Z pamiętnika
- Piotr Schmidt,
- 06.11.2000
Odnalazłem zapiski z pamiętnika Lokalnego Informatyka. Były one bardzo fragmentaryczne i dotyczyły jednego wątku, ale myślę, że ich przedstawienie na tychże łamach uzupełni nieco obraz człowieka pracy końca XX wieku.
Odnalazłem zapiski z pamiętnika Lokalnego Informatyka. Były one bardzo fragmentaryczne i dotyczyły jednego wątku, ale myślę, że ich przedstawienie na tychże łamach uzupełni nieco obraz człowieka pracy końca XX wieku.
A więc zaczynamy.
"Kwiecień. Mamy zrobić sieć strukturalną w firmie. W tym roku wyjątkowo wcześnie udało nam się rozplanować prace na okres letni.
Maj. Są pewne problemy, bo Prezes jakieś zmiany chce wprowadzać w wykonawstwie. Miejmy nadzieję, że zdążymy.
Czerwiec. Rozpoczęcie robót tuż-tuż. Termin zakończenia został wyznaczony na początek sierpnia.
Lipiec. Jeszcze trochę, a Prezes zakończy mitrężenie czasu i zezwoli na rozpoczęcie prac, które przecież w sierpniu mają się zakończyć. Już chyba ustalili wszystkie niezbędne poprawki.
1 sierpnia. Wreszcie zaczęliśmy kłaść strukturę. Co prawda miało być już po robocie, ale lepiej późno niż wcale.
2 sierpnia. Okazuje się, że nie wszystkie koncepcje Zarządu są do końca klarowne. Będą więc zmiany. Panowie od okablowania są na razie cierpliwi.
3 sierpnia. Inwestycyjny kazał wyburzyć ściankę działową, która miała zostać przesunięta o 2 metry. Podobno powiedział mu tak Serwisowy, który fakt ten uzgodnił z Szefem, o czym nie wiedział Prezes. Dzwonię do Serwisowego, bawiącego na wakacjach - okazuje się, że w rzeczy samej takie uzgodnienia miały miejsce. Inwestycyjny odgraża się, że już więcej nic nie zrobi bez pisemnej podkładki. Rozmawiam z Szefem, który twierdzi, że owszem rozmawiał o tym z Serwisowym, ale tak bardziej mgliście i że nie w tym roku ścianka ma być wyburzona. Idziemy do Prezesa po werdykt ostateczny. Inwestycyjny dostaje od Prezesa po uszach i chce w związku z tym ściankę odbudować. Dostaje po uszach po raz drugi, bo Prezes mówi, że nie będziemy z siebie wariatów robić na oczach ekipy budowlanej. Każe ściankę postawić w miejscu dla niej przeznaczonym za rok. Inwestycyjny idzie i wydaje polecenie - bez podkładek na piśmie. I tak dostanie po uszach od Szefa - tym razem, że zmienił mu kształt pomieszczeń.
5 sierpnia. Nie ma wytycznych co do jednej ścianki działowej, a konkretnie to nie wiadomo, kiedy będzie postawiona. Na planach widnieje, a na niej miały być korytka, a tu nie ma na czym ich zawiesić.
20 sierpnia. Okazuje się, że w kilku ważnych pomieszczeniach zaplanowano niedostateczną liczbę punktów logicznych. Drobiazg, zrobi się za rok. W końcu żadna struktura nigdy nie jest strukturą pełną. A za rok okaże się, że wskutek licznych reorganizacji i remontów należy połowę pomieszczeń okablować ponownie. Inwestycyjny dostaje po uszach od Prezesa, Szef patrzy na Prezesa wilkiem, a ja mam się nieźle.
30 sierpnia. Wszystko już zrobione. Okazuje się, że nie przewidziano gniazd na telefony".
I tyle pamiętnik. W treści bardzo często daje się zauważyć zwrot "okazuje się". Cóż, jak widać nawet standardowe prace mogą być źródłem doznań dla odkrywców, bo rzeczywistość zawiera ciągle jeszcze wiele nieznanych obszarów.