Tylko produkty markowe

Z Andreasem MALINOWSKIM z wiedeńskiej firmy COMBIDATA rozmawia Urszula SZYMERSKA

Z Andreasem MALINOWSKIM z wiedeńskiej firmy COMBIDATA rozmawia Urszula SZYMERSKA

- Czy zechciałby Pan przybliżyć naszym Czytelnikom firmę COM BIDATA?

- Koncepcja jej utworzenia wynikła z wcześniejszej mojej pracy w dużych firmach komputerowych W latach 1970-1979 w Wan gu bytem szefem produkcji na Eu-ropę Wschodnią. W tym czasie powstały problemy typu politycz nego, licencyjnego itd. zwijane m.in z Afganistanu - nie chcę do tego wracać, to już stara historia Spowodowało to, że praktycznie rzecz biorąc, sprzedaż nasza była Żadna, Zaświtała mi wtedy myśl o utworzeniu firmy, która byłaby niezależna od wielu spraw. Trwało dość długo zanim ją wspólnie z przyjaciółmi zorganizowaliśmy. Był to rok 1983.

- Czym się ona zajęła?

- Zaczęliśmy od tego co było dla nas najłatwiejsze tzn. od Wanga, bo znaliśmy go dobrze. Działaliśmy tu w Polsce, ale też na innych rynkach Europy Wschodniej, robiąc Wangowi konkurencję, przez co nie byliśmy zbytnio lubiani. Nie podpisaliśmy wtedy żadnej umowy z tzw. wyłącznością, bo w tym czasie firmy amerykańskie uzurpowały sobie całkowitą wy łączność komercyjną, co było oczywistą bzdura w systemie amerykańskim. W związku z tym współpracowaliśmy z Wangiem poza jego aktualizowaną firmą w Wiedniu. To były nasze pierwsze kroki W międzyczasie zaproponowano nam współpracę Z Toshiba. W tym miejscu dodam, że zajmowaliśmy się zawsze tylko produktem markowym, wysokiej jakości. Jestem zwolennikiem takiego kierunku działania, choć nieraz firma na tym cierpiała. Możli wość oferowania produktów Tos hiby to dla nas reklama, bo COM BIDATA nic nie znaczy, a Toshiba wiele. Niezależnie od tego, staraliśmy się wzbogacić nasz program sprzedaży jeszcze o inne produk-ty - to ważne dla małej firmy, która stara Się mieć jakieś perspektywy. Sprzedajemy wyroby nie związane bezpośrednio z komputerami, ale mające z nimi wiele wspólnego.

- Co to takiego?

- Ostatnio na Zachodzie są powszechnie stosowane słowniki elektroniczne. Włączyliśmy do naszej oferty słowniki dwóch firm. Amerykańskiej firmy Franklin i szwajcarskiego Berliza - chyba najlepszej szkoły języków obcych na świecie. Są one profesjonalnie opracowane pod względem lingwistycznym i merytorycznym. Firma Franklin ostatnio zaproponowała też gry lingwistyczne. Wciągają one w naukę języków. Grając można bawić się lingwis-tycznie i jednocześnie poprawiać Znajomość danego języka.

- Ale chyba nic zrezygnowaliście z głównego kierunku zaintere sowania, z komputerów?

- Nawiązaliśmy współpracę z firmą AST, która jeżeli chodzi o komputery PC już coś znaczy. W Polsce jest ona jeszcze mało znana, choć w Stanach Zjednoczonych to trzeci producent komputerów PC, po IBM i firmie COMPAQ, AST istnieje już 10 lat i jest - według badań prowadzonych przez amery-kańskie i inne Instytuty statystycz-ne - jedyną firmą, która ma na dziś dodatni bilans płatniczy AST przyjęła politykę tzw iipgradc'in-gu - możliwości rozbudowy systemu o rząd wielkości, bez konieczności całkowitej wymiany systemu 7. góry założono, że klient, który zainwestował pewne środki, nie musi kupować nowego komputera, jeśli potrzebny będzie mu lepszy, szybszy. Wystarczy do tego co ma, dołożyć parę Epromów, jeden czy drugi kontroler i można komputer rozbudować o następną generację. Tego praktycznie żadna firma wcześniej nie robiła. AST wprowadzając tę fechnologię obniżyła koszty i zachęciła klientów do kupna ich sprzętu.

Drugą nowością AST była technologia EISA. Oto przykład: nie wystarczy podać, że jest to mikroprocesor 386 o zegarze 33 MHz, ' bo to nie mówi nic o komputerze. Ważne jest, co się znajduje w środku, a przede wszystkim jakiego rodzaju kontrolery i z jakimi czadami pracują w zestawie, Jeżeli mówimy o firmie AST, to dostępy czasu w niektórych przypadkach wyno-sza 0,5 milisekundy Osiąga się to przez zastosowanie specjalnej technologii, którą dziś posługuje się zaledwie parę firm w świecie, co jest wynikiem przede wszystkim kosztów. Dla normalnej sieci stosowanie takiego procesora jako serwera daje możliwości podziału i współpracy na innych terminalach. Uznaliśmy więc, że firma jest ciekawa, Będziemy się starali wprowadzić jej produkty rów nież do Polski.

