Informatyka do zwrotu

Paul Strassmann od lat udowadnia, że nie ma związku między poziomem wydatków na informatyzację a zyskami przedsiębiorstw. Co więcej, jest zdania, że nigdy takiego związku nie będzie. W trudniejszym klimacie gospodarczym zarządy przedsiębiorstw chcą jednak przynajmniej wiedzieć, że nie wydają na informatykę więcej niż to konieczne.

Paul Strassmann od lat udowadnia, że nie ma związku między poziomem wydatków na informatyzację a zyskami przedsiębiorstw. Co więcej, jest zdania, że nigdy takiego związku nie będzie. W trudniejszym klimacie gospodarczym zarządy przedsiębiorstw chcą jednak przynajmniej wiedzieć, że nie wydają na informatykę więcej niż to konieczne.

Pojęcie zwrotu z inwestycji (ROI - Return On Investment) w kontekście projektów informatycznych pojawia się ostatnio coraz częściej, ale tylko na chwilę, po to, by wykazano jego nieadekwatność do oceny wydatków na informatykę i zaproponowano w zamian wyliczankę "miękkich i niemierzalnych" efektów wdrożenia. Powtórzmy więc dla porządku za dostawcami: wdrożenie rozwiązań informatycznych umożliwia poprawę morale pracowników, bezpośredni dostęp do informacji i klientów, zwiększenie ich lojalności i poprawę ich satysfakcji, zwiększenie świadomości marki, przyspieszenie czasu wejścia na rynek z nowymi produktami (time to market) czy utrzymanie przewagi konkurencyjnej, poprawę jakości serwisu. Przede wszystkim jednak projekty informatyczne niosą "wartość strategiczną" i "wartość dodaną dla przedsiębiorstwa". Informatyka może również służyć ujednoliceniu standardów zarządzania, wspieraniu komunikacji w przedsiębiorstwie, wspieraniu procesu konsolidacji, redukcji poziomu błędów i odsetka powtórnie wprowadzanych informacji, integrowaniu i ujednolicaniu, trafniejszemu prognozowaniu i przyspieszaniu cyklu produkcyjnego. I tylko czasem pojawia się dyrektor finansowy lub szef działu IT, który po kilku latach "strategicznych projektów informatycznych" otwarcie przyznaje: przeinwestowaliśmy. Albo ktoś, kto pyta: czy integracja jest wartościowa sama w sobie, czy naprawdę musimy integrować wszystko ze wszystkim? Czy bardziej usatysfakcjonowani klienci wydają więcej pieniędzy?

Pokaż mi kasę

Istnieje wiele metod, zarówno ilościowych, jak i jakościowych, które można zastosować w przypadku analizy zasadności wydatków na informatykę, od najlepiej znanej analizy NPV (Net Present Value - wartość bieżąca netto) po upowszechnianą obecnie analizę ROV (Real Options Valuation - wycena opcji realnych). Niektóre nadają się do oceny całości działań podejmowanych przez dział IT w zestawieniu ze strategią przedsiębiorstwa, ale nie sprawdzają się jako narzędzie podejmowania jednostkowych decyzji, np. o zakupie pewnych elementów infrastruktury. Inne umożliwiają porównanie kosztów IT z analogicznymi kosztami podobnych przedsiębiorstw, ale nie odpowiadają na pytanie, czy koszty te w ogóle powinny być ponoszone. Problem polega na tym, że policzenie ilościowych, finansowych efektów wdrożenia systemów informatycznych rzeczywiście napotyka wiele przeszkód.

Powiązanie wydatków na IT, w szczególności na infrastrukturę, z konkretnym strumieniem przychodów jest często niemożliwe, co burzy fundamenty analizy inwestycyjnej. Sprawa jest prostsza, jeśli wydatki na informatykę są częścią zupełnie nowego projektu - uruchomienia nowego oddziału, nowego kanału dystrybucji - lub informatyka jest elementem oferowanego rynkowi produktu. Wówczas można porównać koszty i zyski całego projektu bez i z udziałem składowej informatycznej.

Trudno jest mierzyć zwrot z informatyki również dlatego że problemem jest wyodrębnienie tego rodzaju działalności w przedsiębiorstwie. Informatyka już dawno wyszła poza dział IT i zagościła na biurku i w kieszeni prawie każdego pracownika umysłowego. Część czasu pracy użytkownika - poświęcanego na samodzielnie przeprowadzane back-upy, aktualizacje, konsultacje z innymi użytkownikami w kwestiach technologicznych, poznawanie technologii i zabawianie się nią - należałoby wpisać w koszty działu IT. Ale jaką część? Część kontraktów pozyskanych przez handlowca - dzięki informacjom z systemu CRM czy możliwości zdalnej komunikacji - należałoby wpisać w przychody działu IT. Lecz jaką część? Trudno jest również oddzielić sprzęt i oprogramowanie od kultury informatycznej i organizacyjnej firmy czy jakości procesu wprowadzania zmian przy okazji wdrożenia, a wszystkie te czynniki mogą mieć niebanalny wpływ na ostateczny wynik.

Trudno jest również wyodrębnić w czasie projekt informatyczny i jego efekty, oddzielając wpływ innych czynników na sytuację firmy. Jeśli firma po wdrożeniu systemu ERP odnotowała wzrost zysków, czy należy przypisać go nowej technologii czy też wycofaniu się z rynku jednego z ważnych konkurentów, wprowadzeniu nowej linii produktów, wymianie zespołu handlowców, lepszej koniunkturze, a może osłabieniu złotówki?

Nawet wówczas, gdy wydaje się, że możliwe jest wskazanie zależności między inwestycją informatyczną a strumieniem nowych przychodów albo redukcją kosztów, powstaje problem prawidłowego oszacowania kosztów informatyki. W przypadku większości projektów związanych z technologią informatyczną koszty przekraczają, czasem kilkakrotnie, pierwotne projekcje, wdrożenie zaś się wydłuża, co oddala moment uzyskiwania korzyści finansowych. Zazwyczaj nie są brane pod uwagę w odpowiednim stopniu koszty utrzymania i rozwoju systemu oraz koszty związane z jego uruchomieniem, zwłaszcza przejściowy, ale czasem bardzo długi, okres obniżonej produktywności pracowników przyzwyczajających się do nowych metod i narzędzi pracy.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200