Zdrowie i śmierć w Internecie

Ponieważ w Internecie można znaleźć wszystko, nie zabrakło adresów poświęconych sprawom zdrowia. Brytyjski tygodnik naukowy New Scientist dokonał analizy tej części zasobów sieci, a wnioski badań powinny stanowić ostrzeżenie dla wszystkich amatorów samodzielnego leczenia. Lekarzy zaś powinny skłonić do jak najszybszego poznania internetowej technologii.

Ponieważ w Internecie można znaleźć wszystko, nie zabrakło adresów poświęconych sprawom zdrowia. Brytyjski tygodnik naukowy New Scientist dokonał analizy tej części zasobów sieci, a wnioski badań powinny stanowić ostrzeżenie dla wszystkich amatorów samodzielnego leczenia. Lekarzy zaś powinny skłonić do jak najszybszego poznania internetowej technologii.

Najpoważniejszy problem to brak kryteriów, na podstawie których amator darmowych porad medycznych mógłby odróżnić miejsca wypełnione przez szarlatanów od miejsc rzeczywiście wartościowych, dostarczających rzetelnej wiedzy. Mechanizmy do przeszukiwania zasobów sieci, takie jak AltaVista czy Yahoo, nie są w stanie podać oceny zawartości i wykazują wszystko, co odpowiada określonemu układowi haseł. Fakt ten - oprócz szarlatanów - wykorzystują koncerny farmaceutyczne, które pod pozorem udzielania fachowych porad promują swoje leki. Często leki te (najczęściej objęte obowiązkiem sprzedaży na podstawie recepty) w Internecie można zamówić bez żadnych ograniczeń. Zjawisko to jest już tak rozpowszechnione, że 50. Światowe Zgromadzenie Zdrowia (World Health Assembly), obradujące na wiosnę w Genewie, wydało rezolucję obligującą Światową Organizację Zdrowia do szybkich działań, których celem ma być przeciwdziałanie tego typu praktykom w krajach członkowskich. Natomiast renomowany The Journal of the American Medical Association zaleca, by wszystkie rzetelne serwery poruszające tematykę zdrowia przyjęły następujące minimum standaryzacji, polegającej na:

-wyraźnym podawaniu autorów (łącznie z profesjonalną afiliacją) wszelkich porad

-precyzyjnym wskazywaniu źródeł wszelkich cytowanych informacji

-wyraźnym wskazywaniu, kto jest właścicielem serwera, czy ma sponsorów, czy jest w jakikolwiek sposób zależniony od komercyjnych źródeł finansowania

-podawaniu dat powstania oraz uaktualniania porad i artykułów.

Pomysłów na uregulowanie medycznej zawartości Sieci szuka również wiele organizacji rządowych i pozarządowych. Wszyscy obeznani z Internetem wiedzą jednak, że żadne regulacje - oprócz roztropności - nie ochronią użytkownika przed szarlatanami. New Scientist jest zresztą daleki od wprowadzenia do Internetu medycznej cenzury. To fakt, że skorzystanie ze złej porady może doprowadzić do tragicznych skutków (prasa medyczna publikowała przypadki zgonów na skutek niewłaściwego zastosowania promowanych w Internecie specyfików). Jednakże Internet stał się bezcennym źródłem wiedzy i komunikacji dla lekarzy borykających się z nietypowymi przypadkami chorób. Brytyjski tygodnik podaje przykład, jak Internet uratował życie pacjentki cierpiącej na niezwykle rzadkie schorzenie - zespół Costello. Wskutek wypadku osoba ta musiała być poddana natychmiastowej operacji, a zespół lekarski szybko potrzebował informacji na temat jej schorzenia. Znalazł ją w Internecie.

Internet to jednak nie tylko wielkie lekarskie konsylium. Jest również narzędziem demokratyzującym relacje między pacjentem a lekarzem. W dobie Internetu i powszechnego dostępu do informacji coraz trudniej będzie lekarzowi skryć się za zasłoną niedostępności i złożoności medycznej wiedzy. Trudniej również będzie ukryć ewentualną niewiedzę.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200