Zamorski outsourcing w bankach amerykańskich

Wraz ze wzrostem kosztów wytwarzania banki amerykańskie w coraz większym stopniu prznoszą prace rozwojowe związane z oprogramowaniem poza granice swego kraju. Przed podjęciem takiej decyzji należy się do niej należycie przygotować.

Wraz ze wzrostem kosztów wytwarzania banki amerykańskie w coraz większym stopniu prznoszą prace rozwojowe związane z oprogramowaniem poza granice swego kraju. Przed podjęciem takiej decyzji należy się do niej należycie przygotować.

Dla wielu banków rozwój oprogramowania staje się bardzo kosztownym koszmarem. Mimo recesji praca ludzka jest nadal bardzo droga i są poważne trudności w znalezieniu taniej kadry ekspertów od programowania. W związku z tym coraz więcej banków w Stanach Zjednoczonych, przy planowaniu prac rozwojowych związanych z oprogramowaniem, kieruje swój wzrok zagranicę. W ostatnim dziesięcioleciu "zamorski" rozwój oprogramowania stawał się coraz bardziej powszechny. Wiele znanych firm komputerowych - Digital, IBM, Hewlett-Packard i Unisys - przewodzi stawce w tym zakresie. Już obecnie takie kraje, jak Indie, Irlandia, Izrael i Filipiny mają wyrobioną ozycję "sklepów software'owych" świata. Od zakończenia zimnej wojny również kraje byłego bloku wschodniego wyłaniają się jako "punkty zborne" rozwoju oprogramowania. I tak bliższe związki między USA a Rosją doprowadziły do podpisania wielu kontraktów w tym zakresie.

"Koniec zimnej wojny doprowadził do wyraźnej zmiany opinii o tym z kim współpracujemy i co możemy wspólnie zdziałać" -powiedział Eugene Friedman, wiceprezes departamentu techniki w Chase Manhattan Bank. "W USA przeorientujemy się z technologii stosowanej w celach militarnych do zastosowań komercjalnych. Taka sama sytuacja jest w Rosji".

Główną zachętą w kierunku opcji "zamorskiej", to po prostu koszty. Amerykańscy producenci oprogramowania twierdzą, że nawet po wliczeniu absolutnie wszystkich kosztów oszczędności wynoszą 30%-50% na korzyść wytworzenia analogicznego oprogramowania poza USA. Zwolennicy opcji "zamorskiej" twierdzą, że oprogramowanie jest produkowane równie szybko i bez uchybień jakościowych w stosunku do lokalnie tworzonych programów. I rzeczywiście zagraniczni programiści często udowadniają, że są bardziej produktywni i tworzą lepsze kody.

Większość banków korzystających z "zamorskich" operacji wyraża się bardzo dyplomatycznie o ich oszacowaniach związanych z zagranicznymi ekspertyzami software'owymi oraz efektywnością pracowników. Korzystanie z opcji "zamorskiej" jest nadal sprawą bardzo kontrowersyjną w USA, gdyż amerykańscy programiści czują się zagrożeni utratą pracy oraz obniżeniem zarobków.

Wraz z rozwojem nowych technologii, a szczególnie z rozwojem nowej jakości w dziedzinie efektywnych i o dużej szybkości przesyłania sieci komunikacyjnych, instytucje finansowe poszukują rynków tańszej pracy. Instytucje są bardziej mobilne niż ludzie, którzy dla nich pracują. Oprogramowanie bankowe jest coraz mniej związane ze sprzętem, na którym jest eksploatowane.

Jeszcze 10 lat temu ludzie związani z przemysłem komputerowym odczuwali, że mają pracę zapewnioną do końca życia. Jednak ostatnie dwa lata przekonały, że ta grupa zawodowa ma te same problemy z zatrudnieniem, co w innych przemysłach. Świadomość inżynierów oprogramowania nie nadążała za życiem i wówczas nie dbali o zdobywanie umiejętności i pogłębianie wiedzy, która jest potrzebna dzisiaj. Wygląda to tak, jakby amerykańscy inżynierowie oprogramowania zostali zablokowani we wszelkich działaniach obronnych w sprawie ich zatrudnienia.

