Samozachwyt nieuzasadniony

Z Marcinem Hejką, dyrektorem pionu inwestycji strategicznych w Europie Środkowo-Wschodniej w Intel Capital, wiceprezesem Polskiego Stowarzyszenia Inwestorów Kapitałowych, rozmawia Antoni Bielewicz.

Z Marcinem Hejką, dyrektorem pionu inwestycji strategicznych w Europie Środkowo-Wschodniej w Intel Capital, wiceprezesem Polskiego Stowarzyszenia Inwestorów Kapitałowych, rozmawia Antoni Bielewicz.

HP, IBM, ACS - to tylko kilka koncernów, które zainwestowały w Polsce. Możemy już dziś stwierdzić, że to był najlepszy rok, jeśli chodzi o inwestycje high-tech w ostatnich latach. Czym jest spowodowany ten wzrost inwestycji? Wzrostem konkurencyjności, czy jak chcą niektórzy wzrostem aktywności Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych, która przed wyborami chciałaby poprawić swój bilans?

Polska jest krajem o wykształconej i fachowej sile roboczej, położonym w bezpośredniej bliskości zachodnioeuropejskich rynków zbytu i mimo wszystko o nie najgorszej infrastrukturze. Oczywiście nie jesteśmy jedynym krajem posiadającym te atuty. O inwestycje zagraniczne musimy konkurować z naszymi sąsiadami i profesjonalne wsparcie tej działalności jest konieczne. Działalność PAIZ-u pomogła pozyskać wiele inwestycji. Patrząc jednak na sytuację z perspektywy zagranicznych inwestycji bezpośrednich (Foreign Direct Investments), nie uważam obecnej sytuacji za sukces.

Samozachwyt nieuzasadniony

Marcin Hejka, dyrektor pionu inwestycji strategicznych w Europie Środkowo-Wschodniej w Intel Capital, wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia Inwestorów KapitaŁowych

Mimo wielu pojedynczych sukcesów, Polska, dysponując około połową potencjału regionu, otrzymuje wciąż znacznie mniej inwestycji bezpośrednich niż wynosi nasz udział w potencjale tej części Europy. Czterokrotnie mniejsze Czechy otrzymują tyle inwestycji co Polska, a także czterokrotnie mniejsze Węgry zaledwie połowę mniej. Nawet dwukrotnie mniejsza Rumunia pozyskała w zeszłym roku niewiele mniejsze inwestycje od Polski. Wygląda więc na to, że powinniśmy raczej dyskutować o przyczynach naszych porażek, a nie popadać w niczym nieuzasadniony samozachwyt. Na początku przemian rynkowych, 15 lat temu byliśmy jednym z liderów regionu. W momencie rozszerzania Unii Europejskiej otwarcie pytano czy Litwa, Łotwa i Słowacje są gotowe do wejścia do UE. Teraz to Polska jest outsiderem, a wszystkie wyżej wymienione kraje prześcignęły nas pod względem PKB na głowę! Bardzo bym nie chciał, aby za kilka lat nasz kraj znalazł się za Rumunią i Bułgarią, choć jeśli Rumunia będzie dalej rozwijać się w dotychczasowym tempie, a my będziemy marnować szanse rozwojowe jest to niestety prawdopodobne.

Jest wiele przyczyn tak słabej sytuacji. W Polsce rozwój rodzimego sektora wysokich technologii nigdy nie był priorytetem rządu. Wsparcie państwa kierowane jest niemal wyłącznie do sektorów, które decydowały o obliczu gospodarki w XIX i początkach XX wieku, jak górnictwo, czy hutnictwo, a nie na rozwój sektora opartego na wiedzy, który będzie decydował o naszej pozycji w XXI w. W ciągu ostatnich lat staliśmy się krajem o praktycznie najwyższych podatkach w regionie. Tracimy przez to wiele inwestycji. Mówi się o tym, że inwestycję Hyundaya straciliśmy na rzecz Słowacji przez to, że menedżerowie tego koncernu woleli płacić tam 19% podatku od dochodów osobistych, a nie 40% w Polsce!

Ostatnie inwestycje na pewno będą miały jakiś wpływ na otoczenie. Jakie mogą być ich skutki? Większość firm wybiera Kraków, czy zatem mogą one doprowadzić do centralizacji przemysłu high-tech w Krakowie i uczynić go polskim Bangalore?

W krótkim okresie każdy zainwestowany dolar i każde miejsce pracy jest korzystne. Musimy sobie jednak zdawać sprawę z prostego faktu. Inwestorzy zagraniczni tworzący miejsca pracy w zakładach produkcyjnych i centrach badawczo-rozwojowych tak naprawdę korzystają z tego, że Polska jest wciąż atrakcyjnym źródłem taniej siły roboczej. Niestety, jedyną szansą, aby zmienić pozycję Polski i stworzyć u nas silny segment technologiczny, jest nie pozostanie źródłem taniej siły roboczej, lecz źródłem innowacji tworzonych w polskich firmach. Głęboko wierzę, że wsparcie 30 innowacyjnych start-upów jest bardziej korzystne i o wiele tańsze niż pozyskanie jednego inwestora zagranicznego.

Niestety, w Polsce nie ma w zasadzie efektywnych sposobów wspierania rozwoju małych, innowacyjnych firm, w przeciwieństwie do krajów, z których pochodzą duże inwestycje zagraniczne. Tego typu firmy wciąż mają poważne problemy z pozyskaniem finansowania. W zasadzie nie istnieje przepływ innowacji z ośrodków akademickich. Potencjał intelektualny to ropa naftowa XXI w. i niestety w Polsce ten potencjał jest wciąż w znacznym stopniu niewykorzystany. Bez stworzenia w Polsce rodzimego sektora innowacyjnych technologii i uczynienia z niego impulsu wzrostu gospodarczego nie możemy liczyć na prawdziwą zmianę, na osiągnięcie wysokiego wzrostu gospodarczego i na stworzenie w Polsce prawdziwego dobrobytu. Duże inwestycje zagraniczne dają oczywiście miejsca pracy, ale długookresowy rozwój segmentu technologicznego musi być oparty o rozwój firm rodzimych.

