarki i życia społecznego niż ze strategicznymi programami rozwoju społeczeństwa informacyjnego.

Można odnieść wrażenie, że organizatorzy i uczestnicy 3. Kongresu Informatyki Polskiej jakby nie zauważyli tej istotnej zmiany. Znaczna część programu była znów poświęcona dyskutowaniu ogólnych zagadnień związanych z wykorzystaniem technik informacyjnych przez społeczeństwo, takich jak edukacja informatyczna, dostęp do Internetu, upowszechnianie dziedzictwa narodowego w sieci, informatyzacja administracji publicznej itp. Wśród wniosków zgłaszanych przez uczestników dyskusji powtarzały się te same, znane od lat oczekiwania pod adresem państwa: wzrost nakładów na naukę i działalność proinnowacyjną, systemowe rozwiązanie kwestii wyposażenia szkół w sprzęt komputerowy, przygotowanie i wdrożenie do realizacji spójnego planu informatyzacji urzędów, wprowadzenie standardów wymiany informacji... Przykłady można by mnożyć. Jednocześnie było wiele tematów, które pasowałyby bardziej do omówienia na specjalistycznych, biznesowych spotkaniach bądź konferencjach, np. kwestie prawidłowego prowadzenia projektów informatycznych czy zasady rekrutacji informatyków do pracy w firmach.

Wydawać by się mogło, że tegoroczny kongres mógłby być znakomitą okazją do postawienia postulatów samemu środowisku informatycznemu. O potrzebie podjęcia tego tematu mogłyby świadczyć pojawiające się wcześniej, chociażby w prasie fachowej, wypowiedzi wskazujące problemy dzisiaj dręczące branżę informatyczną. Tak się jednak nie stało. Nieliczne, nieśmiałe próby wywołania dyskusji na ten temat nie zostały podjęte na ogólnym, kongresowym forum. Nie zostały też uwzględnione w końcowych wnioskach. Wydaje się jednak, że środowisko informatyczne będzie musiało zmierzyć się w końcu z zagadnieniami zawodowej rzetelności i biznesowej uczciwości, problemami egzekucji odpowiedzialności za jakość oferowanych systemów i rozwiązań czy prowadzenia skutecznego i przejrzystego lobbingu. Dopóki to się nie stanie, dopóty trudno będzie chociażby o wypracowanie, wspólnego, jednolitego stanowiska wobec propozycji parlamentarnych czy w kontaktach z rządem. Jest to ważne także w perspektywie zapowiedzi spodziewanego ożywienia gospodarczego. Ustalenie jasnych reguł działania może wyjść wszystkim tylko na dobre.

Dyskusja taka nie jest z pewnością łatwa. Środowisko informatyczne nie jest jednolite i skonsolidowane. Uczestnikom Kongresu nie udało się jasno wyartykułować wspólnych interesów branży. Rozbieżności pojawiły się już chociażby przy próbie zdefiniowania zawodu informatyka i ustalenia zasad jego certyfikowania. Padało wiele głosów podających w wątpliwość istnienie zawodu informatyka jako takiego. Wymieniano wiele konkretnych, osobnych specjalności, które pojawiają się zarówno w obrębie informatyki, jak i w otoczeniu okołoinformatycznym, które będą wpływać na dalszy kształt branży. Próbą zwarcia szeregów ma być pomysł powołania federacji stowarzyszeń i organizacji informatycznych. Kierowanie takim związkiem byłoby powierzane okresowo, na zasadzie prezydencji kolejnym członkom. Realizacja projektu będzie zależała od zainteresowania branży wspólnym działaniem zarówno na arenie krajowej, jak i międzynarodowej, co w perspektywie przystąpienia Polski do Unii Europejskiej będzie zadaniem coraz ważniejszym.

Wiele wystąpień kongresowych pokazało, jak wielki potencjał rozwojowy drzemie w branży informatycznej. Świadczą o tym chociażby zagraniczne sukcesy polskich studentów informatyki czy zakończone sukcesem próby wejścia polskich firm informatycznych ze swoimi produktami na rynki zagraniczne. Do jego efektywnego wykorzystania potrzebne są jednak odpowiednie, sprzyjające warunki. Za ich stworzenie muszą być odpowiedzialni wszyscy - zarówno rząd, jak i uczelnie, firmy oraz organizacje środowiskowe. Może warto byłoby, aby następne kongresy mniej skupiały się na narzekaniu i krytykowaniu barier rozwoju, a bardziej zajęły się promowaniem liderów i wypracowywaniem propozycji wspólnego, efektywnego rozwiązywania problemów.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200