Ucieczka do przodu

Gdy podczas XIII Forum Ekonomicznego w Krynicy finansiści pytali przedstawicieli branży IT, czy wiedzą, jak zarabiać pieniądze, ci w odpowiedzi odmieniali przez przypadki hasło ''elektroniczny rząd''. Pozostali przedsiębiorcy i politycy bardziej troszczyli się o ropę z Morza Kaspijskiego niż o innowacyjność gospodarek Nowej Europy.

Gdy podczas XIII Forum Ekonomicznego w Krynicy finansiści pytali przedstawicieli branży IT, czy wiedzą, jak zarabiać pieniądze, ci w odpowiedzi odmieniali przez przypadki hasło 'elektroniczny rząd'. Pozostali przedsiębiorcy i politycy bardziej troszczyli się o ropę z Morza Kaspijskiego niż o innowacyjność gospodarek Nowej Europy.

Na krynickim deptaku królowała technologia bezprzewodowa Wi-Fi, ale tuż obok z peerelowskich domów wczasowych nie można było się podłączyć do Internetu, ponieważ tam automatyczną centralę telefoniczną zastępuje recepcjonista. Miły obrazek sercu operatorów telefonii komórkowej, bo ostatecznie zdesperowany gość XIII Forum Ekonomicznego, aby zamanifestować, że jest z XXI wieku, decydował się wykorzystywać do tego celu GSM.

Gdyby potraktować to alegorycznie, w Krynicy spotkały się dwa światy: innowacyjna technologia charakterystyczna dla Tofflerowskiej Trzeciej Fali z reliktami gospodarki (pseudo)socjalistycznej. Taka zresztą świadomość, że żyjemy w świecie pełnym nieprawdopodobnych kontrastów, przebijała się z wypowiedzi panelistów. "50 mln ludzi nigdy nie zadzwoniło, ale widziałem dzieci, które biegle strzelają z Kałasznikowa i obsługują wyrzutnię rakiet ziemia-powietrze" - zżyma się Jacek Chwedoruk, prezes zarządu Rothschild Bank Polska.

U progu Unii

"Ci, którzy czekają na 1 maja 2004 r. jak na magiczną datę, po której zmieni się świat, niech o tym zapomną. Nasz region już od trzech lat jest traktowany przez inwestorów finansowych jako część Unii Europejskiej" - przekonuje Jan Krzysztof Bielecki, były premier RP, wkrótce prezes banku Pekao SA. W tym właśnie kontekście trzeba się zastanawiać nad pojęciem: konkurencyjność gospodarek naszego regionu, w jaki sposób przedsiębiorstwo ma się wybić w UE albo - brutalniej mówiąc - przetrwać.

Jeśli przyjmiemy, że konkurencyjność gospodarek wprost zależy od nakładów na IT, to z naszymi 1,7% jesteśmy w tyle i za Czechami (3,1%), i za Węgrami (3,1%), nie mówiąc o liderach: Wlk. Brytanii (4%) i Szwecji (5,5%). Średnia unijna wynosi już tylko 2,8%. Należy wszakże pamiętać, że procentowy stosunek nakładów na IT do Produktu Krajowego Brutto nie oddaje w pełni nakładów na głowę liczonych np. w dolarach. Hiszpańskie 1,7% nakładów oznacza w rzeczywistości 266 USD per capita, kiedy u nas identyczny wskaźnik daje tylko 82 USD, przy unijnej średniej w wysokości 635 USD.

Nie napawają również optymizmem dane o liczbie użytkowników Internetu w Polsce i krajach wstępujących do UE, gdzie średnia wynosi 43,4%. W Polsce natomiast z sieci korzysta 14,1% populacji, w Czechach 15,1%, zaś na Węgrzech 16,2%. Poniżej średniej dla krajów Europy Środkowej i Wschodniej (13,5%) lokują się: Słowacja, Litwa, Bułgaria i Rumunia. Tymczasem Estonia z 37% prawie dorównuje Francji (40,7%), pozostawia zaś w tyle Włochy, Słowenię i Hiszpanię.

Na tym tle sytuacja internautów na Ukrainie, tak hołubionej w Krynicy (z punktu widzenia opozycji i władz w Kijowie, Forum Ekonomiczne jest najlepszym miejscem, aby rozmawiać o polityce, gospodarce i przyszłości), nie wygląda różowo. Widać przynajmniej zainteresowanie polityków tą sferą. "U nas z Internetu korzysta 4 mln osób. Dajemy sobie jednak 8 lat i przeznaczamy na rozwój elektronicznej Ukrainy 8 mld USD, aby zmienić ten stan" - wyjaśnia Volodymyr Kolodenko, zastępca przewodniczącego ukraińskiego Komitetu Łączności i Informatyzacji. Zapewne do zwiększania liczby internautów przyczyni się prywatyzacja ukraińskiego operatora narodowego, zapowiedziana przez V. Kolodenkę na jesień br. Ciekawe, czy weźmie w nim udział Telekomunikacja Polska ewidentnie poszukująca miejsca do ekspansji, co widać w zabiegach o względy sąsiada zza Olzy - Cesky Telekom.

Idealny menedżer na nowe czasy

Być może, aby walczyć z paraliżującą strachem bezwzględną konkurencją po wejściu Polski do UE, powinniśmy zaufać polskim menedżerom. Niestety, właściciele mają specyficzne wymagania wobec swoich kluczowych pracowników. "Najbardziej poszukiwany menedżer to «kamikaze». Ma wejść do firmy, zmienić kulturę pracy o 180 stopni, następnie zaś ustąpić miejsca tańszemu" - twierdzi Alicja Kos, wiceprezes zarządu BRE Bank, odpowiedzialna m.in. za informatykę. Zgadza się z nią Marcin Hejka z Intela. "Najlepszym okresem na rozwój jest recesja, kiedy łatwo pozyskać odpowiedniego menedżera" - stwierdza. Przed takim menedżerem można postawić wówczas zadanie redukcji kosztów. Anna Sieńko, która odpowiada w IBM Polska za outsourcing, ma gotową receptę dla przedsiębiorców planujących optymalizację kosztów. "W takich firmach, jak Nike pozostały wyłącznie działy marketingu. Reszta jest outsourcowana" - wyjaśnia.

Należy jednak pamiętać, że outsourcing nie zwalnia menedżera od kalkulowania, kiedy to mu się opłaca. "General Motors wyodrębnił ze swojej struktury dział informatyki, przekształcając go w firmę EDS. Z czasem okazało się, że nikt w macierzystej korporacji nie potrafił napisać specyfikacji usług informatycznych. Tym samym nie było nikogo, kto potrafiłby negocjować cenę usług z EDS" - ostrzega Marcin Hejka. Jaki w takim razie kierunek powinien obrać menedżer myślący o walce konkurencyjnej na unijnym rynku? "Niech nie żałuje nakładów na prace badawczo-rozwojowe i IT" - radzi Marcin Hejka. "Marzy mi się, że za kilka lat nalepkę «made in Poland» zastąpi inna, o wiele bardziej wartościowa «invented in Poland»" - dodaje.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200