Fakty na stół

Znany z kontrowersyjnych opinii John Strand od ponad 20 lat związany z konsultingiem strategii, sprzedaży i marketingu w branży IT i wydawniczej, był gościem specjalnym VII Forum Usług Szerokopasmowych.

Fakty na stół
Co sądzi pan na temat polskiego rynku telekomunikacyjnego?

Polski rynek telekomunikacyjny oceniłbym jako zdrowy, jest wielu graczy, duża konkurencja, spore inwestycje operatora zasiedziałego, a poziom usług wcale nie jest tak niski, jak wielu gotowych jest twierdzić. Podczas Forum była mowa, że penetracja szerokopasmowego Internetu w Polsce wynosi 15%, a w Danii 35%. Jest jednak różnica w gęstości zaludnienia. W Polsce na jedno gospodarstwo domowe przypadają cztery osoby, w Danii mniej niż dwie. To oznacza, że penetracja szerokim pasmem jest w Polsce wyższa niż unijne wskazania. W rozmowie o broadbandzie przywołuje się często przykłady Korei Płd., Japonii i Hongkongu. W pierwszym kraju przed laty wprowadzono prawo wymagające podłączenia FTTH do każdego nowego lub remontowanego domu. Problem w tym, że w tym kraju ludzie mieszkają w niewielkich mieszkankach w blokach i podłączenie jednego załatwia podłączenie dla wielu mieszkańców za jednym razem. Podobnie jest w Polsce. Zamieszkane są oczywiście także tereny bardziej odległe i rzadziej zaludnione. Dlatego porównania z Koreą są niecelowe, podobnie jak z Hongkongiem i Japonią. Warto jeszcze pamiętać o tym, że w tych krajach nie kładzie się kabli pod ziemię - wiszą po prostu w powietrzu. To zdecydowanie tańsza metoda. Dlatego uważam, że w Polsce wiele się dzieje, są inwestycje, rośnie broadband mobilny, klienci kupują go, a ceny należą na pewno do niskich, jeśli nie najniższych w Europie. Widać, że konkurencja działa bardzo dobrze. Zmiany po przełomie ustrojowym zajęły Polsce trochę czasu. Jednak porównując tamte czasy z teraźniejszością, widać niesamowity skok.

Podczas pańskiej prezentacji można było odnieść wrażenie, że stawia pan bardziej na mobilny dostęp szerokopasmowy niż stacjonarny…

Ludzie chcą mobilności, co pokazuje bezdyskusyjnie sukces telefonii komórkowej. Teraz mają możliwość być online, gdziekolwiek zapragną. Patrząc na polski rynek mobilny, dochodzę do wniosku, że operatorów jest zbyt dużo. Z perspektywy finansowej, sprawia to, że koszty są zbyt duże, nie ma wystarczającego cashflow, aby sfinansować wszystkich. Potrzebna jest konsolidacja pod różnym względem, w tym lepsze wykorzystanie zasobów częstotliwości. To samo pasmo służy przecież 38 mln osób w Polsce i 5,5 mln mieszkańców Danii. Im więcej operatorów, tym mniejsze części pasma mają do dyspozycji. Dlatego współdzielenie pasma jest wskazane, wpłynie to na poziom usług i produktów. Podobnie - współdzielenie sieci, wspólna ich budowa, np. na terenach wiejskich. Warto, aby polscy politycy spojrzeli na Francję, gdzie wszyscy operatorzy porozumieli się, w celu wybudowania sieci 3G pokrywającej 100% kraju do końca 2012 r. i robią to w modelu dzielenia sieci.

Dlaczego pana zdaniem powinniśmy dalej utrzymywać poczciwy GSM?

Abonentom nie robi różnicy, z jakiej technologii korzystają. Z GSM korzystają jednak systemy w samochodach, terminale kart płatniczych i inne rozwiązania M2M. Nagła rezygnacja z GSM naraziłaby nas na spore koszty wymiany tych urządzeń. Za GSM przemawia prawie 100-proc. pokrycie danego kraju, co nie jest regułą w przypadku 3G. Są w Polsce miejsca z zasięgiem tylko 2G, a muszą tu funkcjonować terminale etc.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200