Weryfikatorzy

Przeprowadzenie obiektywnej i użytecznej weryfikacji oprogramowania wymaga, obok wiedzy i metodologii, zorganizowanego zespołu specjalistów, wyposażonego w odpowiednie narzędzia. Dziś jednak, zarówno ze względów swoiście pojmowaną oszczędność, a często z powodu nieumiejętności perspektywicznego podejścia, menedżerzy powierzają dokonanie takiej oceny jednemu tylko informatykowi, bez względu na to czy zna daną branżę, czy też nie. Nieodosobnione są również przypadki, gdy menedżer próbuje dokonać tej oceny samodzielnie. Przypomina to po troszę postawienie przez pacjenta diagnozy w zastępstwie lekarza.

Przeprowadzenie obiektywnej i użytecznej weryfikacji oprogramowania wymaga, obok wiedzy i metodologii, zorganizowanego zespołu specjalistów, wyposażonego w odpowiednie narzędzia. Dziś jednak, zarówno ze względów swoiście pojmowaną oszczędność, a często z powodu nieumiejętności perspektywicznego podejścia, menedżerzy powierzają dokonanie takiej oceny jednemu tylko informatykowi, bez względu na to czy zna daną branżę, czy też nie. Nieodosobnione są również przypadki, gdy menedżer próbuje dokonać tej oceny samodzielnie. Przypomina to po troszę postawienie przez pacjenta diagnozy w zastępstwie lekarza.

Poprawna weryfikacja specjalistycznego oprogramowania wymaga tymczasem zorganizowanej współpracy wielu specjalistów, wspomaganych w sposób istotny przez potencjalnego użytkownika.

Przy organizacji tego zespołu należy brać przede wszystkim pod uwagę istotę problemów, które mamy rozwiązać posiłkując się systemem informatycznym. W zespole takim powinno się znaleźć również miejsce dla ludzi zdolnych ocenić stricte techniczne właściwości oprogramowania.

Zespół weryfikacyjny dysponować musi więc specjalistami z dziedziny analizy systemów zarządzania, projektantami systemów informatycznych, programistami, technologami eksploatacji. Warto również zauważyć, że w procesie weryfikacji oprogramowania pojawia się często konieczność dokonania bardzo wąskich specjalistycznych ekspertyz.

Największy problem stwarza jednak określenie kompetencji i wiedzy szefa takiego zespołu. Teoretycznie powinien to być człowiek o zupełnie nowej w naszych warunkach specjalności, a więc nie jedynie "wdrożeniowiec", nie wyłącznie projektant, nie tylko programista, a już zwłaszcza nie wyłącznie technolog eksploatacji systemów komputerowych. Równocześnie jednak powinien to być ktoś, którego udziałem jest wiedza z każdej z wymienionych wcześniej specjalności.

U szefa zespołu weryfikacyjnego liczy się przede wszystkim praktyka. Niewątpliwie chodzi o informatyka, ale o dużym i - co ważniejsze - wielostronnym doświadczeniu zawodowym, który ma już na swoim koncie oceny, atestacje i odbiory systemów informatycznych. Bardzo istotne jest jednak, aby dokonywał wszystkich tych prac na zasadach inżynierskich, opierając się na ustalonej, nie zaś przypadkowej lub skleconej doraźnie, metodologii. Paradoksalnie można powiedzieć, że o kwalifikacjach potencjalnego kierownika zespołu weryfikacyjnego decyduje nie tyle liczba aprobowanych, co odrzuconych systemów informatycznych.

Drugie "po Bogu" miejsce w zespole weryfikacyjnym należy się przedstawicielowi użytkownika, a więc nie informatykowi, ale komuś znającemu dogłębnie nie tylko obieg informacji w konkretnej firmie, ale w danej branży.

Pozostałych członków zespołu weryfikacyjnego (co najmniej dwóch) angażować należałoby stosownie do rodzaju, rozległości i szczegółowości prac weryfikacyjnych. Jako ogólnie obowiązującą zasadę należy przy tym przyjąć wyznaczanie do poszczególnych faz weryfikacji (patrz CW nr 18/'93) głównego jej wykonawcę. Istotnym jest również powołanie, pracującego, niezależnie od całego zespołu, specjalisty - koreferenta, oceniającego wyniki osiągnięte w poszczególnych fazach weryfikacji. Jeżeli chodzi o całość opracowania, każdemu z członków zespołu należy nadać prawo do zgłoszenia swego "votum sepatatum", w stosunku do ocen dokonanych przez kolegów.

