Zaborczy przyjaciel Internet?

Stałe korzystanie z Internetu nie będzie osłabiało więzi społecznych. Im bardziej będziemy z nim obyci, tym mniej podatni na jego wpływy.

Stałe korzystanie z Internetu nie będzie osłabiało więzi społecznych. Im bardziej będziemy z nim obyci, tym mniej podatni na jego wpływy.

Właśnie rozpoczął się rok 1983. Słychać jeszcze echo petard i fajerwerków po sylwestrowej nocy. Sieć ARPAnet, która miała początkowo służyć do celów wojskowych, połączyła się z siecią CSNET, przeznaczoną dla naukowców. Jest to dzień uznany za początek Internetu. Kilka lat później Tim Berners-Lee utworzy WWW (World Wide Web), system ułatwiający przeglądanie hipertekstowych dokumentów. I wtedy dopiero Internet zaczyna być używany powszechnie. W początkowej fazie narodzin Internetu Polska i inne kraje bloku państw socjalistycznych objęte są programem COCOM, który związany jest z restrykcjami technologicznymi. Po przemianach ustrojowych i odsłonięciu komunistycznej kurtyny Polska zostaje podłączona do Internetu.

Prawdopodobnie nikt wtedy nie przypuszczał, że rozwój Internetu będzie tak szybki, że za kilkanaście lat będzie można przez sieć robić zakupy, uczyć się czy przesyłać obrazy. Statystyki pokazują, że z roku na rok wzrasta liczba osób korzystających z sieci. Analizy wykonywane przez firmę Gemius prognozują, że w 2010 r. 50% Polaków będzie korzystać z Internetu (obecnie 30%). Dzieje się tak dlatego, że człowiek dąży do ułatwiania i upraszczania swojego życia. Jak mówił McLuhan, kanadyjski teoretyk mediów, nasze życie ulega automatyzacji, a więc procesy mechaniczne przekształcane są w automatyczne z użyciem sterowania elektronicznego. Do przesłania wiadomości nie potrzebujemy listonosza czy papieru, możemy wysłać list elektroniczny nawet na inny kontynent w ciągu kilku czy kilkunastu sekund.

Im dłużej, tym lepiej

Od początkowych lat powszechnego rozwoju Internetu słychać było głosy demonizujące go, podkreślające jego zły wpływ na funkcjonowanie człowieka. Zapominano wówczas o tym, że każdy nowy wynalazek niesie ryzyko złego wpływu na człowieka. Początkowo Internet budził lęk pewnie dlatego, że był nieznany, w latach późniejszych podkreślano natomiast, że jest to medium, które obezwładnia człowieka, kradnąc mu czas, i uzależnia od siebie.

Psychologowie zaczęli zadawać pytania, czy ten wpływ jest rzeczywiście tak negatywny, jak niektórzy chcieli go widzieć. Z tych pytań rodziły się i rodzą badania internautów. Dziś nie można jeszcze odpowiedzieć jednoznacznie, jak silny jest wpływ Internetu na użytkowników, ale warto przyjrzeć się wynikom przeprowadzonych dotychczas badań.

Amerykanie N. Nie i L. Erbring opublikowali w 2002 r. wyniki badań, w których próbowali szukać związku między ilością spędzanego czasu w Internecie a życiem społecznym. Wykazali oni, że im osoby więcej czasu spędzały w Internecie, tym miały słabszy kontakt ze swoimi najbliższymi z realnego życia. Dwa lata później do przeciwnych wniosków doszedł J. Cole ze współpracownikami. Opublikował on raport, z którego wynika, że ludzie deklarują brak wpływu Internetu na ich kontakty ze znajomymi. Około 80% internautów deklarowało, że ilość spędzonego czasu z przyjaciółmi i rodziną po tym jak zaczęli korzystać z Internetu, nie zmieniła się. Czy jednak takie deklaracje są wiarygodne? Być może to tylko złudzenie, które potwierdza badania wskazujące, że ludzie rzadko przyznają się do tego, że coś negatywnie wpływa na ich funkcjonowanie. W badaniach nad wpływem telewizji uzyskano efekt trzeciej osoby, który mówi, że ludzie mają tendencję do twierdzenia, że to inni są bardziej podatni na wpływy, że to inni, a nie oni sami, mniej potrafią się kontrolować. Być może i tu respondenci nie dopuszczali do siebie myśli, że Internet mógłby negatywnie wpływać na ich relacje z innymi ludźmi, bo to zagrażałoby ich samoocenie.