Maniery amerykańskich programistów (również zachodnioeuropejskich) zmusiły pracodawców do rozważenia innych metod rozwoju oprogramowania. Ich wzrok skierował się na inne kraje, gdzie dostrzegli nowe możliwości.

Citibank i Chase

Ten impuls jest już zjawiskiem znanym i "zamorski" rozwój oprogramowania uzyskał wyraźny rozpęd. Główne banki, takie jak: Citibank i Chase Manhattan już zadomowiły się w Indiach i Rosji, a inne badają taką możliwość. Citibank podjął bardzo zdecydowane kroki w sprawie swoich interesów w Indiach. Bank ustanowił dwie instytucje pomocnicze:

* Cosl, która funkcjonuje jako instytucja bankowa do rozwoju oprogramowania na miejscu (dla banków w USA);

* CITIL, która pracuje na rzecz innych banków.

CITIL zatrudnia w Bombaju i Bangalore 350 inżynierów oprogramowania, księgowych i ekspertów od zarządzania.

"W 1994 r. planujemy uzyskać 10-15 mln USD zysku - co nie jest wielką częścią międzynarodowego rynku oprogramowania, ale za to jest to 20 razy więcej niż na początku, gdy zostaliśmy utworzeni 3 lata temu" - powiedział Rajesh Hukku szef operacyjny CITIL. Citibank upoważnia CITIL do świadczenia usług finansowych, konsultingowych oraz do produkowania oprogramowania, które związane jest ze świadczonymi usługami finansowymi. Z drugiej strony CITIL ma dostęp do rynków w 95 krajach poprzez sieć oddziałów Citibanku.

Rynek CITIL ukierunkował się na rozwój systemów lub produktów dla instytucji amerykańskich lub europejskich. I chociaż nie może on konkurować z koncernami podobnymi do Arthur Andersen na rynku amerykańskim, to ma on bardzo lukratywny rynek konsultingowy w krajach takich jak Chiny czy Jamajka.

Verifone

Inną firmą z USA, która szybko zaczęła ukierunkowywać się na opcję "zamorską" jest Verifone, która wytwarza i handluje wyposażeniem do automatyzacji transakcji. Wśród klientów Verifone są tacy potentaci, jak: Barclays Bank, Mellon Bank, BP Oil i WH Smith. Wiceprezes Verifone ds. rozwoju biznesu mówi: "Sprzedajemy swoje produkty w 65 krajach i taki obszar jest dla nas odczuwany jako naturalny rynek. I chyba dlatego firma Verifone, w porównaniu do innych firm, była bardziej otwarta na badanie nowych możliwości uzyskiwania korzyści z międzynarodowego rozwoju. Trzeba być otwartym na rozważanie różnych opcji. I rzeczywiście wierzymy, że firmy powinny wynieść się do poziomu myślenia globalnego, obejmującego strategiczne korzyści dla całego świata".

Ustanowienie rozwoju oprogramowania przy wykorzystaniu potencjału "zamorskiego" może unaocznić wiele potencjalnie problematycznych sytuacji. Jednakże, dla organizacji przygotowanych do rozwiązywania problemów i poszukiwania nowych sposobów robienia interesów, korzyści będą znaczące. Nie jest to bowiem proces łatwy i trzeba go rozpracowywać bardzo ostrożnie: Każdy przypadek należy traktować indywidualnie i zdecydować się na precyzyjne określenie jakie prace chce się wykonywać w opcji "zamorskiej". Trzeba mieć rozeznanie w regułach i prawie na branym pod uwagę terenie, a także rozeznać zagadnienia importowo-eksportowe. Trzeba też liczyć się z tym, że konieczne będzie wykonywanie własnych testów jakościowych. Trzeba znaleźć kogoś, kto rozumie wszelkie powiązania i koneksje w danym kraju oraz kto jest w stanie przeprowadzić ten rodzaj ryzykownego przedsięwzięcia. Jeśli bank nie ma takiego człowieka u siebie, to dobrze jest znaleźć kogoś do sześciomiesięcznego lub rocznego przeszkolenia bądź też znaleźć firmę do ścisłej współpracy w kraju, w którym chcemy rozwijać systemy komputerowe. Musi to być ktoś, kto potrafi zorganizować infrastrukturę i całe przedsięwzięcie uruchomić. Trzeba też upewnić się z operacyjnego punktu widzenia, czy określone są wszelkie procedury i zasady funkcjonowania organizacji i czy mogą być bez problemów uruchomione. Te procedury muszą potrafić uwzględniać zmiany w specyfikacjach, wymagania na zmiany i szybkie sporządzanie prototypów itp. Trzeba też upewnić się, że prawidłowo zostały przeprowadzone inwestycje w komunikacji. Przeinwestowanie jest lepsze od niedoinwestowania w tej dziedzinie. Indie np. nie mają odpowiedniej infrastruktury komunikacyjnej.