- Mówił Pan dotąd o firmie z Wiednia a przecież działa też COMBIDATA w Sopocie.

- COMBIDATA Poland mieści się w sopockim Urzędzie Miejskim. Jest to polski oddział wiedeńskiej firmy, który ma za zadanie opracowanie software'u. Stworzono tam w oparciu o minikomputer Wanga system do obsługi urzędów miejskich. W ramach tego systemu załatwione zostały sprawy ewidencyjne, urbanistyczne, podatkowe, obiegu dokumentów oraz wszystko to, co wiąże się z mieszkańcami miasta.

System ten jest już instalowany w Sopocie. Chcemy wykorzystać uwagi tamtejszego Urzędu Miej skiego dla zweryfikowania systemu i jego ulepszania. Myślę, że w ciągu najbliższego miesiąca be dziemy mogli zakończyć wszystkie prace na tyle, żeby powie dzieć, że już on funkcjonuje. Nie chcemy sprzedawać systemów, które nie zostały sprawdzone. Wkrótce zaprosimy inne urzędy na prezentację tego systemu.

Jeżeli chodzi o oprogramowanie komunalne, na poziomie samo rządu, jesteśmy w stanie zapewnić

system dla urzędów w miastach liczących 0,5 miliona i więcej mieszkańców. Możemy oferować systemy minikomputerowe, do których można podłączyć 200 terminali.

- Na targach BALTCOM przed stawiliście swoją ofertę na jednym Stoisku z gdańską firmą EXE Czy może Pan powiedzieć parę słów na temat Waszych wspólnych pa wiązań

- Firma IDCE jest dealerem niektórych naszych produktów. Uważam, że maja, oni ciekawe rozwią zania software'owe. Postanowiliśmy współpracować z nimi na zasadzie obopólnych korzyści. Chcemy np. włączyć się w ich program z dziedziny komunikacji, czyli instalacje kart teleksowych do kom puterów. Tym bardziej, że praktycznie rzecz biorąc w tej chwili w Polsce teleks załatwia całą telekomunikację.

Współpraca COMBIDATA z EXE trwa krótko, od ostatnich targów software'owych w Poznaniu. Będziemy ją rozwijać, bo gdańska firma istnieje już 5 lat i sprawdziła się na polskim rynku. Ma też zabezpieczenie serwisowe i techniczne.

- Widziałam na Waszym stoisku obok komputerów drukarki « nawet fax. Co to za sprzęt?

- Wzięliśmy na zasadzie testu sprzęt firmy KYOCERA. Ten japoński koncern to dziś 35% światowej produkcji drukarek laserowych. Jest on też wyspecjalizowany w produkcji podzespołów dla wielu innych firm. Jeżeli chodzi o porównanie ze znanym w Polsce Hewlettem-Packardem, wystarczy powiedzieć, że produkuje on dwa typy drukarek, podczas gdy KYO-CERA osiem - od najprostszych do takich, które mają olbrzymie możliwości graficzne np. w postaci dynamicznych i odwracalnych fontów. Na ile drukarki laserowe przyjmą się w Polsce, trudno mi coś więcej powiedzieć.

W ramach ciekawostek przywieźliśmy na wystawę też nowy fax. Do tej pory zaletą faxa było to, że pozwalał na szybkie i stosunkowo tanie uzyskanie informacji. Ale fax na papierze termicznym nigdy nie pełnił roli dokumentu. Zaprezentowany przez nas fax firmy Canon na wyjściu daje dokument, który można złożyć w banku do

akredytywy, wysłać do innej firmy czy sądu. W zależności od funkcji jakie posiada, kosztuje on od 3,5 do 5 tys. dolarów - nie jest więc tani. Jednak firma Canon zrobiła proste wyliczenie, z którego wynika, że w jednostce otrzymującej 30 faxów dziennie koszt eksploatacji ich urządzenia, w stosunku do faxa używającego papieru termicznego, zmniejsza się rocznie o jakieś 500-600 USD. Nowy typ faxa może dodatkowo pełnić rolę drukarki laserowej, a nawet kopiarki, choć jest to nierentowne rozwiązanie.

- Często mówi się, że jesteście drodzy. Co Pan na to?

- Jeżeli ktoś chce kupić tani sprzęt, to nie u mnie. Gdy ktoś przychodzi np. do firmy Mercedes i chce kupić samochód, nie kupu-

je go tanio. Po prostu musi najpierw wiedzieć, co chce kupić. Fiat 126P też jeździ, ma cztery koła i kierownicę. Jeżeli chcemy kupić produkt, który jest sprawdzony, to kosztuje. Dam inny przykład: ostatnio znana wszystkim Coca-Cola powiedziała, że dla swoich menadżerów nie chce innych lap-topów, jak tylko Toshiby. Comer-cial Bank z Wiednia też zamówił ich 600 sztuk i nie chce żadnych innych. Jeżeli mogę coś poradzić: gdy ktoś chce kupić tani komputer, lepiej niech nie kupuje żadnego. Chyba że chce kupić komputer o określonych parametrach i określonym poziomie cen, do konkretnego zastosowania z konkretną aplikacją, wtedy co innego. Możemy porozmawiać o takim, czy innym sprzęcie.

