Dekada z olbrzymem

Z Maciejem Zakrzewiczem, prezesem PLOUG - Stowarzyszenia Polskiej Grupy Użytkowników Systemu Oracle, rozmawia Tomasz Marcinek.

Z Maciejem Zakrzewiczem, prezesem PLOUG - Stowarzyszenia Polskiej Grupy Użytkowników Systemu Oracle, rozmawia Tomasz Marcinek.

Od powstania Stowarzyszenia minęło 10 lat. Skąd wziął się pomysł na założenie PLOUG w Polsce?

Pierwsza połowa lat 90. była burzliwym okresem. Rynek na produkty informatyczne był wtedy w Polsce płytki, niemniej były osoby, które z racji wykorzystywania technologii Oracle, bywały na zjazdach europejskiej organizacji zrzeszającej użytkowników tej firmy - EOUG i nasiąkały tamtymi ideami i pomysłami. Istniał wtedy klimat dla stowarzyszeń użytkowników - i w Europie, i w USA - nie tylko zresztą w odniesieniu do Oracle'a. W Europie najprężniej działał wtedy brytyjski OUG, a także organizacja szwajcarska. Członkowie tej ostatniej przyczynili się walnie do zainspirowania powstania PLOUG, przekazując wiedzę o tym, jak taka organizacja powinna funkcjonować. Niestety, wiem to tylko z przekazów ustnych - żałuję, ale nie byłem jednym z członków-założycieli.

Jak wyglądały początki PLOUG-u?

We wrześniu 1994 r. w Warszawie odbyło się spotkanie założycielskie. Pomysł na działalność był taki, aby rocznie odbywały się dwie konferencje użytkowników Oracle'a - jedna biznesowa i jedna techniczna. Tak było przez pierwsze dwa lata. W 1995 r. wiosną odbyła się konferencja biznesowa w Kielcach i jesienna w Krynicy. Potem w 1996 r. biznesowa znów w Kielcach i techniczna - tym razem w Zakopanem. Natomiast od 1997 r. odbywają się już tylko konferencje techniczne w Zakopanem. W tym roku odbyła się dziesiąta, a więc dwunasta w ogóle. Zjazdy biznesowe nie cieszyły się dużą popularnością. Nadal na naszych imprezach pojawiają się wątki aplikacyjne, ale wciąż bardziej w kontekście technicznym, niż biznesowym. Taka jest, widać, potrzeba.

Jak zmieniała się działalność Stowarzyszenia? Czy Zakopane i kwartalnik Oracle'owe PLOUG-tki to jedyne aktywne formy działalności organizacji?

Dekada z olbrzymem

Maciej Zakrzewicz, prezes PLOUG - Stowarzyszenia Polskiej Grupy Użytkowników Systemu Oracle

Kiedy rozpoczynałem kierowanie zarządem Stowarzyszenia w 1999 r., konferencja w Zakopanem i kwartalnik to było praktycznie 100% naszej działalności. Wkrótce jednak zdaliśmy sobie sprawę, że spotkania raz do roku, nawet jeśli trwają prawie tydzień, nie są w stanie, na dłuższą metę, utrzymać ciągłości zainteresowania PLOUG-iem. Zaczęliśmy więc organizować wiosenne seminaria techniczne w Warszawie i Zimową Szkołę PLOUG - warsztaty techniczne w Poznaniu. To pozwala nam utrzymać lepszy kontakt z członkami Stowarzyszenia. Dodatkowe spotkania są płatne, więc wspomagają budżet, ale w sumie tylko nieznacznie.

Od dłuższego czasu prowadzimy portal internetowy, który zresztą będzie wkrótce podlegać poważnym modyfikacjom. Idea jest taka, żeby tematy wykładów podczas spotkań w Zakopanem były proponowane wprost przez członków Stowarzyszenia. Debata o wyższości jednych tematów nad innymi ma odbywać się na liście dyskusyjnej. Na portalu zamieszczamy także recenzje fachowych książek, wiadomości o wydarzeniach związanych z produktami i firmą Oracle itp.

Jak wyobrażacie sobie Państwo dalszą działalność? Spotkania w Zakopanem dają wiedzę, którą przy odrobinie wysiłku można zdobyć w Internecie. Czy wiosenne seminaria i zimowe warsztaty nie są przymiarką do szkoleń?

Spotkania w Zakopanem dają szanse przyjrzenia się z bliska technologiom, które mogą się okazać przydatne naszym uczestnikom. Podobny jest cel seminariów, a zwłaszcza warsztatów. Dajemy uczestnikom szanse sprawdzenia, czy konkretna technologia lub rozwiązanie jest czymś, co im się przyda, czy też nie. Nikt inny nie stwarza takiej możliwości.

Kolejna sprawa to dostęp do wiedzy z pierwszej ręki. Pojedyncza firma nie jest w stanie lub nie opłaca jej się zapraszać wiodącego inżyniera z "drugiego końca świata" po to, żeby opowiedział o szczegółach technicznych pewnych rozwiązań. My natomiast, jako organizacja kilkusetosobowa, nie mamy z tym żadnego problemu.

Patrząc na Europę i USA, widać pewien regres w działalności stowarzyszeń użytkowników. Swoje zrobił na pewno zły w ostatnich latach klimat gospodarczy, ale Internet też zapewne odgrywa w tym jakąś rolę. Na dłuższą metę raczej się jednak tego nie obawiamy, bo, choć zabrzmi to banalnie, Internet nie zastąpi żywego kontaktu. Dzięki uczestnictwu w spotkaniach ludzie dowiadują się, że w tym samym mieście, dwie ulice dalej pracuje ktoś, kto ma bardzo podobne problemy i część z nich już rozwiązał. Zdobywanie źródeł lokalnej samopomocy to obecnie bardzo ważny czynnik przyciągający ludzi do Stowarzyszenia.

Jeśli chodzi o szkolenia, to nie przewidujemy konkurowania z firmami szkoleniowymi. Owszem, seminaria i warsztaty są płatne, ale to są wydarzenia jednorazowe, niepowtarzalne, np. warsztaty o XML, serwerach aplikacyjnych, a ostatnio J2EE. Przekazujemy uczestnikom wiedzę, która jest ważna z ich punktu widzenia, a niekoniecznie priorytetowa z punktu widzenia korporacji i to też jest wartość.

A co z misją bycia adwokatem użytkowników technologii wobec jej producenta? Postronny obserwator mógłby sądzić, że po to właśnie powstają stowarzyszenia użytkowników...

Pod koniec lat 90. na poziomie EOUG podejmowane były próby wpływania na plany produktowe Oracle'a w ramach programu o nazwie Enhancements. Członkowie nadsyłali propozycje, z których układano listy i wysyłano do korporacji. Po kilku takich inicjatywach zostały one zarzucone - z punktu widzenia użytkowników korporacja nie uwzględniła praktycznie żadnej z nich. Walka konkurencyjna zmusza firmy takie jak Oracle do planowania rozwoju produktów w dłuższym horyzoncie czasowym - być może nadsyłane propozycje były zbyt krótkowzroczne z punktu widzenia rynku globalnego? Nie wiem. Na razie pozostaje nam statutowa rola propagowania wiedzy i w tym jesteśmy dobrzy.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200