Ubezpieczyć datę

Mimo intensywnych prac związanych z przygotowaniem systemów informatycznych do nadejścia roku 2000, chętnie ubezpieczylibyśmy się od ewentualnych skutków tego problemu.

Mimo intensywnych prac związanych z przygotowaniem systemów informatycznych do nadejścia roku 2000, chętnie ubezpieczylibyśmy się od ewentualnych skutków tego problemu.

Problem roku 2000 istnieje choćby z tego powodu, że został szeroko nagłośniony i opisany. Inna sprawa, czy problem ten wystąpi w rzeczywistości. Bardziej zapobiegliwi i dalekowzroczni już dość dawno zaczęli przygotowania do nadejścia nowego tysiąclecia. Znaczna część firm dopiero teraz zaczęła tworzyć budżety i plany swych działań. Wszyscy jednak chętnie widzieliby na swoich biurkach odpowiednią, choćby nawet dość drogą, polisę ubezpieczeniową. Ot, tak na wszelki wypadek. Wtedy można byłoby już spokojnie pośmiać się z min naszych potomków w końcu dziesiątego tysiąclecia...

Poważniej rzecz ujmując, takie zachowanie jest normalne w podejmowaniu każdego ryzyka: po jego identyfikacji i odpowiedniej analizie zawsze następuje chęć ochrony, zabezpieczania się i wreszcie w ostateczności transferu naszego ryzyka na jakikolwiek inny podmiot. To ostatnie podejście najprościej zrealizować właśnie poprzez ubezpieczenie, choć oczywiście można również przenieść ryzyko na kontrahenta lub poddostawcę.

Jednak w przypadku roku 2000 ubezpieczyciele nie tylko niechętnie wystawiają specjalne polisy, ale też często wyłączają za pomocą odpowiednich dodatkowych klauzul szkody spowodowane błędem tysiąclecia z bardziej tradycyjnych polis (np. ogniowych). Trzeba przy tym dodać, że nawet jeśli w umowie ubezpieczenia nic o roku 2000 nie jest powiedziane, to zawsze ubezpieczyciel w razie dużej szkody może powołać się na przykład na "rażące niedbalstwo", odmawiając lub co najmniej ograniczając rozmiar odszkodowania.

Prywatne polisy

Patrząc na tę sytuację z pozycji ubezpieczycieli, trzeba pamiętać, że załamanie się systemów komputerowych może spowodować powstanie poważnych problemów we wszystkich sektorach gospodarki. Podobnie każdy dział przedsiębiorstwa może odczuwać trudności, jeżeli oprogramowanie, sprzęt komputerowy lub mikroprocesory nie zostały odpowiednio dostosowane do zmiany daty - niezależnie od tego, czy rzecz dzieje się w departamencie produkcyjnym, sprzedaży, kadr, księgowości czy badań i rozwoju.

Jednocześnie zagrożenie może przyjść do firmy z zewnątrz, np. poprzez załamanie się sieci energetycznej lub telefonicznej. Podobnie zagrożenie rokiem 2000 może być w sposób trudny do wyobrażenia i skontrolowania "eksportowane" dalej, jeśli wyroby lub usługi dostarczane przez firmę były lub są obarczone błędem.

Toteż skala problemu jest jednym z powodów, dla których trudno uzyskać pełną polisę. Najważniejsza przyczyna tkwi jednak gdzie indziej. Biznes ubezpieczeniowy polega na dzieleniu w grupie oraz w czasie zagrożeń losowych. Składki są przy tym wyznaczane przede wszystkim na podstawie dotychczasowych doświadczeń, co do przebiegu danego ryzyka. W przypadku roku 2000 taka analiza jest z oczywistych względów niemożliwa. Polisa roku 2000 w przypadku jej dosłownego potraktowania byłaby raczej zakładem niż ubezpieczeniem.

W tej sytuacji możliwe jest jednak zastosowanie ubezpieczeń dla konstrukcji finansowych operacji, pozwalających co najmniej zmniejszyć skutki ewentualnego uderzenia. Na przykład, jeżeli firma powinna i ma zamiar stworzyć rezerwę na ewentualne szkody lub roszczenia związane z rokiem 2000, to nic nie stoi na przeszkodzie, by tę rezerwę przekazać towarzystwu ubezpieczeniowemu w postaci składki. Można ją wtedy wliczyć w koszty. Jeżeli szkody nastąpią, towarzystwo wypłaci odszkodowania. Jeśli szkód nie będzie, pieniądze mogą wrócić do firmy (przy utracie stosunkowo niewielkiej prowizji) choćby w postaci zwrotu składki w związku z "bezszkodowością".

Nietrudno się przy tym domyślić, że takie operacje nie są możliwe na szeroką skalę i przy tak ordynarnym przybraniu. Można oceniać, że aranżacja podobnego programu jest dostępna dla klientów, którzy z innych ubezpieczeń płacą towarzystwu milion czy co najmniej pół miliona złotych rocznie.

Tak więc nawet stosunkowo duże firmy nie mają raczej możliwości zabezpieczenia się przed skutkami roku 2000 w pełni (a w szczególności, jeśli zagrożenie przyszłoby z zewnątrz). Możliwe jest jednak zabezpieczenie co najmniej części interesów, gdyby wpadka nastąpiła na "ich terenie". Przede wszystkim należy zbadać, czy zakres tradycyjnych polis jest dostatecznie szeroki (np. w ubezpieczeniach majątkowych pożądany, choć nie zawsze wystarczający, jest zakres tzw. all risks) oraz czy nie ma wprost wyłączenia roku 2000 i jeśli klauzula nie jest dodana, to jakie jest podejście towarzystwa do tego zagadnienia.

Konieczne jest też szczególnie dokładne sprawdzenie i ewentualne uzupełnienie polis odpowiedzialności cywilnej w zakresie OC produktu, OC za błędy i pomyłki, OC zawodowego oraz OC członków rad nadzorczych i zarządów. Ci, którzy ryzyka te ubezpieczali co najmniej od pewnego czasu, powinni bez problemu kontynuować wcześniejsze umowy.

Niedobrze za dobrze

Paradoksalnie trzeba się również wystrzegać towarzystw, które wprost, wszem i wobec głoszą, że wszystkie ich polisy obejmują rok 2000. W wielu przypadkach mogą pomóc brokerzy ubezpieczeniowi, mający nie tylko informacje o zachowaniu się różnych towarzystw, lecz także dane o ich standingu finansowym.

Jednocześnie trzeba zawsze pamiętać, że nie tylko szeroko rozumiana informatyka i informatycy są zagrożeni. Wyobraźmy sobie bowiem sytuację audytora, który opiniując dokumenty pewnej firmy nie nakazuje z odpowiednim wyprzedzeniem tworzenia rezerw w sytuacji, kiedy od działania systemów informatycznych zależy jej byt. Firma bankrutuje. Winne jest oczywiście kierownictwo firmy, ale być może również audytor, który nie wywiązał się należycie ze swoich obowiązków. Być może jest to pewna alternatywa wobec ubezpieczenia?

Ludmiła Lotz pracuje w firmie ubezpieczeniowej i zajmuje się problemami specyficznych ryzyk w ubezpieczeniach.

Marcin Z. Broda jest wiceprezesem Reliance National Polska Sp. z o.o. i zajmuje się problematyką zarządzania ryzykiem i organizacją alternatywnych metod jego transferu.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200