Zmysłowe komputery

Dwaj ludzie przychodzą na umówione spotkanie, podają sobie ręce, wymieniają wizytówki, po czym rozchodzą się do swoich zajęć. W zasadzie nie ma w tej opowieści nic niezwykłego - poza sposobem, w jaki dokonała się wymiana informacji. W momencie zetknięcia dłoni naturalne pole elektryczne ludzkich ciał pomaga przekazać cyfrowe wizytówki między wyświetlaczami umieszczonymi na przegubach. Uczestnicy spotkania - naukowcy z Massachusetts Institute of Technology - noszą także miniaturowe dyski twarde ukryte w obcasach butów. A teraz najlepsze: wszystkie te urządzenia nie potrzebują baterii. Zasilane są bowiem energią wytwarzaną przez ludzkie ciała będące w ruchu. Oto wizja komputerowych interfejsów przełomu wieków.

Dwaj ludzie przychodzą na umówione spotkanie, podają sobie ręce, wymieniają wizytówki, po czym rozchodzą się do swoich zajęć. W zasadzie nie ma w tej opowieści nic niezwykłego - poza sposobem, w jaki dokonała się wymiana informacji.

W momencie zetknięcia dłoni naturalne pole elektryczne ludzkich ciał pomaga przekazać cyfrowe wizytówki między wyświetlaczami umieszczonymi na przegubach. Uczestnicy spotkania - naukowcy z Massachusetts Institute of Technology - noszą także miniaturowe dyski twarde ukryte w obcasach butów.

A teraz najlepsze: wszystkie te urządzenia nie potrzebują baterii. Zasilane są bowiem energią wytwarzaną przez ludzkie ciała będące w ruchu. Oto wizja komputerowych interfejsów przełomu wieków.

"Ludzie mają pięć zmysłów, jednak większość z nich muszą wyłączyć po przyjściu do pracy - jest to nienaturalne i pozbawione sensu" - stwierdza Rick Villars, analityk z International Data Corp. Wkrótce powinny pojawić się nowe rodzaje interfejsów komputerowych, które uczynią kontakt z PC dużo bardziej zmysłowym i zbliżonym do kontaktu z żywą istotą.

Komputery, które się nosi, czyli Armani projektantem sprzętu

Przybliżony czas ukazania się na rynku: nie wcześniej niż 2005 r.

W mowie potocznej od dawna już funkcjonuje wyrażenie "informacje pod koniuszkami palców". Teraz pora przygotować się na "dane pod paznokciami palców u nóg" lub w innym miejscu, gdzie nosimy ubranie.

Taką wizję roztaczają naukowcy z MIT: Neil Gershenfeld i Chris Turner - ci sami, którzy wykonali opisaną na początku spektakularną wymianę wizytówek. Aby wziąć udział w tym niezwykłym doświadczeniu, do siedziby Instytutu przybył Todd Chaffee, jeden z wiceprezesów firmy Visa International. Po demonstracji nie ukrywał zdumienia: "To po prostu niesamowite, wizje rodem z science fiction spełniają się na naszych oczach" - powiedział.

Faktycznie, fikcja staje się rzeczywistością, gdy miniaturowe procesory i komputery zaczyna się umieszczać w różnych przedmiotach codziennego użytku, takich jak ubranie czy meble. Dobrym przykładem może tu być sławny dom, jaki buduje i urządza dla siebie Bill Gates. Większość z 30 mln USD, jakie pochłonęła budowa, przeznaczono na elektroniczne gadżety - w szczególności na urządzenie pokojów, tak aby "znały" swoich mieszkańców. Regulatory temperatury i światła wyczuwają, kto jest w jakim pomieszczeniu (dzięki mikroskopijnym nadajnikom, jakie noszą domownicy) i dostrajają automatycznie grzejniki oraz lampy do upodobań określonych osób.

W świecie biznesu nowego znaczenia nabiorą karty kredytowe, które staną się bardziej inteligentne, dzięki umieszczonym wewnątrz komputerom. Będą one mogły aktywnie pośredniczyć w przekazywaniu gotówki między bankami, sklepami i konsumentami (dodatkowo śledzić, co najczęściej kupuje dany nabywca) lub przechowywać dane innego rodzaju niż finansowe, np. historię chorób właściciela.

