Daleka Polska

Z Bernhardem Rohlederem, dyrektorem Bitkom, związku niemieckich firm informatycznych, telekomunikacyjnych i działających w obszarze nowych mediów, rozmawia Przemysław Gamdzyk.

Z Bernhardem Rohlederem, dyrektorem Bitkom, związku niemieckich firm informatycznych, telekomunikacyjnych i działających w obszarze nowych mediów, rozmawia Przemysław Gamdzyk.

Daleka Polska

Bernhard Rohleder, dyrektor Bitkom

Czego spodziewają się informatyczne firmy niemieckie po naszej akcesji do Unii Europejskiej? Bardziej obawiają się łatwiejszej dostępności rynku niemieckiego dla naszych spółek z branży IT, co może rodzić obawy konkurencji przede wszystkim cenowej, czy też wprost przeciwnie, planują poszerzenie swoich pól działania poprzez wejście do Polski?

Tak naprawdę, na razie, nie ma u nas jakiegoś większego zainteresowania tym tematem. Stąd trudno mówić o generalnym nastawieniu. Zresztą nie przeceniałbym aż tak bardzo wagi potencjalnych zmian, przecież również dzisiaj nie jesteśmy oddzieleni murem i wiele informatycznych firm niemieckich utrzymuje bezpośrednie relacje ze swoimi partnerami w Polsce. Zmiany nie będą więc duże, przynajmniej na początku.

Ale które obszary rynku informatycznego zyskają czy zmienią się po naszym wejściu do Unii?

Na pewno te, które i dzisiaj odgrywają największą rolę. To przede wszystkim wytwarzanie oprogramowania przez polskie firmy w ramach outsourcingu oraz budowa i wykorzystywanie sieci teleinformatycznych.

Swego czasu Niemcy chcieli przyciągnąć do siebie informatyków z innych krajów, leżących poza Unią, występując z inicjatywą tzw. zielonej karty. Jeśli chodzi o samych informatyków z Polski, inicjatywa ta nie spotkała się ze zbyt szerokim odzewem. Czy aby nie wróży to źle przyszłej współpracy obu krajów?

Trudno powiedzieć. Faktycznie pod względem liczby tych, którzy wystąpili o możliwość pracy w Niemczech w ramach tego programu, mimo tak bliskiego sąsiedztwa, byliście na dalekim, bo dopiero piątym miejscu. Ponadto większość z zainteresowanych to osoby, które kończąc studia na niemieckich uczelniach, nie chciały wracać do Polski.

Dlaczego tak niewielu informatyków skusiło się na wyjazd do Niemiec?

Do końca sam tego nie rozumiem. Może różnice płac nie są aż tak duże, by była to atrakcyjna propozycja?

Czy inne kraje naszego rejonu Europy wypadają lepiej pod względem współpracy z sektorem informatycznym w Niemczech?

Szczerze mówiąc, wygląda to lepiej zarówno w przypadku Czech, Węgier, jak i Bułgarii.

Bułgarii!?

Tak, w Bułgarii można znaleźć bardzo dobrze wykształconych informatyków. Tworzą oni dużo oprogramowania na zlecenie firm niemieckich. Zresztą wiele innych krajów jest pod tym względem aktywniejszych od Polski. Co roku organizujemy w okolicach Petersburga w Rosji kilkusetosobowe spotkanie "Outsourcing Summit" razem z grupą firm rosyjskich Rusoft. Tutaj w Bitkomie (Bundesverband Informationswirtschaft, Telekommunikation und neue Medien e.V.) wciąż odwiedzają nas różne delegacje branżowe z różnych państw, ale - co ciekawe - nie było jeszcze nikogo z Polski. Nie wiem, dlaczego tak się dzieje...

Miejmy nadzieję, że to tylko przypadek. Czy w innych krajach należących do Unii mobilność informatyków jest większa? Czy na przykład niemieckie firmy ściągają specjalistów z Francji, Hiszpanii czy Włoch?

Nie za bardzo. Informatycy są wszędzie poszukiwani, nie mają więc aż tak dużej motywacji, by się przeprowadzać. Zresztą wbrew pozorom dla firm niemieckich jest bardzo ważne, by pracownik potrafił posługiwać się językiem niemieckim. Angielski nie wystarczy. Czy we Francji albo Hiszpanii ktoś mówi po niemiecku? Oczywiście żartuję, ale jest to rzadkie. Tymczasem w Polsce wielu informatyków zna nasz język i stanowi to waszą przewagę.

Czyli nasi informatycy powinni się uczyć języka niemieckiego?

Oczywiście. Proszę zwrócić uwagę, że po wejściu do Unii będzie to również rynek austriacki, szwajcarski, w części belgijski. To obszar zamieszkany przez ponad 100 mln ludzi posługujących się na co dzień językiem niemieckim. To bardzo istotna sprawa dla polskich firm informatycznych zainteresowanych ekspansją do krajów unijnych.

Czy dysponujecie Państwo danymi na temat wielkości międzynarodowej wymiany handlowej w przypadku informatyki, a więc sprzętu, oprogramowania i usług, między Polską i Niemcami?

Nikt nie prowadził takich szczegółowych badań. Mogę jedynie Pana odesłać do danych gromadzonych przez niemiecki urząd statystyczny (Statistisches Bundesamt Destatis,http://www.destatis.de - przyp. P.G.).

Ale klasyfikacje statystyczne często nie przystają do aktualnej specyfiki branży IT i trudno na ich podstawie określić rzeczywiste sumaryczne wielkości.

To prawda. Jeśli jednak przyjrzeć się tym danym urzędu statystycznego, które są dostępne, to widać wyraźną dysproporcję - nieporównanie więcej Wam sprzedajemy, niż od Was kupujemy.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200