Ile odwagi, ile intuicji - tyle sukcesów

Ze Stanisławem Kucharskim, dyrektorem ABB InfoSupport, rozmawia Iwona D. Bartczak.

Ze Stanisławem Kucharskim, dyrektorem ABB InfoSupport, rozmawia Iwona D. Bartczak.

Kiedy w 1997 r. jako dyrektor Zakładu Informatyki ABB Zamech w Elblągu odbierał Pan statuetkę Lidera Informatyki '97 na uroczystości w Starej Pomarańczarni w warszawskich Łazienkach, zapowiedział Pan, że nie poprzestanie na dotychczasowych osiągnięciach. Do 2000 r. Zamech miał zintegrować wszystkie systemy informatyczne. Czy udało się Panu osiągnąć ten cel?

Tak, Zamech jest obecnie jednym z nielicznych przedsiębiorstw w Polsce - jeśli nie jedynym - które wdrożyło model zarządzania CIM, czyli Computer Integrated Manufacturing. Zamech - i zaraz po nim inne zakłady ABB - dość wcześnie wyróżnił się w dziedzinie zastosowania informatyki do wsparcia zarządzania. Dzisiaj wiele zakładów produkcyjnych szybko nadrabia zaległości i ma duże osiągnięcia w informatyzacji. Kiedyś różnica była bardziej widoczna. Dzisiaj - dzięki wspomnianej aktywności przedsiębiorstw - ten dystans się zmniejsza.

Ale Zamech wciąż jest liderem, choć może nie jest to aż tak bardzo wyraźne. Wszyscy się do tego przyzwyczaili i od nas oczekują więcej niż od innych.

Od najlepszych zawsze oczekuje się najwięcej. Czy to "więcej" odnosi się do rozwiązań informatycznych, czy do efektywności biznesowej uzyskiwanej dzięki informatyce, czy może do wartości dodatkowej, którą można - oprócz wsparcia biznesu - dzięki niej osiągnąć?

Do tych wszystkich obszarów. Obecnie kończymy integrację wszystkich zasobów informatycznych ABB - ludzi, wiedzy, systemów, infrastruktury - i budowę firmy usługowej, która na zasadach outsourcingu zaspokaja wszystkie potrzeby firm ABB w zakresie informatycznym, płacowo-kadrowym i finansowo-księgowym. Nie jestem już więc szefem informatyki Zamechu, lecz szefem firmy ABB InfoSupport, powstałej w wyniku połączenia działów informatyki wszystkich zakładów ABB w Polsce. Dzisiaj zapewniamy 100%. obsługę informatyczną, a 15% wartości sprzedaży pochodzi z dwóch pozostałych obszarów. Staramy się, aby do końca roku również w ich przypadku wartość ta wynosiła 100-proc. Taka organizacja i zarządzanie informatyką wymagają ode mnie i moich współpracowników nie tylko perfekcji technicznej i strategicznej

ale także zmysłu biznesowego. Firma musi

przecież przynosić zysk.

Kiedy odczuwał Pan większą satysfakcję: jako kierownik działu informatyki w ramach Zamechu czy teraz, gdy samodzielnie zarządza Pan osobną firmą wewnątrz koncernu?

Satysfakcja jest podobna, choć zupełnie innego rodzaju. Są to różne wyzwania i wymagają różnych umiejętności. Mam poczucie sukcesu wtedy gdy rzeczywistość pokazuje, że dokonałem właściwego wyboru. Ważnych, przełomowych wyborów zawsze dokonuje się w warunkach dużej niepewności. Wskutek tego bowiem buduje się przewagę nad innymi, nad konkurentami, a zatem nikt wcześniej

nie sprawdził tej drogi. Taki wybór to nie jest wróżenie z fusów, ale wiedza, doświadczenie i intuicja.

Dzisiaj podejmuję decyzje o innym charakterze niż kiedyś. Wcześniej musiałem zdecydować, czy budujemy sieć w Zamechu. Producent sprzętu sieciowego gwarantował jego działanie, gdy odległość między obiektami była nie większa niż 25 m, a w naszm zakładzie te odległości dochodziły do 200 m. Budowaliśmy sieć na własne ryzyko

choć z przeświadczeniem, że komuś gdzieś to się udało. I nam również się powiodło.

Czy innym firmom też doradzałby Pan taki sposób zarządzania informatyką - wydzielenie firmy i powierzenie jej obsługi na zasadzie outsourcingu?

Uważam, że nasz przykład jest trudny do naśladowania. ABB w Polsce zgromadziła naprawdę duży potencjał i doświadczenie. Uzyskała masę krytyczną do takiego rozwiązania organizacyjnego. Sądzę, że nieliczne działy informatyki mają dojrzałość - technologiczną i biznesową - do takiej obsługi firm macierzystych. W przeciwnym razie będzie to kosztowne. Nowej firmie nie uda się zmniejszyć kosztów jednostkowych.

Czy nie kusi Pana przygoda internetowa? Porzucenie tradycyjnego biznesu na rzecz czegoś naprawdę nowatorskiego?

Nie, na to bym się nie zdecydował. Nie jestem tak bogaty, aby w razie niepowodzenia wyjść z niego obronną ręką. A ryzyko jest ogromne. Nie wiadomo, jak rynek zweryfikuje dzisiejsze propozycje w dziedzinie e-biznesu. Jest wiele inicjatyw, ale na pewno tylko nieliczne odniosą sukces.

Myślę, że jeszcze sporo czasu upłynie, zanim będzie można z rozsądnym prawdopodobieństwem stwierdzić, co może się udać. Już chyba nie będę brał w tym udziału, a plany e-biznesowe w ABB też są interesujące.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200