Trudne zarządzanie

Chase Manhattan bardzo ostrożnie i przewidująco przygotowywał się do opcji "zamorskiej". Najpierw upewniał się, że bariery językowe są do pokonania w krajach, w których zamierzał rozpocząć swe prace. Również jasno definiował wszelkie wzajemne robocze powiązania oraz określał wzajemne wymagania. Jeśli ma się do czynienia z kulturami podobnymi, wszystko to jest łatwiejsze. Jednak fakt oddalenia ośrodków stawia nowe problemy, jak np. procedury komunikacyjne i zarządcze. Jest wiele sposobów w jakie można zrealizować "zamorski" rozwój systemów komputerowych. Z zagranicznymi projektantami i osobami związanymi z ozwojem systemów można zawierać niezależne kontrakty lub też potraktować jako połączone przedsięwzięcie. Niektóre banki tworzą w pełni własne oddziały pomocnicze w krajach, które wybrali do rozwoju ich oprogramowania.

Verifone brał pod uwagę wiele krajów zanim zdecydował się na ustanowienie współpracy w dziedzinie rozwoju oprogramowania z Indiami. Głównym argumentem była "duża liczba wysoko wykwalifikowanej i kompetentnej kadry mówiącej w języku angielskim i stanowiącej tanią siłę roboczą". Ale w bankowym outsourcingu sprawy komunikacyjne, to nie tylko problemy techniczne. Rozwój programowania jest znacznie bardziej amorficzny niż projektowanie sprzętu. Trzeba tłumaczyć i przekładać na język formalny wymagania użytkowników. Wszelkie niuanse są tu wyjątkowo ważne.

Wiele osób spośród programistów pracujących w Indiach przyzwyczaiło się do radzenia sobie z tego rodzaju zagadnieniami i dzięki temu produkują dobre oprogramowanie. Na Tajwanie, gdzie prowadzimy produkcję, kultura jest bardziej ukierunkowana na sprzęt.

Chase Manhattan nie miał jakichkolwiek problemów kulturowych zarówno w Indiach, jak też w Rosji. Również obce rządy i ich regulacje nie przedstawiały szczególnych problemów. Problemy lokalne (w USA) mogą być znacznie większe. Banki przemieszczające swoje zadania za granicę wpływają nie tylko na lokalny rynek pracy (w USA) oraz ekonomikę, ale również przyczyniają się do tworzenia złej atmosfery. Mówi się, że wyjście za granicę jest równoznaczne z pozostawieniem pracowników samym sobie. Przypomina się tu bardzo złą atmosferę, jaka zapanowała po przejęciu Security Pacific Bank przez Bank of America. Przejęcie to spowodowało setki zwolnień z pracy i dziesiątki pozamykanych oddziałów. Bank of America musi teraz odzyskiwać swój utracony poprzedni image.

Opcja "zamorska" jest jeszcze ciągle w stadium embrionalnym. Jednak wiele banków w USA zaczyna rozglądać się za nowymi tańszymi możliwościami rozwoju systemów komputerowych w zamorskich krajach. Jednak można generalnie stwierdzić, że opcja "zamorska" sprawdziła się i wiele firm korzysta z zysków jakie ona przynosi. I tak, jak banki współzawodniczą między sobą poprzez świadczenie lepszych usług, świat rozwoju komputerowych systemów konkuruje w swojej dziedzinie.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200