Zaawansowane projekty takich zastosowań przeprowadza Visa w Europie i Azji, a od tego roku również w USA. Todd Chaffee twierdzi, jeśli wszystko pójdzie dobrze, inteligentne karty wejdą do użytku w 1997 r.

Web staje się codziennością, czyli aplikacje webo-podobne

Przybliżony czas ukazania się na rynku: 1996 r.

World Wide Web pozwala użytkownikowi kliknąć na wyróżniony odpowiednim kolorem tekst lub obrazek i w ten sposób uzyskać poszukiwaną informację niezależnie od miejsca, gdzie jest ona umieszczona. Nie trzeba znać nazw plików ani umieć obsługiwać bazy danych, nie trzeba też mieć żadnych przywilejów dostępu do informacji: to, co widać na ekranie, można mieć na dysku lokalnym za jednym kliknięciem.

Jak powszechnie twierdzą analitycy problemów Internetu, WWW doprowadził do strasznego "rozpuszczenia" i ogłupienia użytkowników, którzy nie muszą już posługiwać się intelektem, by móc pracować na komputerze. Coraz więcej ludzi poznało webowy interfejs, z jego systemem hiperprzeskoków i bezproblemowym dostępem do plików z danymi; nie będą oni chcieli więcej pracować z klasycznie zaprojektowanymi arkuszami kalkulacyjnymi i edytorami

tekstu. Aby zaspokoić nowe przyzwyczajenia użytkowników, aplikacje użytkowe będą musiały być wyposażone w nowy interfejs, przypominający ulubioną przeglądarkę stron WWW i reagujący tak samo, jak np. Netscape Navigator.

Programy użytkowe będą pracowały jako jeden pakiet o zunifikowanym wyglądzie - skończy się model pracy polegający na uruchamianiu kilku różnych aplikacji jednocześnie dla wykonania danego projektu. Dane będą przepływały między programami wchodzącymi w skład pakietu w sposób automatyczny, niewidoczny dla użytkownika. Operator będzie mógł kliknąć na obiekt w swoim arkuszu i niezauważalnie przenieść się do zakładowej grupy dyskusyjnej albo do bazy danych skojarzonej z polem jego dokumentu.

Firma Intuit wyposażyła nową wersję swojego produktu - programu finansowego Quicken - w interfejs zintegrowany z Navigatorem. Na razie zachowany będzie tradycyjny system obsługi programu, który może być używany równolegle z nowym. Również Microsoft planuje w połowie br. wprowadzić na rynek upgrade do pakietu Office, który ma być wyposażony w obsługę niektórych atrybutów WWW, np. hipertekstu.

Inteligentni agenci, czyli niech twój agent zadzwoni do mojego agenta

Przybliżony czas ukazania się na rynku: już są

"Agent" to słowo, którego konotacje są raczej negatywne. Dzisiaj nabiera ono nowego znaczenia. Pojawili się elektroniczni agenci, czyli inteligentne programy, które wykonują różne zadania zlecone przez ich właścicieli. Mogą one np. kolekcjonować wiadomości na zadany temat przez przeszukiwanie artykułów i wideoklipów umieszczonych w Internecie lub innych źródłach elektronicznych.

Powstaje zapotrzebowanie na specjalizowanych agentów, wykonujących zadania ściśle dostosowane do potrzeb

przedsiębiorstw i organizacji. Produkcją takich programów zajmuje się od niedawna firma Agents Inc., założona przez grupę naukowców MIT. Pisane na zamówienie aplikacje przeznaczone są do wyszukiwania danych finansowych, sumowania oraz analizowania obszernych dokumentów i wykonywania podobnych czynności, potrzebnych na co dzień do prowadzenia firmy. Agenci będą uruchamiani na osobistych komputerach użytkowników i będą przeszukiwać Internet, wewnętrzną sieć zakładową, jak również wszystkie inne źródła on-line.

"Tacy elektroniczni pomocnicy bardzo przydadzą się w naszej firmie" - mówi Eileen Kent, członek zarządu Playboya. "Nasi badacze spędzają dużo czasu na czytaniu artykułów różnych czasopism w poszukiwaniu interesujących nas faktów. Takie żmudne czynności najlepiej powierzyć jest komputerowi, aby ludzie mogli zająć się bardziej twórczą pracą".

