Zmierzch handheldów
- Rafał Jakubowski,
- 21.08.2006
Rynek komputerów kieszonkowych kurczy się . Z pewnością urządzenia tego typu nie znikną, ale większość ich dotychczasowych użytkowników bez żalu wybierze smartfony z funkcjami PDA.
Rynek komputerów kieszonkowych kurczy się . Z pewnością urządzenia tego typu nie znikną, ale większość ich dotychczasowych użytkowników bez żalu wybierze smartfony z funkcjami PDA.
Od dziesięciu kwartałów spada liczba sprzedawanych komputerów typu handheld. Według analityków IDC w pierwszej połowie 2006 r. producenci dostarczyli na rynek 2,9 mln urządzeń (w tym miejscu należy zaznaczyć, że definicja urządzeń handheld nigdy nie była ostra i każda z firm badających rynek stosuje własne klasyfikacje). Oznacza to spadek o 21% w stosunku do pierwszych dwóch kwartału roku ubiegłego. Na czele rynku pozostaje Palm (ponad 34-proc. udział), ale przy sprzedaży mniejszej o ponad 25%. Jeszcze wyższy, ponad 30-proc. spadek zanotowało również drugie na rynku HP. Najwięcej stracił (prawie 70%) tajwański Acer.
Z rynku wycofują się kolejni producenci. Bez rozgłosu postanowił przeprowadzić tę operację Dell Computer, producent komputerów Axim. Nie mogło być jednak inaczej, skoro firma zajmująca trzecią pozycję na rynku pod względem liczby sprzedanych sztuk (blisko 10-proc. udział), środki przeznaczone na badania i rozwój handheldów już w połowie ubiegłego roku przeniosła do działu pracującego nad klasycznymi notebookami. Od roku nie wprowadziła nowego produktu, a w jej ofercie znajdują się komputery, których premiery miały miejsce w 2004 r.
Poszukiwanie nisz
Mimo to analitycy oczekują, że choć nastąpią kolejne spadki, w końcu rynek małych, poręcznych komputerków odrodzi się. Dostawcy muszą jednak przekonać użytkowników, że ich produkty służą do czegoś więcej, niż do zarządzania informacjami osobistymi. Szansy dla kurczącego się rynku IDC upatruje w rozszerzaniu możliwości komputerów o obsługę Wi-Fi i funkcje GPS. Same urządzenia nie wystarczą. Musi powstać więcej aplikacji, które będą w stanie ponownie przyciągnąć użytkowników.
Przykładem sukcesu na rynku komputerów kieszonkowych może być tajwańska firma Mio, która skoncentrowała się na nawigacji satelitarnej. Jej udziały w rynku komputerów handheld w błyskawicznym tempie niemalże od zera wzrosły do blisko 7%. Tylko w Polsce firma zamierza w tym roku sprzedać 60 tys. urządzeń. Zainteresowanie tą kategorią urządzeń sprawiło, że ukuto dla nich nawet nowe skróty: Personal Navigation Assistants (PNA) i Personal Navigation Device (PND). Niedawno firma wprowadziła na rynek także smartfon z funkcją GPS. Przedstawiciele Mio twierdzą jednak, że znacznie lepiej od komputerów kieszonkowych z funkcją nawigacji sprzedają się dedykowane terminale nawigacyjne.
Zwycięzcą na kurczącym się rynku jest bez wątpienia Microsoft. Windows Mobile OS kontroluje ponad połowę (54,2%) sprzedawanych na świecie platform PDA. Udział niedawnego lidera - Palm OS - spadł do poziomu 13,4%. Czwartą część rynku opanowały urządzenia z RIM OS.
Kulą w płot?
Na razie przebojem rynku urządzeń mobilnych - pomimo optymistycznych prognoz analityków - nie stały się komputery Ultra Mobile PC (UMPC), o których głośno było na ostatnich targach CeBIT. Urządzenia bazujące na koncepcji Microsoft Origami z procesorem Intela rozbudziły nadzieje osób poszukujących idealnego połączenia między poręcznością palmtopa i możliwościami notebooków.Pierwszy produkt wprowadził na rynek Samsung, jednak recenzje urządzenia Q1 nie są zachęcające. Należy zacząć od ceny. Koszt Q1 to w USA prawie 1100 USD (w Wlk. Brytanii - 800 funtów). Większe znaczenie (wraz z wprowadzaniem kolejnych generacji produktów cena powinna spadać) mają zarzuty dotyczące niewielkiego, zapchanego przez rozmaite elementy ekranu (np. okna dialogowe otwierają się czasem poza widzialnym obszarem), trudności w nawigacji czy ograniczone możliwości systemu operacyjnego Windows. Pierwsi użytkownicy narzekali także na brak napędu optycznego. Innymi słowy, UMPC zamiast samych zalet, odziedziczył większość wad komputerów kieszonkowych i notebooków. Podobnie jak w przypadku palmtopa, korzystanie utrudnia niewielki ekran i wirtualna klawiatura. Urządzenie jest przy tym drogie jak notebook i oferuje stosunkowo krótki czas pracy przy zasilaniu bateryjnym.
Przedstawiciele Intela starają się tonować zniechęcenie. Tłumaczą, że mamy do czynienia dopiero z pierwszą generacją urządzeń. Kolejne wersje będą doskonalsze, wyposażone w większe ekrany oraz baterie pozwalające na nieprzerwaną pracę co najmniej 8 godz. Zapewnią użytkownikom bezprzewodowy dostęp do serwisów internetowych, z których nie można skorzystać przy użyciu telefonu komórkowego ze względu na miniaturowe rozmiary ekranu.