Złapać zmianę za rogi

Czy warto działanie w ogóle, a w szczególności procesy biznesowe wspierać systemami komputerowymi? To pytanie towarzyszy mi nieustannie. W zasadzie nie powinienem mieć wątpliwości, ostatecznie z tego żyję. Problem dotyczy jednak klientów - odbiorców moich usług.

Czy warto działanie w ogóle, a w szczególności procesy biznesowe wspierać systemami komputerowymi? To pytanie towarzyszy mi nieustannie. W zasadzie nie powinienem mieć wątpliwości, ostatecznie z tego żyję. Problem dotyczy jednak klientów - odbiorców moich usług.

Wielu kolegów z branży ma trudności ze znalezieniem z nimi wspólnego języka. Wielu użytkowników komputerów nie wie, po co te maszyny istnieją. Rzadko wprawdzie przyznają się do tego wprost. Raczej stawiają wymagania, którym komputery w żaden sposób nie mogą sprostać, lub też wprost przeciwnie, nie umieją skorzystać ze wszystkich oferowanych możliwości. A odpowiedź wbrew pozorom nie jest łatwa.

Ewolucja zaopatrzyła nas w potężną sieć neuronową o niezrozumiałej jeszcze dla nas w pełni zasadzie działania, która jednak w zadziwiająco skuteczny sposób radzi sobie z wyzwaniami środowiska. Proszę zwrócić uwagę, iż natura zrezygnowała z zapisywania w mózgu dokładnego modelu rzeczywistości, wszystko co rozpoznajemy jest tylko podobne do czegoś, z czym już kiedyś się zetknęliśmy. Z jednej strony zdolność rozpoznawania rzeczy podobnych jest genialną umiejętnością, której nie potrafimy przekazać komputerom klasycznym (próbujemy raczej budować własne prymitywne sieci neuronowe np. do rozpoznawania pisma), z drugiej - rzeczywistość jest naprawdę nie opisana, nie istnieje jej skończony dokładny model. Nawet w odniesieniu do prostej teorii liczb naturalnych nigdy nie wystarczy skończony zbiór aksjomatów, za pomocą których dałoby się rozstrzygnąć, czy dowolnie sformułowane zdanie jest prawdziwe.

Takie niemożliwe do udowodnienia ani obalenia twierdzenie można przyjąć wprawdzie jako następny aksjomat, istnieje jednak metoda konstruowania dowolnej liczby takich zdań. Z fizyki pamiętamy też zasadę nieoznaczoności zakazującą idealnie dokładnych pomiarów. Można więc powiedzieć, że rozwiązanie przyjęte przez naturę jest jedynym możliwym - tylko w ten sposób można było skonstruować układ cybernetyczny, który samodzielnie radziłby sobie w naszym świecie. Rozwiązanie to ma jednak pewną ułomność.

Nie można w naszym mózgu zapamiętać dużej ilości dokładnej informacji, a w szczególności nie można sprawnie nią operować. Specjaliści od ergonomii proponują na przykład, aby nie przeciążać ludzi, każąc im kontrolować jednocześnie więcej niż kilkanaście obiektów. Skrajnym przykładem takiego podejścia jest trójkowa organizacja wojskowa. Mający działać w skrajnym stresie na polu walki dowódca kompanii ma do dyspozycji trzy plutony, dowódcę plutonu i trzy drużyny (tylko trzy). Aby przełamać to ograniczenie, cywilizacja tworzyła usprawnienia. Najpierw było to pismo pozwalające zapisywać informacje, następnie komputery, które potrafią je zapisywać i nimi operować.

Wracamy do pytania wyjściowego - skąd w ogóle potrzeba operowania dużą ilością dokładnej informacji. Taka informacja w przyrodzie przecież nie istnieje. Kluczem jest tu dokładność. Chcemy budować duże konstrukcje, złożone z dużej ilości części podrzędnych. Oczywiście, części elementarne muszą być opisane w przybliżeniu - na to nie ma rady. Konstruując jednak kolejne poziomy, nie możemy pozwolić sobie na to, aby każdy z nich wprowadzał nowe błędy. Szybko doprowadziłoby to do sytuacji, że cały układ działa inaczej niż założyliśmy.

Nasze postępowanie jest więc następujące: opisujemy części elementarne w przybliżeniu, następnie, bazując na tym opisie, budujemy z tych elementów podzespoły, zespoły i gotowe układy. Niedokładność występuje tylko na jednym, najniższym poziomie. Takie postępowanie sprawdza się w praktyce. Wprawdzie nie ma dwóch identycznych samochodów, ale wszystkie spełniają postawione przed nimi zadanie - jeżdżą.

Podobny schemat działania występuje w wielu dziedzinach: zarówno przy konstruowaniu samochodów, jak i w banku. Można by powiedzieć, że w banku cały czas operujemy wielkościami dokładnymi - pieniędzmi. Tak, ale pieniądze są miarą ludzkiej pracy, ktoś kiedyś (wprawdzie pewnie poza bankiem) wymierzył wartość tej pracy, niedokładnie i prawdopodobnie niesprawiedliwe, a następnie wyraził ją w złotych. Dalsze operacje na złotych były już dokładne.

Mechanizm przejścia

Problem niemożności opisu jest, niestety, symetryczny. Tak jak jesteśmy skazani na niedokładność na poziomie elementarnym, tak i na poziomie najwyższym, gdzie mówimy o celach naszej konstrukcji, nie ma precyzyjnego opisu. Nikt nie może jednoznacznie stwierdzić, po co podejmuje działanie. Pracujemy by, zarobić pieniądze, ale chyba nie jest to cel sam w sobie. Chcemy mieć samochód, ale czy jesteśmy w stanie opisać wszystkie nasze oczekiwania. Ma przewozić nas i nasze rzeczy, ma być wygodny, bezpieczny, ładny (co to znaczy), tani, zawsze do dyspozycji - opis można ciągnąć w nieskończoność i nigdy nie będzie kompletny.

Gdyby powstał kompletny opis samochodu, producenci pewnie by go zrobili i to zamknęłoby drogę następnym modelom. Dlaczego więc w ogóle opisywać założenia (w przybliżeniu!)? Ludzki umysł pozwala przecież osiągać cele, zadowalając się tylko przybliżonym opisem. Jeżeli między częściami elementarnymi a naszymi celami nie wprowadzamy konstrukcji (inżynierskiej), to faktycznie formalny opis nic nam nie daje. Okazuje się jednak, iż niektóre cele możemy lepiej zrealizować, konstruując mechanizm przejścia. Aby uniknąć wprowadzania dodatkowych błędów na etapie konstrukcji, musimy wprowadzić formalizm, a ten wymaga zarówno opisanych precyzyjnie założeń, jak i części elementarnych.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200