Taka organizacja potrzebna jest przede wszystkim po to, aby uniknąć anonimowości i aby dokładnie określić odpowiedzialność konkretnych członków zespołu za poszczególne elementy oceny.

Jeżeli jednak w ten sposób zdefiniować wymogi, rychło okaże się, iż takich ludzi trzeba w Polsce szukać ze świecą. Rynek nie tworzył dotąd zapotrzebowania na tego typu specjalistów. Jeszcze do niedawna przecież w tworzeniu systemów informatycznych, zarówno o małej, średniej czy wręcz ogólnopolskiej skali, rachunek ekonomiczny stał na ostatnim miejscu. Skutki tego stanu rzeczy odczuwamy boleśnie do dziś.

Z drugiej strony jednak brak tej profesji stwarza już dziś dla menedżerów, a w przypadku wielkich systemów również dla polityków, ryzyko daleko większych strat, niż koszty poniesione na rzetelnie dokonaną ekspertyzę. W tym cała

nadzieja.

Byłaby ona jeszcze bardziej uzasadniona, gdyby znaleźć fundusze na kształcenie weryfikatorów. Wszystko jednak wskazuje na to, że wykształcić się oni muszą sami, traktując ten proces jako osobistą inwestycję.

Mimo to zapewne już niedługo, obok dostawców i użytkowników, pojawiać się zaczną na polskim rynku komputerowym pierwsze niezależne firmy doradcze i konsultingowe.

Trudno dziś przewidzieć, w jakim tempie proces ten będzie postępował i skąd czerpać bedą one kapitał. Obecnie, jak się wydaje, koszty utrzymywania na stałe takiego zespołu, w którym regułą jest poświęcanie połowy czasu pracy na doksztacanie, przekracza możliwości zarówno pojedynczych użytkowników, nawet potencjalnie dużych systemów, jak i pojedynczych producentów oprogramowania. Ci ostatni zresztą do takiej roli się nie kwapią. Powiązania kapitałowe firmy konsultingowej z dostawcami, nawet przy krystalicznej uczciwości weryfikatorów, zawsze kładą się cieniem na ocenie ich obiektywności.

Wydaje się więc, że do czasu wykrystalizowania się rozwiązań instytucjonalnych (wiele zależy tu od dużych użytkowników: administracja, banki), jedynym rozsądnym ekonomicznie,(choć słabszym organizacyjnie) rozwiązaniem jest agencja, angażująca w trybie umów zleceń specjalistów i organizująca ich w niezależne zespoły weryfikacyjne.

Z praktyki innych krajów wynika, że do oceny komercyjnego (w uproszczeniu - sprzedawanego z "półki) systemu informatycznego dla małego i średniego przedsiębiorstwa, zespół taki powinien liczyć ok. 5-7 osób, posiadających co najmniej dwie specjalności. Tak liczny zespół jednak jest wystarczający jedynie w przypadku, gdy oceniamy system już przygotowany lub gdy zamknięta jest faza projektowania technologicznego (przed przekazaniem do eksploatacji). W przypadku tzw. "weryfikacji kroczącej", czyli postępującej równolegle z procesem projektowania systemu, zadania zespołu stają się znacznie bardziej skomplikowane. Między projektowaniem i oceną następuje tu bowiem sprzężenie zwrotne. Szczególnie w przypadku systemów informatycznych o skali globalnej (kraj) i dużym stopniu złożoności, należałoby więc procedurę weryfikacyjną co najmniej dublować, czyli przeprowadzać w dwóch, niezależnie od siebie działających, zespołach.

I na zakończenie kilka spraw pozornie oczywistych, choć dziś trudno osiągalnych w praktyce. Zarówno firma doradcza, jak i poszczególni jej członkowie muszą być ludźmi gwarantującymi obiektywizm ocen i ich poufność. Nie łudźmy się, że wystarczy tu motywacja moralna. Wykluczone jest oczywiście powierzanie weryfikacji osobom, które produkują sami software lub zajmują się jego sprzedażą. Wbrew pozorom nie jest to dziś łatwy do spełnienia postulat, jako że znaczna część specjalistow, albo się tym para, albo jest powiązana z dostawcami.

Powstaje również pytanie, czy istniejące w Polsce prawo stwarza szansę uregulowania tych kwestii, np. poprzez odpowiedni tryb koncesjonowania firm konsultingowych? Ale - jak się wydaje - pytanie to należy dziś do kategorii retorycznych.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200