Polityka małych kroków
- Przemysław Gamdzyk,
- Sławomir Kosieliński,
- 06.09.2004
Z Mariuszem Gacą, dyrektorem Pionu Multimediów w Telekomunikacji Polskiej, rozmawiają: Przemysław Gamdzyk i Sławomir Kosieliński.
Z Mariuszem Gacą, dyrektorem Pionu Multimediów w Telekomunikacji Polskiej, rozmawiają: Przemysław Gamdzyk i Sławomir Kosieliński.
Telekomunikacja Polska ogłosiła, że wprowadza limity transferu danych w Neostradzie. Internauci pewnie będą znowu na Was psy wieszać?
Ta decyzja jest wynikiem analiz statystyk wielkości ruchu. Znakomita większość użytkowników Neostrady nie przekracza zakładanych limitów. Przykładowo, w Neostradzie 128 ponad 94% użytkowników nie odbiera więcej niż 5 GB danych miesięcznie. Limit dotyczy tylko danych ściąganych, a nie wysyłanych. Natomiast ogromny ruch generuje margines użytkowników, na ogół tych, którzy utrzymują serwery typu peer-to-peer lub używają Neostrady jako bazy do budowy sieci osiedlowych, co jest niezgodne z definicją tej usługi, przeznaczonej dla użytkownika indywidualnego. Dlatego też podjęliśmy decyzję, aby wprowadzić ograniczenia. Dzięki temu możemy jednak istotnie obniżyć ceny. Będzie to więc w oczywisty sposób korzystne dla większości użytkowników. Wielu z nich najbardziej ceni sobie obecność online w sieci, ale to nie wymaga odbierania dużej liczby danych. Ważniejsze są: czas, w jakim to się stanie, i fakt, że łącze jest nadal online, mimo przekroczenia limitów.
Dawno temu Naukowa i Akademicka Sieć Komputerowa też wprowadziła cennik, w którym opłaty zależały od wielkości transferowanych danych. Z perspektywy czasu okazało się to błędem. NASK stracił w ten sposób wielu klientów...
Nie sądzę, aby sama zasada była zła. Natomiast istotne jest, co i kiedy się robi. W roku 2001 też mieliśmy limity transferu w Neostradzie, ale wycofaliśmy się z nich, bo to nie był dobry moment na taką ofertę. Niekontrolowany ruch w sieci może przytkać każdego operatora. Dlatego widać obecnie wyraźny trend do wprowadzania limitów na transfer danych w wielu krajach. Notabene limit nie oznacza, że po jego przekroczeniu odcinamy użytkownika od sieci. Wówczas jedynie transfer spada do 32 Kb/s. Trzeba pamiętać, że w ofercie Internet DSL - przeznaczonej dla klientów biznesowych - żadnych ograniczeń nie ma.
Czy jednak nie należy się obawiać negatywnego efektu długofalowego w postaci zahamowania rozwoju rynku usług świadczonych w sieciach szerokopasmowych? Wprowadzenie limitów na transfer danych oznaczać może bowiem, że w pewnym sensie zamraża się obecny stan przeciętnego zapotrzebowania na ilość transmitowanych danych, a to może zniechęcać dostawców usług do tworzenia nowych ofert, np. telewizji interaktywnej.
Obecna propozycja nie jest przecież ustalona przez nas raz na zawsze! Będzie się to zmieniać wraz z rozwojem rynku. A wszelkie charakterystyki dotyczące obecnego wykorzystania najpopularniejszych usług wskazują, że poza nielicznymi wyjątkami - np. radio internetowe, aplikacje p2p - nie ma wśród nich takich, które wymagają wielkich transferów.
Wciąż jednak wielu abonentów nie może skorzystać z waszych usług. Czyżby mieli pecha - mieszkają w złym miejscu?
Około 40% naszego społeczeństwa mieszka na terenach niezurbanizowanych, a nikt przecież nie postawi supermarketu w miejscowości, w której jest tylko kilkuset mieszkańców. To się zwyczajnie nie opłaca. Podobnie jest z ofertą firm telekomunikacyjnych. Dlatego aktualna dostępność oferty usług DSL w sieci TP jest bliska maksymalnego zasięgu geograficznego. Zwiększanie tego współczynnika - z wykorzystaniem technologii ADSL - nie ma uzasadnienia ekonomicznego.
Niektóre samorządy, mimo tych niesprzyjających uwarunkowań, chcą inwestować w rozwiązania szerokopasmowe w przekonaniu, że to ważne dla mieszkańców, że poprawi konkurencyjność gminy - także w oczach potencjalnych inwestorów...
Jeżeli samorząd sam chce to zrobić i występować później w roli operatora, to nie widzę w tym większego sensu. Jeżeli jednak samorządy - sięgając po unijne środki pomocowe - wejdą we współpracę z operatorem, który zajmie się techniczną obsługą sieci i obsługą klienta, jest to działanie, które może zakończyć się sukcesem. Wariantów takiej kooperacji - w tym również ustalenia reguł właścicielskich budowanej infrastruktury - jest wiele. Ważne, aby samorządy nie porywały się na zadania leżące poza obszarem ich kompetencji. Mogą jednak zrobić wiele w obszarze budowy świadomości użytkowników, w sferze edukacji i pokazywania rozlicznych pożytków z bycia sieci, np. występowania o nowe prawo jazdy dzięki wypełnieniu formularza internetowego lub skorzystania z innych usług e-government.
Lepsza jest polityka małych kroków, niż huczne kampanie pod hasłem, niech TP da dostęp do Internetu za darmo. Rozwojowi usług szerokopasmowych w Polsce bardzo szkodzi tworzenie atmosfery, że u nas Internet jest najdroższy na świecie. To nieprawda, choć - przyznaję - nie jest on również najtańszy na świecie.
Kto jest waszą główną konkurencją? Netia i Dialog - a więc operatorzy telefonii stacjonarnej - którzy starają się oferować usługi DSL cenowo atrakcyjniejsze od Neostrady...
Nie, bo zasięg ich działania jest ograniczony. Tutaj wskazałbym raczej na liczne telewizje kablowe i operatorów wykorzystujących technologie alternatywne, głównie bezprzewodowe.
Wszyscy skarżą się na TP, że hamuje rozwój rynku, zwłaszcza w obszarze usług świadczonych w sieciach szerokopasmowych, w wyniku niechęci do podpisywania umów peeringowych, czyli podłączania sieci innych operatorów z uwzględnieniem bilansu ruchu w rozliczeniach.
Nie jest to takie proste. Faktycznie brakuje w naszej ofercie propozycji skierowanej do dostawców treści, tzw. kontentu. Ich serwery powinny być podłączone bezpośrednio do naszej sieci szkieletowej. Mam nadzieję, że będziemy mogli w przyszłości zaoferować takie rozwiązanie.