Ograniczona rewolucja

Z dr. Jarosławem Milewskim z Instytutu Społecznej Psychologii Informatyki i Komunikacji Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie rozmawia Antoni Bielewicz.

Z dr. Jarosławem Milewskim z Instytutu Społecznej Psychologii Informatyki i Komunikacji Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie rozmawia Antoni Bielewicz.

Czy telewizja cyfrowa przyniesie rewolucyjne zmiany w świecie mediów elektronicznych?

Na pewno przyniesie zmianę jakościową, ale nie taką jak wielu z nas się dziś wydaje. Przykładowo, od lat słyszymy, że telewizja i Internet coraz mniej się od siebie różnią i z czasem zleją się w jedno medium. Nie wierzę, by tak się stało. Każde z tych mediów ma swoją specyfikę, a historia uczy nas, że wynalazek raz wprowadzony do powszechnego użytku nie zostaje nigdy do końca porzucony. Ani telewizja, ani kino domowe nie zastąpiły całkowicie kina w sali. Rozwój telewizji nie doprowadził do śmierci radia... Dlatego też nie wydaje mi się, by media te uległy całkowitej integracji i ujednoliceniu. Tym bardziej, że są z natury inne.

Ograniczona rewolucja
Telewizor posiada stosunkowo duży ekran przystosowany do oglądania z większej odległości. Natomiast Internet jest medium interaktywnym i dlatego wymaga zarówno ekranu znajdującego się tuż przed oczami, jak i klawiatury do wprowadzania danych (droga do bezbłędnego rozpoznawania mowy jest wciąż jeszcze daleka). Spróbujmy sobie wyobrazić sytuację, gdy piszemy dłuższy dokument lub chociażby tylko odpowiadamy na maila, trzymając klawiaturę na kolanach i przenosząc co chwila wzrok na ekran znajdujący się w odległości kilku metrów. Telewizja interaktywna może wykorzystywać wszystkie techniki wprowadzania danych znane z Internetu, pod warunkiem, że będą one ograniczone prawie wyłącznie do wskazywania miejsc na ekranie. Rolę myszy może tutaj pełnić np. pilot ze wskaźnikiem laserowym.

Przykładami serwisów doskonale pasujących do tego ograniczonego modelu interakcji są wszelkiego rodzaju głosowania - konkursy audiotele, listy przebojów, teledyski na życzenie, głosy oddane za lub przeciw gościowi dyskusji politycznej. Wszystkie tego rodzaju serwisy funkcjonują już dzisiaj i są z reguły oparte na wysyłaniu SMS-ów, co wiąże się dla uczestników z dodatkowymi kosztami. Gdyby w celu oddania głosu wystarczyło "strzelić" pilotem w określone miejsce na ekranie telewizora, ich popularność niepomiernie by wzrosła.

Inną bardzo ciekawą możliwością jest wybór ujęcia, z którego chcemy oglądać dany program. Można sobie nawet wyobrazić model cenowy telewizji interaktywnej, w którym oglądając mecz płacilibyśmy np. dodatkową cenę za przywilej oglądania gola zza pleców bramkarza.

Entuzjaści "telewizji cyfrowej" wiele mówią o demokratyzacji rynku mediów, która się dokona poprzez obniżenie barier wejścia na rynek. Czy faktycznie możemy na to liczyć?

W przypadku telewizji cyfrowej możemy mówić o co najmniej trzech rodzajach kosztów: po pierwsze, związanych z dostępem do kanału transmisyjnego, po drugie, związanych z budowaniem zawartości programowej i po trzecie - z promocją. Proszę zwrócić uwagę na to, że technologia wpływa na obniżenie jedynie części z tych kosztów.

