Ustaliśmy! Gramy dalej!

Mówiąc o ostatnich miesiącach firmy, Piotr Kardach, prezes Sygnity lubi posługiwać się metaforyką rodem ze zjazdów narciarskich. Postanowiliśmy ją twórczo rozwinąć.

Mówiąc o ostatnich miesiącach firmy, Piotr Kardach, prezes Sygnity lubi posługiwać się metaforyką rodem ze zjazdów narciarskich. Postanowiliśmy ją twórczo rozwinąć.

150 mln zł

o tyle spadło zadłużenie Sygnity w ciągu ostatnich trzech miesięcy 2007 r.

W ubiegłorocznym wyścigu TOP200 brało udział dwóch zawodników: Computerland i Emax. Obaj uznani, utytułowani, z latami sukcesów na koncie. Pierwszy, nieco masywniejszy, bardziej doświadczony i znany w sportowym światku... szczególnie wśród dziennikarzy grających w kręgle. Po kilku doskonałych sezonach w ścisłej czołówce krajowej i regionalnej ligi dopadł go - skrywany z coraz większym trudem przez sztab trenerski - kryzys formy. Zdaniem komentatorów, wynikał on z nadmiernych ambicji sztabu oraz dużego apetytu na nowe kontrakty, które co prawda przynosiły prestiż, ale często rozpraszały zawodnika.

Niedługo przed zawodami brał udział w forsownym zgrupowaniu w Colorado. Nawet jednak nowoczesne metody diagnostyczne nie wystarczyły do nadania zawodnikowi nowego impulsu. Drugi z zawodników - Emax - mniej rozpoznawalny przez kibiców, miał jednak przed sobą ciekawą przyszłość, wynikającą ze sporych rezerw, zbudowanych przez lata zróżnicowanego treningu. Do pierwszej bramki obaj zawodnicy biegli niemal równolegle.

Druga bramka: nowy team

Potem jednak nastąpiło coś, czego nie spodziewali się nawet najbardziej wytrawni komentatorzy. Wiele mówiło się o znaczącym transferze zagranicznym. Tymczasem sztaby trenerskie obu zawodników postanowiły stworzyć z nich drużynę. Uznały, że nieco inne korzenie, charaktery i parametry obu graczy zespołu Sygnity nie przeszkadzają, a wręcz stworzą mieszankę wybuchową.

Na początku, na czele nowej drużyny stanął Michał Danielewski. Jednak po niecałym roku akcjonariusze Sygnity zdecydowali o zmianie. Na czele sztabu trenerskiego nowego zespołu stanął Piotr Kardach, związany dotychczas z Emaksem, który na nowym stanowisku szybko podjął zdecydowane kroki ogłaszając głęboką restrukturyzację klubu, oszczędności oraz sprzedaż niektórych aktywów. Z zespołu odeszło paru specjalistów ze sztabu trenerskiego, m.in. Michał Danielewski, Dariusz Chwiejczak i Elżbieta Bujniewicz-Belka. Najważniejszym celem teamu Sygnity stała się specjalizacja. Zamiast rozpraszających startów w nawet najmniejszych sparingach, zespół miał skupić się na najważniejszych zawodach.

Nowy szef zapowiedział niezwłoczne stworzenie listy najważniejszych rozgrywek. Równocześnie zarządził ograniczenie formalizmów, które utrudniały pracę, zwłaszcza liniowym pracownikom teamu Sygnity. Miało to pomóc w wyzwoleniu w nich samodzielności i inicjatywy. Jako szef - wraz z grupą najbliższych współpracowników - miał skupić się na decyzjach strategicznych, zarządzanie operacyjne pozostawiając innym członkom kadry trenerskiej. Charakter i dogłębność zaproponowanych zmian zaskoczyła zarówno członków zespołu, jak i cały światek sportowy. Jednym z najważniejszych zadań Piotra Kardacha okazało się uspokajanie członków zespołu, a także otoczenia, które poczuło się zagrożone decyzją o znaczącym ograniczeniu liczby startów w sezonie. Było to zajęcie na tyle obciążające czasowo i odpowiedzialne, że niektóre dzienniki ochrzciły nowego szefa teamu mianem "strażaka".

Ustaliśmy! Gramy dalej!

