Kto wie, ile to naprawdę kosztuje

Pytanie, komu techniki obliczeniowe przynoszą większe korzyści - producentom czy użytkownikom - stawiane jest od dawna i do dziś nie ma na nie jednoznacznej odpowiedzi.

Pytanie, komu techniki obliczeniowe przynoszą większe korzyści - producentom czy użytkownikom - stawiane jest od dawna i do dziś nie ma na nie jednoznacznej odpowiedzi.

Celowo użyłem tu terminu "techniki obliczeniowe" zamiast informatyki, gdyż problem ten istniał dużo wcześniej, zanim powstały komputery i obecna nazwa dziedziny, do której należą. Mogłem się o tym przekonać już blisko trzydzieści lat temu, kiedy to pisałem pierwsze swe większe opracowanie porównawcze na temat kosztów różnych, wówczas stosowanych, technik obliczeniowych, nie wyłączając komputerów.

Już wówczas okazało się, że wypracowane przez dziesięciolecia tradycyjne metody rachunku kosztów były, w większości przypadków, nieprzydatne do tego celu. Od tego czasu wiele się zmieniło, powstały nowe, odnoszone do informatyki, kategorie ekonomiczne, takie jak zwrot nakładów kapitałowych (w tej szczególnej dziedzinie), całkowity oszt posiadania czy - ostatnio - całkowita wartość z posiadania (Total Value of Ownership). Nadal brak jednak właściwych dla tej dziedziny metod rachunku kosztów, mierników i metod porównawczych.

Koniec mitu

Wokół informatyki - niezależnie od tego, czy patrzymy na nią z punktu widzenia dostawców związanych z nią produktów i usług czy z pozycji użytkownika tych zasobów - wytworzył się klimat z założenia nie pozwalający podawać w wątpliwość jej wysokiej efektywności i imperatywu konieczności stosowania.

W rzeczywistości różnie z tym bywa, a wspomniana efektywność jest często kwestionowana. Coraz więcej uwagi poświęca się także kosztom wynikającym ze stosowania informatyki, a w szczególności - kosztom związanych z nią usług specjalistycznych. Ceny na rynku tych usług przez wiele lat zawierały element, który można by określić jako rentę z połączenia nowoczesności z naiwnością klientów. Informatyka przestaje być synonimem nowoczesności, a rosnąca świadomość klientów coraz bardziej utrudnia dowolność w stanowieniu cen.

Stan ten skłania do zastanowienia się nad wpływem, jaki to może mieć na los firm informatycznych i informatyków. Nie ma wątpliwości, że wpłynie to istotnie zarówno na to, czym te firmy się zajmują, jak i na jakość i sprawność tego, co robią.

... zaczęły się schody

W każdej niemal dużej organizacji wszystkie stanowiska pracy biurowej są obecnie wyposażone w komputery osobiste z możliwością drukowania, z oprogramowaniem obejmującym co najmniej system operacyjny, edytor tekstu, arkusz kalkulacyjny i pocztę elektroniczną. Niewiele z tych możliwości jest wykorzystywanych w zakresie przekraczającym - powiedzmy - 10%. Co więcej - użytkownicy ci do niedawna całkowicie poddawali się presji środowiska informatycznego, nakłaniającego ich do ciągłych, acz rzadko uzasadnionych ekonomicznie, wymian sprzętu i oprogramowania na nowsze wersje. Ci sami użytkownicy, gdyby zaproponować im podobne podejście np. do samochodów służbowych, odrzuciliby je jako ekonomiczny nonsens.

Stan taki wydaje się przechodzić stopniowo do historii. Jednym z powodów jest znaczne nasycenie informatyką w wielu organizacjach i brak uzasadnionej potrzeby zmian. Innym powodem są kolejne zmiany pokoleniowe pośród szefów. Wyniosły one na stanowiska kierownicze ludzi, którzy nie wahają się przed powiedzeniem "nie" w odpowiedzi na kosztowne pomysły, których efekty biznesowe wydają się wątpliwe bądź nie zostały poparte przekonującym rachunkiem korzyści.

Usidlić klienta

Ta historyczna zmiana odnosi się do wszystkich rodzajów oprogramowania i - w nieco mniejszym zakresie - do sprzętu. Nie mogło to ujść uwagi producentów oprogramowania, czego dowodem jest niedawna generalna zmiana polityki opłat za korzystanie z oprogramowania Microsoftu. Bez wdawania się w szczegóły, z których nie wszystkie są już jasne, polityka ta wyraźnie zmierza do zapewnienia sobie ciągłych dochodów z tytułu użytkowania oprogramowania, zamiast stosowanych dotąd opłat jednorazowych. Jeżeli jednak klienci chcieliby zrezygnować ze zmian i ulepszeń, pozostając przy tym, co posiadają, to zaskakują ich wady jakoś-ciowe w rodzaju opublikowanych ostatnio informacji o elementarnych lukach w zakresie bezpieczeństwa, tkwiących w tym oprogramowaniu. Użytkownikom pozostaje dylemat: zgodzić się na istniejące zagrożenia bądź płacić za możliwość przyszłego, korzystnego nabywania prawa do korzystania z pozbawionych tych wad (co nie oznacza wolnych od wad w ogóle!) nowszych wersji.

Podobnie jest z innym, gotowym oprogramowaniem, przeznaczonym do stosowania na komputerach osobistych, a określanym mianem Commercial Off The Shelf (COTS). W podobnym kierunku wydaje się zmierzać również, z założenia bezpłatny, ale szybko komercjalizujący się system operacyjny Linux.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200