- Skończyły się targi BALTCOM. Jak Pan ocenia ideę organizowania tego typu kameralnych imprez o zasięgu lokalnym?

- Uważam, że jak najbardziej są one wskazane i konieczne. System marketingowy na świecie - ja tego nie wymyśliłem - został stworzony po to, żeby wprowadzić do biznesu dealerów i bezpośrednio dotrzeć do klienta przez konkretne usytuowanie firmy X. Jeżeli organizujemy tego typu imprezę lokalną, trzeba to robić pod kątem biznesu z tego terenu i informacji o nim. Na świecie funkcjonuje wiele lokalnych imprez np. morskie targi w Hamburgu.

Koniecznie powinna zostać utrwalona jakaś stała forma gdańskich targów i zapewniona odpowiednia infrastruktura dla tej imprezy. Rozmawiałem a innymi firmami i one też były podobnego zdania, że BALTCOM nie był pod względem organizacyjnym przygotowany tak, jakbyśmy tego chcieli. A przecież jeżeli mamy światowe ceny za metr powierzchni wystawowej, to należy też zadbać o odpowiednią obsługę.

- W naszym kraju znani jesteście m.in. z instalacji komputerów na statkach. Chętnie dowiemy się 0 tym czegoś więcej.

- Instalujemy na statkach sprzęt, który ma atest Polskiego Rejestru Statków. Taki atest bardzo trudno uzyskać. Są to komputery połud-niowokoreańskiej firmy Hyundai. Pod względem cenowym to średniej klasy sprzęt o rozwiązaniach technicznych stosunkowo nowoczesnych. Najczęściej montujemy na statku dwa komputery - jeden większy i drugi mniejszy. Dlatego dwa, bo gdy statek jest w morzu, nie ma po prostu żadnych możliwości serwisu. Oba te urządzenia pracują w sieci. Mały komputer w zasadzie dubluje duży, ale gdy nie ma takiej potrzeby, jest używany do innych celów. Pierwszy instalowany jest najczęściej w kabinie pierwszego oficera, a drugi tak, by mógł być użyty do różnych celów

administracyjnych. Różnica poziomu między nimi wynosi nieraz cztery piętra. Nasz sprzęt przeszedł pomyślnie szczegółowe testy w RADMORZE. Mamy za sobą czterdzieści takich udanych instalacji na statkach.

- Ma Pan dużą znajomość realiów polskich i naszego rynku komputerowego. Czy jest to dość specyficzny rynek, czy raczej dość typowy. Jak Pan go widzi i ocenia?

- Nie chcę się wypowiadać jednoznacznie o samym rynku, a raczej o sposobie wprowadzania informatyki na tym rynku, co ma nieco inny wymiar. Komputerami zajmuję się od 1970 roku. Śledziłem ich rozwój i jestem na bieżąco zorientowany. Na polskim rynku nadal są naleciałości z lat poprzednich. Były tu obiektywne trudności sprowadzania takiego sprzętu, jaki by się chciało. Rozwój informatyki nastąpił wtedy, gdy te wszystkie ograniczenia zniknęły. Dziś praktycznie można tu sprowadzić każdy sprzęt, no, może nie każdy, ale większość. W związku z tym zrodził się popyt, który nigdy nie był zaspokojony.

Niepokojące jest, że wytworzyła się tu tendencja do dominacji PC-tów, którą zwalczamy. I to PC-tów w najgorszym wykonaniu. Jest to sprzęt komputerowy sprowadzany w częściach, składany i nigdy nie testowany. Nikt nie idzie w tym kierunku, jeśli chce patrzeć rozwojowo. A jednak takie tendencje przenikają nawet do administracji państwowej, co jest karygodnym błędem.

- Chyba nie to jednak przeszkadza Warn tu najbardziej?

- Przede wszystkim uporządkować należy polskie przepisy finansowe. Oczywiście nie da się tego załatwić jednym dekretem. Drugi problem, z którym się borykamy, to brak informacji o nowych zarządzeniach. Od sierpnia np. obowiązuje nowy system ceł. Niech Pani spróbuje otrzymać zmienioną taryfę celną, czy poświęcony temu monitor. Nowy system zarządzania jeszcze nie funkcjonuje tu tak, jak powinien. Dla nas oznacza to pewne ryzyko i niepewność. Wiele dużych firm właśnie to odstraszyło. Teraz powoli przekonują się do robienia biznesu w Polsce.

Są też inne drobne sprawy, które dla firm są dużym problemem np. uzyskanie lokalu czy telefonu -przecież trudno działać stale na zasadzie opóźnionej reakcji. To tylko podstawowe bariery, o innych można by mówić długo.

Na przykład przeciętny polski przedsiębiorca często nie ma żadnego rozeznania, jeżeli chodzi o sprzęt komputerowy. To tragedia. Rynek został zdominowany przez systemy personalne, co jest szkodliwe dla informatyki.

- Dziękuję za rozmowę.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200