Spojrzenie w przeszłość

W trzydziestą rocznicę założenia Warszawskiego Instytutu Pikotechnologicznego z jego dyrektorem profesorem Janem Przełomowskim rozmawia Jarosław Badurek (rozmowę przeprowadzono 25 listopada 2060 r.).

W trzydziestą rocznicę założenia Warszawskiego Instytutu Pikotechnologicznego z jego dyrektorem profesorem Janem Przełomowskim rozmawia Jarosław Badurek (rozmowę przeprowadzono 25 listopada 2060 r.).

Panie profesorze, który z trendów technologicznych minionego trzydziestolecia uważa pan za najważniejszy?

Określiłbym go hasłem "wszędzie komunikatory". Sądzę, że z tego supertrendu wynikają wszystkie inne. Zresztą podobne tendencje można zauważyć już w początkach naszego stulecia, tyle że wtedy technologia informacyjna opierała się na bardzo popularnych wówczas PC (tzw. komputery osobiste - przyp. red.). Przypomnę jedynie, że dopiero w latach 20. zaczęły dominować teleputery i kompuwizory.

Ma Pan ma myśli owe nieco toporniaste skrzyneczki, które z trudem mieściły się w kieszeni?

To, co pan dziś tak lekceważąco nazywa skrzyneczkami, było szczytem możliwości technicznych w roku 2029. To wtedy firma Sojishiba weszła na rynek z kompuwizorem standardu K2030, który popularnie nazywano modułem K. Projekt rozpoczęto w 2009 r., zakładając, że w każdym gospodarstwie domowym powinien znaleźć się tani komputer uniwersalny, a za punkt odniesienia przyjęto moc najsilniejszego wówczas superkomputera - BlackGene IBM, zbudowanego z ponad pół miliona procesorów - tj. 1 petaflop (1 petaflop = 1000 teraflop, przyp. red.). Zresztą już wówczas nie było sensu przeliczać gęstości upakowania układów scalonych na liczbę tranzystorów liczoną w milionach, stąd nowa jednostka - BlackGene, BG. Naturalnie sam moduł K był wielokrotnie wydajniejszy, osiągając poziom 1000 jednostek BG i z kolei w roku 2030 sam stał się podstawową jednostką mocy obliczeniowej mK, która zresztą dziś wydaje się nam już bardzo mała.

To, o czym Pan mówi, wiąże się ze słynnym prawem Moore’a...

Zgadza się. Zadziwiające, jak niektóre prognozy, zresztą niemające ścisłego uzasadnienia, a będące jedynie prawem empirycznym, utrzymują swoją ważność w tak długim okresie, w końcu formułowano ją bez mała 100 lat temu! Być może zdziwi to pana, ale w przeszłości wielokrotnie sugerowano, że tak dynamiczny rozwój musi się kiedyś skończyć, napotykając nieprzekraczalne granice fizyczne, wynikające z właściwości materii. Tymczasem sam fakt narodzin pikotechnologii przed 30 laty był tylko konsekwencją wyczerpywania się możliwości wcześniejszej nanotechnologii.

Może zechciałby Pan przybliżyć naszym czytelnikom te historyczne pojęcia.

Jak wiadomo, dziś standardem jest już femtotechnologia i nawet niektórzy postulują w związku z tym zmianę nazwy naszego instytutu, ale proponuję abyśmy w tak uroczystym dniu odłożyli na bok kwestie polityczne. Dodam, że w końcu naszego wieku, gdzieś około roku 2090, femtotechnologia zostanie zapewne wyparta przez attotechnologię. Mówiąc żargonem technicznym, zejdziemy wówczas w głąb materii z mnożnikiem 10-18 (femto = 10-15, piko=10-12, nano = 10-9, przyp. red.).

Tak więc nanoelektronika pojawiła się na dużą skalę praktyczną ok. roku 2020, w następstwie granic, na jakie w początkach XXI w. napotkała mikroelektronika. Tę nową dziedzinę zaczęto zresztą szybko nazywać magnetoelektroniką bądź spinotroniką. Nauka już kilkadziesiąt lat temu wiedziała, że możliwe jest praktyczne wykorzystanie spinu, czyli wewnętrznego momentu pędu elektronu, odpowiedzialnego za magnetyczne właściwości materii. Dzięki spinowi elektron może być traktowany jak minimagnes o różnych kierunkach ustawienia. Ideałem technologii spinotronicznej szybko stało się połączenie urządzeń przetwarzających informację (procesor) z pamięciami (dysk), co doprowadziło do powstania procesorodysków pełniących również funkcję nieulotnej pamięci operacyjnej.

Skoro zatem nie ma granic tego rozwoju, to przyszłość Instytutu rysuje się w jasnych barwach, a głównym celem jego działalności nadal pozostanie dalsza miniaturyzacja urządzeń.

Z pewnością, choć sieć naszych placówek daje zatrudnienie zaledwie 20 tys. specjalistów, co nie jest liczbą zbyt dużą, zważywszy, że obowiązek szkolny, obejmujący każdego obywatela, wymaga uzyskania co najmniej jednego dyplomu wyższej uczelni. Trafnie jednak sugeruje pan, że nieskrępowany przekaz informacji, we wszelkiej postaci, to odwieczne marzenie ludzkości, zarówno w wymiarze gospodarczym, jak i w wymiarze czasu wolnego, którego mamy coraz więcej. Choć pamiętam, że kiedy jako bardzo młody człowiek zaczynałem w latach 30. pracę w WIP-ie, w niektórych krajach obowiązywał jeszcze 18-, a nawet 20-godzinny tydzień pracy.

Pojawiają się wszakże opinie, że ustawowe zejście poniżej 12 godzin tygodniowo, przewidywane w przyszłym roku, mogłoby spowodować gwałtowny skok bezrobocia z 1% do 1,3%-1,4%.

Bez przesady. To są zawyżone szacunki. Historia XXI wieku, a nawet wcześniejsza, nie potwierdzają takiego czarnowidztwa. Warto zauważyć, że strach przed nieznanymi wyzwaniami technicznymi pojawia się już w początkach cywilizacji przemysłowej. Francuscy tkacze niszczą w połowie XVIII w. pierwsze programowalne maszyny produkcyjne. W końcu XX w. strajkowali brytyjscy drukarze, obawiając się komputerowego składu, a w roku 2032 doszło do perturbacji w amerykańskiej branży filmowej, po zdominowaniu rynku przez aktorów wirtualnych i uruchomieniu Globalnetu. Dziś niemal każdy ma własną stację blogowizyjną i nikomu to nie przeszkadza. Gdyby nowoczesne technologie niszczyły miejsca pracy, to dawno wszyscy bylibyśmy bezrobotni. Tymczasem kraje o najwyższym poziomie robotyzacji mają najpełniejsze zatrudnienie, a te, które robią więcej "ręcznie", wcale nie tworzą więcej miejsc pracy, wręcz przeciwnie.

Wróćmy zatem do historii. Który z wynalazków minionego trzydziestolecia uważa Pan za najważniejszy?

Sądzę, że to miano należy się pierwszemu kwantowemu teleputerowi T-11 z roku 2038. Mój siedmioletni wówczas syn dostał go jak wiele innych dzieci na pierwszych zajęciach z teleinformatyki. Pamiętam, że i mnie wtedy fascynowały animacje holograficzne, automatyczne tłumaczenia mowy w 126 językach, no i rewelacyjne parametry urządzenia, dysponującego 10 terabajtami pamięci operacyjnej. Oczywiście, dziś nie stanowiłoby to sensacji, ale wtedy było to więcej niż w pierwszych satelitach fotonowych z roku 2032.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200