Wyjaśnienie londyńskiej awarii

W październiku zeszłego roku doszło do poważnej awarii systemu wzywania karetek pogotowia w Londynie.

W październiku zeszłego roku doszło do poważnej awarii systemu wzywania karetek pogotowia w Londynie.

Osoby wzywające ambulans czekały niejednokrotnie ponad pół godziny, co w Anglii uważa się za zbrodnię przeciw ludzkości. Bezpośrednim powodem kłopotów było blokowanie się systemu komputerowego sprawdzającego, który ambulans znajduje się najbliżej wzywającego i automatycznie wysyłającego go do chorego. W niektórych przypadkach komputer decydował, że "nikt nie jest najbliżej" i wezwanie spadało na koniec listy. Zanim system wycofano z użycia 10-20 osób zmarło czekając na karetkę. W wyniku dochodzenia uznano, że osoby, które zmarły w wyniku spóźnionego przyjazdu kareteki, straciły życie z przyczyn naturalnych. Ściśle biorąc, trudno kwestionować biologiczną trafność tego orzeczenia. Komisja stwierdziła jednak, że system, który kosztował 1,5 mln funtów (2,17 mln USD) został oddany do użytku zbyt pospiesznie, bez wystarczającego przetestowania i bez opcji "overrule", czyli możliwości przejęcia kontroli nad sytuacją przez operatora systemu. Porównując dokumenty stwierdzono, że dyrekcja ambulansów w Londynie, której podlega 300 karetek, wybrała najtańszy system komputeryzacji, oferowany przez małą firmę software'ową, Systems Solutions z Aldershot w hrabstwie Hampshire. Firma ta nigdy wcześniej nie wykonywała podobnych zleceń. Dyrektor programu komputerowej kontroli przywoływania karetek, Jim Harris, podał się do dymisji. Londyn czeka na nowego taniego racjonalizatora.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200