Bariera wejścia będzie w przyszłości zależeć przede wszystkim od tego, kto będzie właścicielem kanału transmisyjnego. Jeśli będzie on ogólnodostępny, tak jak ma to miejsce w przypadku Internetu, to faktycznie można mówić o demokratyzacji. Jeśli jednak będzie to telewizja kablowa czy inny rodzaj łącza o ograniczonym z zewnątrz dostępie, to jego właściciele znajdą sposób na ograniczenie konkurencji. Najlepszym przykładem jest telefonia komórkowa, gdzie niezależni dostawcy treści muszą każdorazowo podpisywać z operatorem umowę o podziale zysków.

Odmiennym problemem są olbrzymie koszty związane zarówno z wytwarzaniem treści, jak i jej promowaniem. Proszę spojrzeć, co się stało na rynku portali internetowych - z dziesiątków pretendentów pozostało tylko kilku. Nawet gdy teoretycznie swój towar mogą zachwalać wszyscy, do klientów dociera głos tylko tych, którzy potrafią krzyczeć naprawdę głośno.

Upowszechnienie się telewizji cyfrowej to także zmiana modelu biznesowego, zniknięcie ramówki telewizyjnej, ograniczenie roli reklam...

Model biznesowy na pewno ulegnie znacznym zmianom, wynikającym z możliwości oferowania zarówno szerszego wachlarza treści, jak i tej samej treści w wielu opcjach (np. wybór ujęć, z których chcemy śledzić akcję). Podstawową usługą będzie jednak z pewnością wybór programu na życzenie (pay-per-view, PPV). Rzecz może dotyczyć zarówno transmisji na żywo (wydarzenie sportowe, koncert), jak i archiwów telewizji (przede wszystkim filmy, ale również odcinki seriali, ciekawe programy publicystyczne itd.) Mówiąc krótko, zamiast udawać się do wypożyczalni wideo, otrzymamy bezpośrednią dostawę do domu.

Z drugiej strony nie sądzę, aby wyeliminowało to całkowicie tzw. ramówkę, czyli zwykły przekaz telewizyjny nadawany zgodnie z ustalonym programem. Po pierwsze, wybranie pozycji z katalogu ofert PPV wymaga pewnej aktywności ze strony odbiorcy, której część telewidzów nie będzie chciała przejawiać. Po drugie, system PPV sprawia, że zamawiamy to, co już znamy. Ramówka będzie zatem potrzebna choćby po to, by proponować ludziom rzeczy, których jeszcze nie znają. Będzie miała też odmienny od PPV model cenowy - najpewniej abonamentowy, ale być może z dodatkowymi wariantami (np. zróżnicowanie cen abonamentu w zależności od pory dnia, w której odbieramy program).

Jak widać, przyszły rachunek za telewizję będzie bardzo przypominał dzisiejszy rachunek za telefon. Jeśli więc mowa o integracji mediów, to widzę ją bardziej na poziomie billingu. Może wspólny "rachunek za komunikację", obejmujący łącznie Internet, radio, telewizję i telefon? Niektórzy operatorzy telewizji kablowej, tacy jak warszawski Aster, już zaczęli to robić. Do kompletu brakuje im tylko telefonii komórkowej.

Z telewizji cyfrowej nie zniknie także reklama. Jest to zbyt łakomy kąsek - w końcu, czy zniknęły reklamy z kin, mimo że płacimy za bilet? Będzie co najwyżej lepiej sprofilowana, ponieważ reklamodawcy będą bardzo dobrze znali preferencje widzów, śledząc dokładnie aktywność każdego z nich. Ale to może być traktowane również jako pewna wartość dodana, bo widz ma szansę otrzymywać reklamy tylko na tematy, które są dla niego interesujące.

Zatem jak określić zmiany, których świadkami będziemy wraz z rozwojem telewizji cyfrowej?

Będzie to ograniczona rewolucja. Telewizja stanie się bardziej interaktywna, zachowa jednak swoją specyfikę w stosunku do Internetu i innych mediów. Obecni nadawcy dopasują się do zmian, mają przecież wystarczająco dużo pieniędzy. A jeśli będzie im brakować pomysłów, to najwyżej kupią odpowiednich ludzi od mniejszych, lepiej rozumiejących to medium nowych nadawców.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200