Na gorąco: Wojtek Siewierski

Partner w Mitsui Ventures z Doliny Krzemowej, radzi Polakom marzącym o karierze na światowych rynkach IT, by wierzyli w siebie i byli otwarci na innych.

Partner w Mitsui Ventures z Doliny Krzemowej, radzi Polakom marzącym o karierze na światowych rynkach IT, by wierzyli w siebie i byli otwarci na innych.

Jakie szanse na światowym rynku mają polskie produkty i rozwiązania z dziedziny technik informacyjnych?

Na gorąco: Wojtek Siewierski

Wojtek Siewierski

Rynek IT w Polsce jest mały. Jest kilka dobrych innowacji, które z powodzeniem mogłyby konkurować z innymi na świecie, np. systemy nawigacyjne czy gry komputerowe. Aby jednak być zauważonym, trzeba wydać bardzo dużo pieniędzy na marketing i PR, szczególnie w Stanach Zjednoczonych. Amerykański rynek jest pod tym względem najbardziej wymagający. Firmie polskiej - czy ogólniej europejskiej - trudno jest otworzyć biuro w Stanach Zjednoczonych i sprzedawać tam produkty. Jeżeli chce ona odnieść sukces na amerykańskim rynku, musi rosnąć równolegle - u siebie i tam. Paru firmom francuskim czy angielskim udało się zaistnieć w Stanach Zjednoczonych, a potem przeniosły się tam na stałe.

Gdzie nasze firmy powinny więc szukać swojej szansy?

Firmom polskim na pewno dużo łatwiej byłoby odnieść sukces na rynku europejskim. Unia Europejska znosi bariery, polscy przedsiębiorcy tu przede wszystkim powinni szukać dla siebie szansy.

Czy w biznesie są mocno odczuwalne różnice kulturowe? Jak poradził Pan sobie z odnalezieniem się w realiach japońskiego rynku telekomunikacyjnego?

Różnice kulturowe są wszędzie. Robiłem kiedyś joint venture z udziałem Japończyków, Holendrów i Niemców. W wielu kwestiach dawały się zauważyć istotne różnice, ale... między Holendrami i Niemcami, a nie między Japończykami i Europejczykami. Nie trzeba szukać daleko, bariery komunikacyjne, kulturowe są wszędzie. Zawsze jednak można też znaleźć wspólny mianownik. Nie miałem problemów z pracą w Japonii. Starałem się myśleć i działać jak Japończyk, ale tylko do pewnego momentu. Gdybym całkowicie zaczął zachowywać się jak Japończyk, przestałbym być dla nich atrakcyjny.

Przebieg Pana kariery w strukturach NTT DoCoMo potwierdza, że udało się Panu zachować walory, które były cenne dla japońskiego pracodawcy...

Gdy wyjeżdżałem do Japonii, nie myślałem, że zostanę tam tak długo. Firma chciała mnie jednak mieć u siebie, a i wiele ciekawych rzeczy wówczas się tam działo. W NTT DoCoMo został stworzony pierwszy, prawdziwy, bezprzewodowy Internet, który 90% użytkowników wykorzystuje do transmisji danych. Potem firma inwestowała w aktywa operatorów w Europie, zaczęto realizować projekty z dziedziny transferu technologii. Poproszono mnie o poprowadzenie biura w Londynie. Zostałem specjalistą od venture investment. W końcu uznałem, że trzeba coś zmienić. Przeniosłem się do Doliny Krzemowej, bo jest to miejsce, gdzie pieniądze spotykają się z pomysłami.

Jakie widzi Pan różnice w podejściu do biznesu między Polską a Stanami Zjednoczonymi?

Główna różnica między Stanami Zjednoczonymi a generalnie Europą objawia się w podejściu do ryzyka. Amerykanie są skłonni wiele ryzykować, Europejczycy boją się ryzyka. W amerykańskim sektorze venture capital jest wielu tzw. seryjnych przedsiębiorców. Nie muszą już pracować, bo mają wystarczający majątek, ale ciągle coś robią, realizują różne pomysły. Czują potrzebę ciągłego spełniania się w ten sposób. Takich ludzi jest w Stanach Zjednoczonych bardzo dużo - już wiele zrobili, ale wciąż chcą zrobić jeszcze coś nowego, coś wartościowego. Jak Europejczyk zarobi 10 mln USD, to kupuje willę, drogi samochód. Jak takie pieniądze zarobi Amerykanin, to kupuje dom na kredyt, a gotówkę inwestuje.

Co radziłby Pan młodym Polakom, którzy myślą o pracy czy karierze w światowych korporacjach? Czym się powinni wykazać, jakie posiadać umiejętności?

Trzeba być przede wszystkim otwartym - na innych ludzi, na inne kultury. Trzeba podchodzić do innych bez żadnych uprzedzeń i być pozytywnie nastawionym do życia, do świata. Ludzie z takim nastawieniem zostaną przez świat zauważeni.

Rozmawiał Andrzej Gontarz

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200