Inny zespół badawczy, pod kierunkiem R. Krauta, opublikował w 1998 r. wyniki ze swoich pierwszych badań na próbie osób właśnie podłączonych do Internetu. Wykazały one, że używanie Internetu jest związane z obniżeniem komunikacji w rodzinie i spadkiem liczby bliższych, pozainternetowych znajomości. U osób tych wzrasta także poziom samotności, ilość symptomów depresji i stresów dnia codziennego. Te wyniki były zadowalające dla przeciwników Internetu, jednak dla samego Krauta nie, potrzebował on potwierdzenia negatywnego wpływu Internetu na zachowania użytkowników.

Kolejne dane sugerują, że istnieje interakcja pomiędzy używaniem Internetu a długością czasu w nim spędzonego. To może być wskazówka, że Internet różnie wpływa na badanych na początku korzystania i w późniejszym okresie. Symptomy depresyjne wzrastały na początku korzystania z Internetu, aby znacząco spadać w późniejszej fazie. Stres był jedynym zjawiskiem, który wzrastał po dłuższym czasie korzystania z Internetu.

Kraut wykazał także, że korzystanie z Internetu lepiej służy ekstrawertykom, czyli osobom otwartym na ludzi, niż introwertykom, którzy bardziej kierują się na swój świat wewnętrzny i raczej unikają kontaktów z ludźmi. U ekstrawertyków wraz ze wzrostem korzystania z Internetu wzrasta ich dobrostan psychiczny i spada ich samotność, wzrasta także samoocena. Natomiast u introwertyków przeciwnie, spada dobrostan psychiczny i osoby te stają się bardziej samotne.

Badania światowe pokazują, że internauci z czasem stają się bardziej dojrzali w obsłudze Internetu. Początkowo sieć pochłania czas swoich użytkowników, potem pierwszy zachwyt mija i uczą się korzystać z Internetu, wybierając to, co przynosi im korzyść.

Podobne wyniki, opublikowane przez J. Czapińskiego i T. Panka w diagnozie społecznej, uzyskano w Polsce. Wykazano, że ci, którzy dopiero zaczęli używać Internetu, mają zdecydowanie więcej objawów depresyjnych niż mieli wcześniej. Zmiana ta istotnie różni się od sytuacji osób o dłuższym stażu korzystania z sieci. Wśród osób, które zaczęły korzystać z Internetu, w ciągu 2, 3 miesięcy zadowolenie z relacji z najbliższymi w rodzinie oraz ze znajomymi i przyjaciółmi zmalało w stosunku do okresu wcześniejszego. Osoby, które zaczęły korzystać z Internetu, odczuwają pogorszenie kontaktów społecznych. Zauważono również, że pogorszenie jest tylko chwilowe. Z polskich badań wynika, że ci, którzy poznali kogoś w sieci, mają zdecydowanie więcej przyjaciół także w świecie rzeczywistym, niż ci, którzy nikogo nie poznali w sieci. Kontakty przez sieć nawiązują częściej ekstrawertycy niż introwertycy. Jedyny negatywny efekt związany z korzystaniem z Internetu, podobnie jak w badaniach amerykańskich, to zwiększenie odczuwanego stresu.

Moc przyciągania

To, jak Internet wpływa na internautów, zależy od tego, co się w nim robi. Jedni grają, inni rozmawiają z przyjaciółmi, szukają nowych znajomości, ktoś może uczyć się zdalnie. Badania G. Meerkerka wskazują, że to co najbardziej prowadzi do kompulsywnego korzystania z Internetu, to seks i hazard online. Z drugiej strony, ważnym czynnikiem wydaje się nie to, jak ludzie korzystają z Internetu, ale z czego rezygnują, wchodząc do niego. Sytuacja staje się problemowa, gdy surfując po bezdrożach sieci zapominają o szkole, rodzinie i w ogóle o życiu w rzeczywistości.

Badania przeprowadzane na gruncie nauk społecznych, ale także obserwacja, wskazują, że Internet jest czymś, co ma magiczną moc przyciągania, kokietowania i uwodzenia. Zastanówmy się, co on takiego ma, że tysiące ludzi każdego dnia nie mogą mu się oprzeć.

