Zyskowny socjal

Z prezesem SAS Institute, Jamesem Goodnightem, rozmawia Przemysław Gamdzyk.

Z prezesem SAS Institute, Jamesem Goodnightem, rozmawia Przemysław Gamdzyk.

Firma SAS Institute stawiana jest często za wzór przyjaznego środowiska pracy. Może być nawet postrzegana jako realizacja utopijnych wizji socjalnego raju w świecie kapitalizmu. W centrali w Cary w Północnej Karolinie SAS Institute znajdują się: basen, sale gimnastyczne, prywatne przedszkole, przychodnia. Stanowiska pracy są wręcz luksusowe. Firma chce być prorodzinna. Na przykład nie stwarza problemu, jeśli ktoś musi czasem przyjść do pracy z dziećmi. Już blisko ćwierć wieku buduje Pan swoją firmę od podstaw. Czy te wszystkie udogodnienia wynikają z tego, że próbował Pan postawić się w pozycji szeregowego pracownika?

Myślę, że tak. Staram się nie izolować od pracowników. Drzwi do mojego biura są otwarte. W ogólnie dostępnych miejscach w firmie piję z pracownikami kawę, rozmawiam. Mimo że powinienem się zajmować jedynie zarządzaniem, nie mogę powstrzymać się od bezpośredniego uczestniczenia w niektórych projektach. To pozwala mi nie stracić z oczu punktu widzenia zwyczajnego pracownika.

Jestem mężem i ojcem. Wiem, co to znaczy, że pracownik ma rodzinę, dzieci, że czasem trzeba przez chwilę zająć się nimi również w godzinach pracy. W rankingach pracodawców przyjaznych dla rodziny czy matek z dziećmi nieodmiennie zajmujemy główne pozycje. Taka dobra sława niesamowicie ułatwia nam znajdowanie nowych pracowników.

Czy to znaczy, że stworzenie przyjaznego miejsca pracy jest dla Pana zadaniem priorytetowym? Celem działania w biznesie jest przecież zysk.

Zatrudnieni w SAS Institute to pracownicy wiedzy. Używają swoich umysłów i muszą być kreatywni. Tylko wtedy przyniosą firmie zysk. Do tego potrzebne są im odpowiednie warunki. Przede wszystkim każdy pracownik ma własny, i wcale niemały, pokój.

Ale przecież to wszystko kosztuje. Znacznie taniej byłoby przecież posadzić pracowników na jednej wspólnej sali podzielonej przegródkami z dykty...

Owszem, kosztuje. Ale na dłuższą metę opłaca się i to bardzo. Żeby pracownik był zadowolony ze swojej firmy, trzeba mu stworzyć komfortowe warunki pracy. Ma wtedy zdecydowanie mniejszą skłonność do szukania zatrudnienia gdzie indziej.

SAS Institute rocznie opuszcza jedynie 4% zatrudnionych. To bardzo mało w porównaniu z ok. 20-proc. średnią w Stanach Zjednoczonych. Niedawno w The Harvard Business Review oszacowano, że dzięki temu, iż ten współ-czynnik jest tak niski, zaoszczędziliśmy ponad 75 mln USD.

Rzeczywiste koszty utraty pracownika są ogromne. Gdy odchodzi ktoś wartościowy, czeka nas żmudny i długotrwały proces rekrutacji. Jeśli już się znajdzie kogoś odpowiedniego, mija zazwyczaj rok, zanim ten pracownik stanie się w pełni produktywny w nowym środowisku. Dlatego tak wiele wysiłku wkładamy w to, żeby nasi ludzie chcieli dla nas pracować. Idealna jest sytuacja, w której pracownicy mówią - moja praca to fajne miejsce.

Droga do zadowolonego klienta wiedzie przez zadowolenie pracownika. Jeśli pracownik jest niezadowolony, sfrustrowany z powodu swojej firmy i warunków pracy, to prędzej czy później odbije się to na kliencie.

Czy zdarza się zatem, że zwalnia Pan ludzi z pracy?

Owszem, czasem muszę to zrobić. Ale nie zdarza się to zbyt często. Ktoś musi być naprawdę kiepskim pracownikiem, żeby go to spotkało. Zatrudnieni muszą mieć poczucie bezpieczeństwa i stabilizacji. Wtedy będą ufać swojemu pracodawcy. To bardzo mocno wiąże pracownika z firmą.

Staramy się walczyć ze znudzeniem pracowników ich dotychczasowym zajęciem. Dopuszczamy wszelkie możliwe przemieszczenia wewnątrz firmy. Dlatego wszystkie nowe oferty pracy są przede wszystkim udostępniane dotychczasowym pracownikom.

Wprowadzenie socjalnych udogodnień czy ruchomych godzin pracy z całą pewnością nasila proces zacierania się granic pomiędzy życiem prywatnym a zawodowym. Dawniej chodziło się do pracy w określonych godzinach ...

Ale tak już nie będzie. W świecie pracowników wiedzy opuszczenie miejsca pracy nie oznacza, że się przestało o niej myśleć. Po prostu nie można wydać takiego rozkazu swojemu umysłowi. Pracuje się zawsze i wszędzie, nawet jeśli sobie tego nie uświadamiamy. Nie ma sensu przeciwstawiać się zacieraniu tych granic. To byłoby sztuczne. Trzeba natomiast wyposażać miejsce pracy w elementy, które dawniej kojarzyły się nam właśnie z czasem wolnym, z życiem prywatnym.

Do tej pory firma była całkowicie prywatna, a więc nie miał Pan żadnych ograniczeń w realizacji swoich pomysłów. SAS Institute przeznacza znaczące środki nie tylko na stworzenie komfortowych warunków pracy dla zatrudnionych, ale również inwestuje w projekty edukacyjne, które nie są przedsięwzięciami zyskownymi - np. zakłada szkoły, tworzy oprogramowanie wspomagające proces nauczania. Czy to się nie zmieni, gdy Pana firma trafi na giełdę?

Na giełdę wejdziemy nie wcześniej niż za półtora roku. Nie obawiałbym się jednak utraty swobody. Czeka nas jedynie sporo pracy, bowiem wiele naszych wewnętrznych procedur organizacyjnych nie przystaje do wymogów spółek notowanych na giełdzie.

Nie zamierzamy wejść na giełdę po to, aby pozyskać kapitał - i teraz mamy go sporo. Najważniejszym celem jest stworzenie atrakcyjnej oferty dla pracowników. Widzą oni, że wszędzie dookoła, w innych firmach pracownicy otrzymują opcje na akcje, które po wejściu firmy na giełdę mogą im dać istotne profity. Nie możemy zostać w tyle, bo nasi ludzie zaczną nas opuszczać.

Zależy nam również na obecności w mediach. Jak wskazują wieloletnie analizy, o firmie prywatnej pisze się i mówi zazwyczaj trzy razy mniej niż o spółce publicznej o porównywalnej wielkości.

--------------------------------------------------------------------------------

James Goodnight wywodzi się ze środowiska akademickiego. Założył SAS Institute, wnosząc do niej swój dorobek naukowy w zakresie analizy danych jeszcze w latach 70. W ub.r. finansowym firma przekroczyła 1 mld USD przychodu. Zatrudnia 7,5 tys. pracowników. Ma ok. 33 tys. klientów na całym świecie. W styczniu br. zarządzanie firmą przekazano w ręce Andre Boisverta. Nadal jednak rozwojem SAS Institute kieruje James Goodnight.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200