Za siódmą górą, za siódmą rzeką...
- Dorota Konowrocka,
- 30.06.2003
Trzy lata temu Gartner Group, któremu przypisuje się autorstwo pojęcia ERP, stwierdził, że ERP jest martwe. Najnowszym pomysłem jest koncepcja ERP II.
Trzy lata temu Gartner Group, któremu przypisuje się autorstwo pojęcia ERP, stwierdził, że ERP jest martwe. Najnowszym pomysłem jest koncepcja ERP II.
Prognozowana przez Gartner Group koncepcja ERP II określa go jako zintegrowany system obejmujący i optymalizujący działanie nie tylko jednego przedsiębiorstwa, lecz wielu współpracujących ze sobą firm. Pod szyldem ERP II mają być umieszczane systemy zbudowane z autonomicznych, ale zsynchronizowanych wzajemnie komponentów, które będzie można elastycznie łączyć, dzielić i współdzielić z innymi przedsiębiorstwami. Innymi słowy, systemy SCM i CRM mają zostać połączone z dawnymi systemami ERP, a jednocześnie stać się bardziej elastyczne, łatwiejsze w przystosowaniu do indywidualnych potrzeb przedsiębiorstwa. Analitycy Gartnera uważają, że nowa generacja systemów wspomagających zarządzanie trafi na rynek już w 2005 r.
Jeśli systemy ERP II mają rzeczywiście przynieść zmianę jakościową w zakresie współpracy między firmami, musi minąć co najmniej kilka kolejnych lat po roku 2005, aby większość uczestników rynku zdążyła wprowadzić nowe wersje systemów, umożliwiające prostą wymianę informacji między partnerami, nie wymagającą korzystania z zaawansowanych narzędzi integracyjnych.
Trudno mi sobie dziś wyobrazić rozciągnięcie systemów ERP na obszar wymiany informacji z dostawcami i klientami. Platformy ERP są stabilne, ale z drugiej strony statyczne i kosztowne. Mogą przynieść duże korzyści, automatyzując procesy, które zostały dobrze opisane - finanse, produkcję, dystrybucję i logistykę. Ale już sprzedaż nie jest obszarem, w którym systemy klasy ERP sprawdzają się najlepiej, bo sprzedaż jest bardzo dynamiczna, zmienna. Nie mówiąc o obszarze kontaktów z konsumentami, w którym cały czas pojawiają się nowe technologie, nowe pomysły i nowe kanały kontaktu. Ten obszar wciąż dojrzewa, kształtuje się, trudno go wtłoczyć w sztywne ramy systemu ERP, który ponadto nie nadąża zazwyczaj za rozwojem rynku. My potrzebujemy rozwiązania do komunikacji z klientami już dziś, nie będziemy czekać kilku lat na dojrzałe rozwiązanie SAP. Łatwiej jest zastosować relatywnie tanie i elastyczne narzędzia internetowe, nie uwikłane w klasyczne, ciężkie ERP. Te uwagi dotyczą również obszaru współpracy z partnerami. Jednak nie dążymy za wszelką cenę do integracji wykraczającej poza granice przedsiębiorstwa. Staramy się robić to, co nam się po prostu opłaca, a korzyści z integracji widzimy głównie wewnątrz koncernu.
Korzystamy dziś z wersji 4.6b systemu SAP i wcale nie chcemy dokonywać uaktualnienia. Oczywiście, wprowadzamy pewne kosmetyczne modyfikacje obejmujące 2-5% tego systemu. Nie palimy się jednak do tego, aby iść w kierunku mySAP.com. Wiemy, że każde uaktualnienie jest pracochłonne i obfituje w pułapki. Najchętniej trzymalibyśmy się tej wersji jak najdłużej. Śledzimy uważnie nowe propozycje SAP, ale nie uważamy, że mogą radykalnie zmienić sposób funkcjonowania firmy. Cały czas jednak działamy, budując obok SAP rozwiązania, których potrzebujemy.
Po to, by ERP II mogło zaistnieć w praktyce, potrzebne są standardy. A wprowadzanie standardu to nie jest łatwy proces. Dotyka on bowiem żywotnych interesów wielu firm. Jeśli jedna zaproponuje standard, natychmiast powstanie koalicja innych, które zaproponują standard alternatywny. Ogromna odległość dzieli nas od plug-and-play w obszarze systemów biznesowych. Każdy dostawca będzie bronił swojego imperium. Za zburzeniem murów będą optowali najmocniejsi. Standard może przyjść tylko razem z firmą, która zdominuje rynek.
Do koncepcji ERP II i idei rozszerzonego przedsiębiorstwa droga jeszcze daleka. Trzeba zacząć od podstaw, czyli zintegrowanych systemów wspomagających zarządzanie. Tymczasem w wielu firmach, w wielu obszarach ERP tak naprawdę jeszcze nie funkcjonuje, bo zlekceważono konieczność ciągłej weryfikacji procesów.
Naturalną tendencją, której ulegają użytkownicy, jest odchodzenie od narzuconych rozwiązań. W chwili wdrożenia wszyscy pracują zgodnie z procesami, ale już po dwóch latach pojawiają się własne "wynalazki" i cały system zbacza z wyznaczonej ścieżki. Pojawia się np. alternatywny, nieformalny, wygodniejszy - zdaniem użytkowników - obieg dokumentów. Nowi szefowie działów przynoszą ze sobą "usprawnienia", które powodują, że dane nie pojawiają się na czas lub mają inną jakość od założonej.