Użytkownicy w bialych fartuchach

Współpraca między informatykami a lekarzami ma swoją specyfikę. Użytkownicy szpitalnych systemów informatycznych dzielą się na kilka grup. A sprzeczne cele i interesy przedstawicieli każdej z nich sprawiają, że niemal wszystkie projekty informatyczne realizowane na terenie szpitala przypominają skomplikowaną rozgrywkę psychologiczną.

Współpraca między informatykami a lekarzami ma swoją specyfikę. Użytkownicy szpitalnych systemów informatycznych dzielą się na kilka grup. A sprzeczne cele i interesy przedstawicieli każdej z nich sprawiają, że niemal wszystkie projekty informatyczne realizowane na terenie szpitala przypominają skomplikowaną rozgrywkę psychologiczną.

"Lekarze to najbardziej konserwatywna i najtrudniejsza we współpracy grupa użytkowników systemów informatycznych" - powtarza wielu informatyków zatrudnionych w szpitalach. Wielu lekarzy, zwłaszcza tych starej daty, a więc najbardziej doświadczonych, podchodzi do komputerów z olbrzymią obawą i niechęcią. Z trudem przyswajają umiejętności potrzebne do obsługi aplikacji biurowych, a jeszcze mniej chętnie podchodzą do współpracy z informatykami wdrażającymi aplikacje wspomagające pracę szpitala.

Obojętność użytkowników

Stosunek do technologii informatycznych jest jednym z czynników wyraźnie różnicujących środowisko lekarskie. Jak twierdzą informatycy ze szpitali, można by ich podzielić na co najmniej cztery podstawowe grupy.

Najliczniejsza z nich to osoby obojętne względem informatyki. Niezbyt chętnie przyswajają wszelkie nowinki technologiczne, a za takie niewątpliwie uznają komputery. Opór ich ma jednak podłoże racjonalne i jest stosunkowo łatwy do pokonania. Ta grupa użytkowników postrzega systemy informatyczne przez pryzmat pracy, którą muszą wykonać, żeby przyswoić sobie nowe umiejętności. A że lekarze na nadmiar czasu narzekać nie mogą, powód ten staje się silnym argumentem przeciwko wdrażanym technologiom. Na szczęście jego pokonanie jest stosunkowo łatwe. Wystarczy wskazać im udogodnienia, wynikające z wdrożenia nowych systemów.

Drugą pod względem liczebności grupę stanowią lekarze nastawieni wrogo do nowoczesnych technologii. Ich niechęć wynika przede wszystkim z niewiedzy. Są to zazwyczaj ludzie starsi, którzy wcześniej nie mieli do czynienia z komputerem i nie posiadają nawet elementarnej wiedzy na ten temat. Ponadto nie widzą potrzeby jej zdobywania. Z niechęcią podchodzą zwłaszcza do wszelkich narzędzi wspomagających pracę lekarza, w których upatrują próbę kwestionowania ich umiejętności. Informatycy wdrażający systemy szpitalne przyznają, że opór tej grupy jest bardzo trudny do pokonania. Wystarczy, że do nowoczesnych technologii przekona się personel pomocniczy, na którym i tak spoczywa większość spraw związanych z wprowadzaniem informacji do systemu.

Przeciwnicy i zwolennicy

Pozostałe dwie grupy lekarzy, mimo iż są najmniej liczne, odgrywają kluczową rolę w każdym projekcie informatycznym. W pierwszej znajdują się lekarze, którzy w informatyce widzą przede wszystkim narzędzie kontroli, zagrażające szpitalnemu status quo. Dla nich wdrożenie systemu informatycznego oznacza przede wszystkim ścisły nadzór nad kosztami funkcjonowania poszczególnych klinik i zakładów pomocniczych. Tajemnicą poliszynela jest to, że opór przed nowoczesnymi technologiami przejawiany przez niektórych lekarzy z tej grupy wynika z obawy przed ograniczeniem nielegalnych dochodów płynących np. z wykorzystywania zasobów szpitalnych na potrzeby prywatnych praktyk. Ta niewielka grupa zdecydowanych przeciwników wdrażania systemów ma ogromny wpływ na opinię personelu, a jej zjednanie może okazać się niemożliwe.

Równie nieliczne grono stanowią zazwyczaj gorący zwolennicy technologii informatycznych. W każdym szpitalu można znaleźć co najmniej jednego lub dwóch lekarzy - pasjonatów, którzy na funkcjonalności nowoczesnych systemów znają się często nie gorzej od informatyków. Współpraca z nimi bywa często dosyć trudna, gdyż stanowią grupę bardzo wymagającą. Szybko przynosi jednak widoczne efekty, przez co jest satysfakcjonująca. Ponadto pomoc takiego zaznajomionego ze specyfiką szpitala użytkownika często wręcz decyduje o powodzeniu projektu.

Gra pozorów

Sprzeczne cele i interesy przedstawicieli wszystkich tych grup sprawiają, że każdy projekt informatyczny realizowany w szpitalu przypomina skomplikowaną rozgrywkę psychologiczną. Do każdej z grup trafiają zupełnie inne argumenty. Laikom trzeba przedstawiać pragmatyczne korzyści wynikające z wdrożenia systemu, entuzjaści technologii wymagają zazwyczaj merytorycznej argumentacji, a do nieprzejednanych przeciwników trafiają często jedynie argumenty natury etycznej. Rozgrywka nie kończy się przy tym w momencie zakończenia projektu, trzeba ją rozłożyć na kilka lat. Jest ona tym trudniejsza, że z reguły odbywa się w warunkach ostrego deficytu finansowego.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200