Wydawnictwo, takie jak Playboy, może również oferować odpłatnie usługi swoich agentów dla internautów odwiedzających firmową stronę WWW. "Ktoś może przykładowo zażyczyć sobie wszystkich zdjęć Miss grudnia z ostatnich 10 lat albo wywiadów z osobistościami życia politycznego; agent zrobi to z ochotą" - mówi Eileen Kent.

Trzeci wymiar, czyli fruwanie w cyberprzestrzeni

Przybliżony czas ukazania się na rynku: 1988-2000 r.

W jednej z niedawnych hollywoodzkich produkcji para bohaterów wkracza do wnętrza sieci komputerowej i wirtualnie porusza się wśród danych swojego zakładu pracy. Mała, holograficzna i półprzeźroczysta Demi Moore otwiera "drzwi" do bazy danych i przetrząsa katalogi z informacjami. Kiedy Michael Douglas włącza się do sieci, może widzieć swą antagonistkę i chować się przed nią.

W grudniu ub.r. Microsoft zaprezentował interface, który łączy efekty trójwymiarowe z zaczątkami wirtualnej rzeczywistości. Latając nad plastyczną mapą Stanów Zjednoczonych, Bill Gates wyjaśniał, jak przystosowane do odzwierciedlania trzech wymiarów języki programowania umożliwią w przyszłości pisanie aplikacji wyglądających i reagujących, tak jak obiekty rzeczywistego świata. Skończy się era płaskich i niemych programów komputerowych.

Podobną politykę prowadzą - tradycyjnie rywalizujące w dziedzinie programów unixowych - firmy SGI i Sun, które również chcą zaistnieć na rynku aplikacji 3-D. Zamiast jednak produkować programy użytkowe, wspólnie projektują narzędzia do ich tworzenia, aby następnie zaoferować je programistom. Narzędzia te łączą istniejące już języki VRML i Java we wspólne zintegrowane środowisko programowania aplikacji internetowych.

Technologia dźwięku, czyli, czy słyszysz to samo, co ja?

Przybliżony czas ukazania się na rynku: do 2000 r.

W najbliższej przyszłości powinny zaistnieć dwie podstawowe techniki użycia dźwięku w aplikacjach. Pierwsza z nich to "mówiące komputery", które częściej niż dotąd będą oznajmiać swój stan za pomocą plików dźwiękowych - np. w czasie próby wykonania nieprawidłowej komendy przemówią do nas, zamiast tradycyjnie zapiszczeć brzęczykiem.

Jedną z pierwszych prób użycia interfejsu dźwiękowego jest pakiet Bob firmy Microsoft. Rysunkowi bohaterowie przemawiają ludzkim głosem zadając proste pytania, np. na temat zachowania plików na dysku czy sprawdzania poczty elektronicznej. W aplikacjach biurowych dźwięk będzie użyty w bardziej wyszukany sposób: komputer będzie podpowiadał użytkownikowi, sugerując optymalne sposoby postępowania przy pracy z dokumentami.

Drugie zagadnienie związane z użyciem dźwięku w informatyce to rozpoznawanie głosu, które pozwala użytkownikowi, aby powiedział komputerowi, co ten ma zrobić. Już od kilku lat sprzedawany jest taki system wyprodukowany przez firmę Kurzweil Applied Intelligence. Jest to jednak rozwiązanie niesłychanie kosztowne: ceny wynoszą ponad 15 tys. USD.

Niedawno pojawił się produkt znacznie tańszy - komputer Bravo MS firmy AST Research z procesorem Pentium za jedyne 1734 USD. Wchodzące w skład systemu oprogramowanie potrafi rozpoznać dziesiątki komend, takich jak "sprawdź pisownię", "przejrzyj pocztę", "drukuj" lub "pomoc". W bardzo zaawansowanym stanie są projekty rozpoznawania głosu realizowane przez niemiecki oddział IBM.

Połączenie dźwięku i obrazu jest dobrym sposobem na zapobieżenie pomyłkom w pracy biurowej, zwłaszcza gdy dotyczy to przepracowanych i zmęczonych kierowników. Jak trafnie ujął to Rick Villars - "gdy oko coś przepuści, ucho to wychwyci i na odwrót".

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200