Ustawodawcy, administracja i komputery

Sektor publiczny od lat boryka się z tym samym problemem. To brak koncepcji infrastruktury informacyjnej państwa oraz potrzeb informacyjnych administracji, a co za tym idzie – brak adekwatnych do tych potrzeb systemów informacyjnych.

W latach 60. XX w. ówczesny Centralny Planista oczekiwał od komputerów sprawnego rozwiązywania problemów obliczeniowych obowiązującego wtedy modelu administracji i gospodarki.

Można tu przypomnieć jednego z teoretyków socjalizmu, Oskara Langego, który w swym często przytaczanym artykule pt. „Maszyna licząca a rynek” w 1965 r. pisał: „Dajmy układ równań równoczesnych komputerowi do rozwiązania i wyniki otrzymamy w niecałą sekundę. […] Może być interesujące porównanie relatywnych walorów rynku i komputera dla gospodarki socjalistycznej. Komputer ma tę niewątpliwą wyższość, że jest szybszy. Rynek natomiast jest nieporęcznym i powoli pracującym serwomechanizmem”.

Teoretykom oraz praktykom tamtego ustroju wydawało się, że do sprawnej realizacji systemu rozdzielczo-nakazowego wystarczy opisać układami równań liniowych całą gospodarkę. Potem wystarczy wprowadzić dane do komputerów, które raz-dwa policzą, ile karabinków AK-47 oraz tubek pasty do zębów trzeba wyprodukować w lutym danego roku, żeby na ten miesiąc zaspokoić potrzeby obronności, a także higieny i zdrowotności. W krajach przodujących w budowie socjalizmu formułowano tak precyzyjne równania, że produkty przemysłowe powszechnego użytku miały odlane na obudowach ceny detaliczne, np. „4 ruble 12 kopiejek”, co bardzo usprawniało pracę handlu detalicznego (zwłaszcza w sytuacji, gdy w sklepie były jakieś produkty). Manuel Castells w książce „Koniec tysiąclecia” pisze, że w czasach rozkwitu twórczości planistycznej w Gosplanie (Państwowym Komitecie Planowania ZSRR): „Wśród innych detali każdego roku centralnie wyznaczane były »ceny« ok. 200 tys. produktów. Nic dziwnego, że radziecka teoria programowania liniowego należała do najbardziej wyrafinowanych na świecie”.

Ekonometria a realia

Jak się jednak szybko okazało, świata realnego nie da się opisać równaniami ujmującymi tylko stany zasobów materialnych i technicznych oraz przepływy informacji w administracji i gospodarce. Na prawdziwe życie składają się też zachowania społeczne.

Narzędzia ekonometryczne nie umożliwiały opisywania (nie mówiąc już o prognozowaniu) reakcji i trendów społecznych na tyle dokładnie, by można było je uwzględnić w systemie nakazowo-rozdzielczym. Centralny Planista nie potrafił trafnie przewidywać trendów ani sprawnie sterować procesami gospodarczymi i społecznymi w zaplanowanym kierunku. Kiedy sytuacja społeczna i gospodarcza zaczynała odbiegać od zaplanowanej, próbował redukować rozbieżności siłą, narzucając swoją wolę społeczeństwu.

W historii naszego regionu Europy najczęściej takie próby redukcji rozbieżności między modelem a rzeczywistością kończyły się tragicznie, zwłaszcza kiedy przedstawiciele „przodującej siły narodu” próbowali je redukować przy użyciu milicji i wojska.

Przełom ustrojowy i informacyjny

Od połowy lat 60. komputery zaczęły się coraz liczniej pojawiać nie tylko w Komisji Planowania, ministerstwach i GUS-ie, ale także w dużych przedsiębiorstwach. Jednak zasadniczą zmianę zastosowań informatyki wniosły komputery osobiste.

W naszym regionie Europy ich pojawienie się zbiegło się w czasie ze słynnym skokiem przez stoczniową bramę, a potem runięciem muru berlińskiego i zmianą ustroju polityczno-gospodarczego. Administracja oraz główne obszary infrastruktury kraju (kolej, telekomunikacja, poczta, bankowość, spółki skarbu państwa) korzystały wtedy jeszcze z systemów działających na nieźle trzymających się Odrach 1305 (przypomnijmy – ostatnie PKP wyłączyła w 2010 r.), R-32 i innych z serii JS EMC oraz kilkuset komputerach zachodnich – od kupowanych jeszcze z dewizowych rozdzielników przez centrale handlu zagranicznego po komputery „second hand” czołowych producentów oraz ich zachodnie i dalekowschodnie klony.

W powstających jak grzyby po deszczu firmach prywatnych najpierw próbowano do poważnych zadań stosować 8- i 16-bitowe komputerki domowe (m.in. niezapomniane Amigi, „katarynki”, a nawet „spektrusie”). Po chwili pojawiły się komputery osobiste, które zaczęły wypełniać role powierzane kiedyś systemom mainframe oraz minikomputerom z końca lat 70. W prywatyzowanych dużych przedsiębiorstwach pojawiły się nowe systemy informatyczne, przeważnie ściągnięte przez zagranicznych inwestorów. Przywieźli oni nie tylko komputery, ale także systemy informacyjne, tworzące nowe (dla nas) modele organizacji i działania.

Administracja po minionym ustroju odziedziczyła niewiele rejestrów i systemów, które mogły się przydać się w nowych czasach: PESEL, REGON, kilka systemów dziedzinowych (NBP, „wewnętrzne” systemy GUS; ważny rejestr referencyjny, jakim jest TERYT, powstał dopiero w 1998 r.). Tymczasem sprawne przetwarzanie informacji było potrzebne już nie Centralnemu Planiście i wielkim przedsiębiorstwom państwowym, ale setkom tysięcy podmiotów gospodarczych oraz nowej administracji, w tym przywróconemu w 1990 r. samorządowi terytorialnemu, od 1999 r. rozbudowanemu do trzech szczebli.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200