Piotr Kardach, związany dotychczas z Emaksem, na stanowisku prezesa Sygnity szybko podjął zdecydowane kroki ogłaszając głęboką restrukturyzację klubu, oszczędności oraz sprzedaż niektórych aktywów.

Zamieszanie wewnętrzne wywołane budową nowej drużyny Sygnity, a także często niezdrowe zainteresowanie mediów nie pozostały bez wpływu na skład teamu. W najtrudniejszym momencie zgrupowania zespół stracił ważnych zawodników. W jakimś stopniu nie pozostało to bez wpływu na jego wyniki, dlatego w drugą bramkę, na najbardziej stromej części stoku, Sygnity weszło mocno wytrącone z równowagi. Potwierdziły to ogłoszone niedługo później wyniki na półmetku. Grupa w I połowie roku miała 58 mln zł straty wobec prawie 10 mln zł straty rok wcześniej, przy obrotach odpowiednio 626 mln zł i 486 mln zł.

Trzecia bramka: restrukturyzacja

Cały trzeci kwartał Sygnity usiłowało łapać równowagę. Z zespołu, w ramach zwolnień grupowych, odeszło 200 pracowników i współpracowników. Sygnity - wraz z szeregiem innych oferentów - odpadł z przetargu na dostawę sprzętu do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji na potrzeby projektu PESEL2. Co chwilę pojawiały się uporczywe plotki o problemach z projektem realizowanym dla TP, głównego klienta z sektora telekomunikacyjnego.

Jednak im bliżej końca wyścigu, tym coraz bardziej optymistyczne wieści zaczęły docierać z szatni Sygnity. Firma wygrała przetarg na dostawę sprzętu do Ministerstwa Edukacji Narodowej i Sportu, zakończyła nowatorski projekt w Krajowej Izbie Rozliczeniowej, podpisała nowe umowy z PFRON i Komendą Główną Policji, zaczęła realizować projekty dla nowych banków, m.in. Santander Bank i dla 250 gmin, w tym w ramach projektów Wrota Warmii i Mazur, SEKAP i e-Świętokrzyskie.

Niestety łapanie równowagi - koszty restrukturyzacji, straty w niektórych projektach, słaby rynek - kosztowało Sygnity sporo. Ostatecznie w całym 2007 r. Sygnity zanotowała 1,27 mld zł złotych przychodów oraz stratę netto na poziomie 65 mln zł. Ale jednocześnie zadłużenie w spółce spadło w ciągu trzech miesięcy o 150 mln zł.

Koniec zgrupowania, meta już blisko

"Ustaliśmy! Gramy dalej!" - mówi dziś Piotr Kardach. Sygnity zbliża się do linii mety z napisem "Stabilizacja". Dzięki drakońskiemu planowi oszczędnościowemu, sprzedaży aktywów oraz nowej emisji akcji, firmie udało się poprawić kondycję finansową. W tej chwili firma kończy projekt restrukturyzacji oraz wdraża narzędzia usprawniające działalność operacyjną (m.in. ERP i IBM Rational). Firma zachowała kluczowe kompetencje w sektorach, które stanowią dziś gros oferty rynkowej Sygnity: bankowości i finansach, telekomunikacji, sektorze utilities i publicznym. Skończyły się problemy z projektem w TP.

Spółka zbudowała centrum rozwoju oprogramowania dla jednego z największych europejskich banków. "Jego budowa pozwala nam na realizację projektów dla naszego klienta zarówno w Polsce, jak i Europie Środkowo-Wschodniej" - mówi Jacek Kujawa, wiceprezes Sygnity. Jeszcze w 2007 r. rozpoczęła się restrukturyzacja niektórych działów i firm wchodzących w skład grupy. Sygnity sprzedało m.in. ABG część odpowiedzialną za rozwój systemów dla szpitali i przychodni. Piotr Kardach nie wyklucza kolejnych tego typu transakcji w przyszłości. "Mamy w ofercie kilka produktów, których sukces rynkowy wymaga inwestycji, a niekoniecznie interesujących dla nas ze strategicznego punktu widzenia" - mówi. Przy wszystkich tych zmianach Sygnity udało się utrzymać większość kluczowych pracowników. Firma wprowadziła także nowy system motywacyjny. Jeśli zaś Sygnity będzie miało dobrze zmotywowa-nych pracowników, to spokojnie można przyjąć, że spółka jest gotowa do dalszego wyścigu.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200