Jedną z najbardziej atrakcyjnych cech jest anonimowość. Wiąże się z nią efekt odhamowania, który powoduje poczucie wolności, otwartości w wyrażaniu się. To natomiast pociąga swoistą bezkarność, powodującą, że ludzie robią rzeczy, których nie zrobiliby poza siecią. Mogą na przykład siarczyście przeklinać, czego nigdy nie robili poza siecią, mogą odwiedzać miejsca, których nie odwiedziliby w rzeczywistości, np. strony pornograficzne. Istotną i atrakcyjną cechą jest łatwiejsza samoekspresja. Dzieje się tak dlatego, że komunikując się przez Internet, mamy większą anonimowość rozumianą jako bycie nieidentyfikowanym przez inną osobę. Przez Internet można bezkarnie mówić to, co chcemy, bez sankcji społecznych, takich jakie są w świecie realnym. W relacjach tradycyjnych koszty, zwłaszcza psychologiczne, zwierzania się, ujawniania informacji o sobie, są dużo większe niż przez Internet. Internet kusi też łatwością nawiązywania znajomości z osobami podobnymi do nas. Łatwiej wyszukać osoby, które są nieśmiałe, które zbierają np. kufle od piwa, czy chorują na rzadkie choroby.

A. Ben - Ze'ev mówi o szczerości i oszustwie. Badania wskazują, że ludzie przez Internet wykazują większą skłonność do otwierania się i zwierzania, łatwiej mówią o swoich uczuciach, problemach czy rozterkach. Porównuje się to do zjawiska znanego w psychologii jako "obcy w pociągu". Każdy z nas zapewne spotkał się podczas jazdy pociągiem ze zwierzającą się osobą, która opowiada o osobie, o rodzinie, o swoich kłopotach. Jej szczerość jest podyktowana poczuciem anonimowości i pewnością, że rozmówca jest tylko tu i teraz, nigdy się go później nie spotka. W Internecie jest podobnie, na czacie opowiada się komuś o swoich problemach, o których nie miałoby się odwagi opowiedzieć w świecie rzeczywistym. Problemy są wyrzucane bez obawy o ocenę, o wykorzystanie tego, co powiemy w późniejszym czasie.

Ale to tylko jedna strona medalu. Druga to taka, że Internet to doskonałe miejsce dla oszustów. Każdy chce przedstawiać się w jak najlepszym świetle - w sieci jest to ułatwione. Każdy może przedstawić się tak jak chce. Można być osobą nieśmiałą lub przebojową, młodą lub starą. Można powiedzieć prawdę o sobie, część prawdy lub też przedstawić się w dowolny sposób.

K. McKenna, amerykańska badaczka komunikacji przez Internet, wykazała, że bliskość i intymność rozwija się dużo szybciej przez Internet niż w tradycyjnej komunikacji. Dzieje się tak dlatego, że przez Internet mamy większą łatwość mówienia o sobie. Dynamika rozwoju znajomości i dochodzenie do bliskości, zwłaszcza w pierwszych etapach znajomości, jest szybsza, niż w relacjach pozainternetowych. Tym, co jest dodatkowo atrakcyjne w sieci, jest brak cech, które w jakiś sposób mogą przeszkadzać w komunikacji. Przez Internet nie widać fizycznej atrakcyjności, a także np. jąkania się czy nieśmiałości. A więc te negatywne dla nas cechy, które mogą wpływać na pierwsze wrażenie co do naszej osoby, początkowo są niewidoczne.

Do Internetu przyciąga także to, że jest on "czynny" 24 godziny na dobę. Można tu wejść o każdej porze dnia i nocy i rozmawiać ze znajomymi, jak też z nieznajomymi.

Tylko narzędzie?

Internet jest przyjacielem zaborczym, zwłaszcza w początkowej fazie znajomości z nim. Może spowodować, że człowiek zapomni o pracy, rodzinie, książce. Jednak nie dajmy się zwariować, jest to tylko narzędzie, które będzie nam pomocne w życiu, jeśli nauczymy się z niego korzystać. Prawdopodobnie w dalszym ciągu wiele dziedzin życia będzie przenosić się do sieci. Jest to nieuchronne przy tak szybkim rozwoju komputeryzacji. Ważne jest, żeby uczyć korzystania z tego narzędzia i nie demonizować wpływu Internetu na funkcjonowanie społeczne człowieka.

Negatywne efekty korzystania z Internetu są zauważalne w pierwszej fazie "zachłyśnięcia" nim, później mijają. Na dłuższą metę Internet nie pogarsza kontaktów społecznych. Jak pokazują wyniki badań psychologicznych, korzystanie z sieci nie wpływa na pogorszenie się istniejących relacji społecznych i zmianę liczby znajomych. Jednak niektórzy powinni uważać, bowiem korzystanie z Internetu lepiej służy ekstrawertykom niż introwertykom. Ale to tak jak ze wszystkim, jednym pomaga, innym szkodzi. Ważny jest umiar i rozsądek.

Dr Agata Błachnio jest pracownikiem Katedry Psychologii Emocji i Motywacji Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego im. Jana Pawła II.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200