Czy możemy liczyć, że zachodnie koncerny, które zainwestowały w centra BPO, zostaną w Polsce na dłużej?

Nie zamierzam otwierać szampana na okazję zatrudniania polskich absolwentów w oddziałach firm zagranicznych. Otworzę go, gdy to polskie firmy technologiczne tworzące własne innowacyjne produkty i usługi będą tworzyły okazję atrakcyjnego zatrudnienia dla polskich absolwentów.

W rozmowie ze mną menedżer ACS stwierdził, że rozmiary inwestycji w Krakowie są uzależnione od skali pomocy, jakiej ACS udzieli rząd i samorząd. Czy państwo powinno bezpośrednio wspomagać takie inwestycje?

W obecnej sytuacji każde miejsce pracy się liczy. Niezdrowa jest jednak sytuacja, w której firmy zagraniczne posiadają najbardziej atrakcyjne warunki działalności. Powoduje to, że polskie firmy o analogicznym profilu nie tylko stoją na gorszej pozycji konkurencyjnej, ale efektywnie dotują inwestorów zagranicznych. Każde wsparcie dla inwestorów zagranicznych musi być w równowadze ze wsparciem oferowanym polskim firmom.

Wielkie koncerny inwestują w Polsce, tymczasem Intel Capital przeniósł ciężar inwestycji do innych państw Europy Środkowo-Wschodniej - Słowacji i Rumunii. Czyżby w Polsce nie było już atrakcyjnych firm do inwestycji?

Polska jest wciąż w olbrzymim stopniu niedofinansowana i wciąż potrzebuje olbrzymich inwestycji. Niestety kraje, które Pan wspomniał, były w stanie stworzyć atrakcyjniejsze warunki dla inwestorów. Na Słowacji wprowadzono podatek liniowy 19%, a w Rumunii 16%, co przyczyniło się do dynamicznego wzrostu gospodarczego obu krajów, np. PKB w Rumunii wzrosło w 2004 r. o 8,5%. Za rozwojem sektora innowacyjnego w tych krajach stoi także wiele zachęt. W Rumunii programiści w ogóle nie płacą podatków od dochodów osobistych, co zachęca do zakładania rodzimych firm tworzących innowacyjne produkty i technologie. W tym roku Rumunia wyeksportuje oprogramowanie warte 2 mld USD. W Polsce będzie dobrze, jeśli eksport oprogramowania przekroczy 100 mln USD.

Intel Capital faktycznie skupił się w tym roku na inwestycjach poza Polską. Firmy, w które zainwestowaliśmy, to firmy programistyczne posiadające unikalne produkty o znacznym potencjale rozwojowym. Czeski Grisoft to jeden z największych na świecie producentów oprogramowania zwiększającego bezpieczeństwo korzystania z komputerów. Z jego systemu antywirusowego AVG korzysta już ponad 25 mln użytkowników na całym świecie. Z kolei Siveco to największy rumuński producent oprogramowania, posiadający unikalne kompetencje we wdrażaniu dużych rozwiązań typu e-learning i e-health, które zostały już wdrożone m.in. w Rumunii, Chorwacji, Francji i Wlk. Brytanii. Absolutnie nie świadczy to jednak o naszym braku zainteresowania inwestycjami w Polsce. Wręcz przeciwnie. Bardzo chcielibyśmy inwestować w naszym kraju. Cały czas analizujemy szereg możliwości inwestycyjnych.

Co zatem widzą w Polsce wielkie koncerny? Na czym polega rozbieżność pomiędzy oczekiwaniami funduszy venture capital i wielkich koncernów, takich jak HP czy ACS?

Duże koncerny szukają taniej, a jednocześnie dobrze wykształconej siły roboczej. W logice ich działania mieści się założenie, że ewentualne korzyści z pracy lokalnych biur będą realizowane na poziomie centrali. Firmy venture capital szukają lokalnych firm posiadających unikalne technologie, produkty i usługi, które można wspomóc w rozwoju, a często również w ekspansji międzynarodowej. Z tego punktu widzenia inwestycje venture capital są o wiele korzystniejsze z punktu widzenia gospodarki niż inwestycje bezpośrednie. To właśnie inwestycje tego typu wspierają rozwój rodzimych firm innowacyjnych.

Nie jest przypadkiem istnienie niezwykle silnej korelacji między silnym sektorem technologicznym a rozwiniętym rynkiem venture capital w takich krajach, jak USA, Wlk. Brytania czy Izrael. Niestety, w Polsce segment venture capital jest słabo rozwinięty. Za mało jest funduszy inwestujących w przedsięwzięcia innowacyjne na wczesnym etapie rozwoju. Problem ten jest określany jako "luka kapitałowa". Musimy go rozwiązać poprzez wprowadzenie mechanizmów wspierających rozwój tej kategorii funduszy, tak jak to czynią kraje bardziej rozwinięte.

Być może byłoby dobrze, gdyby PAIIZ zajął się również wspieraniem inwestycji venture capital, a nie tylko bezpośrednich inwestycji koncernów międzynarodowych. Gdyby branżę venture capital traktować jako pojedynczego inwestora, byłby to z całą pewnością jeden z największych inwestorów zagranicznych w Polsce. Powinniśmy liczyć na to, że temat ten stanie się jednym z priorytetów nowego rządu.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200