Niedostatek testów
- 12.11.2002
Z Borysem Stokalskim, prezesem zarządu Infovide, rozmawia Tomasz Marcinek.
Z Borysem Stokalskim, prezesem zarządu Infovide, rozmawia Tomasz Marcinek.
Infovide była odpowiedzialna za opracowanie wymagań funkcjonalnych, zarządzanie ryzykiem i kontrolę jakości w projekcie budowy systemu wyborczego. Jak wiadomo system nie zadziałał prawidłowo. Kto jest winien?
Czym innym jest stwierdzenie, który z komponentów systemu wyborczego jest źródłem problemów z wydajnością, a czym innym wskazanie winy i winnego niepoprawnego działania systemu wyborczego. Ten drugi element nie był i nie jest przedmiotem naszej pracy w tym projekcie. Co zaś do pierwszej kwestii - prawdopodobnym źródłem niskiej wydajności systemu były nie zoptymalizowane procedury realizujące przepływ danych pomiędzy aplikacją rejestrującą protokoły a centralną bazą danych.
W tak dużym przedsięwzięciu, jakim było przygotowanie systemu na potrzeby wyborów samorządowych - zwłaszcza przy tak napiętym harmonogramie - zawsze mogą pojawić się błędy. System należało więc wszechstronnie przetestować. Co zresztą miało miejsce przez większą część trwania projektu.
Skoro Państwa zdaniem system wszechstronnie przetestowano, a mimo to nie zadziałał on prawidłowo, co w takim razie można było i należało jeszcze zrobić?
Polityka jakości w informatyzacji wyborów musi być dostosowana do ograniczeń wynikających z kalendarza wyborczego i budżetu. Priorytety są jasne - system musi po pierwsze gwarantować poprawne liczenie głosów, poprawne wytworzenie niezbędnych dokumentów dla Państwowej Komisji Wyborczej i dotrzymanie wszystkich terminów wynikających z ordynacji. Na zapewnieniu tak rozumianej jakości musieliśmy skoncentrować cały proces testowania.
Patrząc na wybory jedynie z punktu widzenia jakości oprogramowania, chcielibyśmy wiele rzeczy zrobić inaczej - dać więcej czasu na produkcję i poprawki oprogramowania, wprowadzić testowanie ergonomii interfejsu użytkownika w aplikacjach dla komisji terytorialnych, dodać dwa tygodnie na strojenie systemu i optymalizację wydajności. Sądzę jednak, że koszty z tym związane znalazłyby uznanie w oczach podatników jedynie wówczas, gdyby dotyczyły zbudowania "platformy wyborczej", a nie jednorazowej akcji.
System był intensywnie wykorzystywany jeszcze przed wyborami. Użytkownicy pobierali dane o geografii, nanosili poprawki w nazwiskach kandydatów itp. Przeprowadzenie kompleksowych testów wydajnościowych wymagałoby jednak dostępności środowiska działającego równolegle z systemem produkcyjnym i specjalizowanych narzędzi do testów wydajnościowych. Krajowe Biuro Wyborcze nie dysponowało budżetem na ten cel.