Trzecia Irlandia

Przed kryzysem - poza budownictwem - Irlandia stała informatyką, w której to branży nawet przeciętni fachowcy mogli dotąd liczyć na pracę i niezłe zarobki.

W reprezentacyjnej księgarni Eason’s w Dublinie, przy wejściu, na podłodze, leżą dwa stosy książek-bestsellerów. Jedna ma tytuł "Bankierzy - jak banki rzuciły Irlandię na kolana", druga - "Marnotrawcy". Autorem pierwszej i współautorem drugiej jest Shane Ross, niezależny irlandzki senator i dziennikarz największego tamtejszego dziennika - Irish Idenpendent, a obie mają za temat kryzys, w jakim znalazła się Irlandia.

Dwie dekady wpatrzenia w Irlandię

Gdy pierwszy raz byłem w Irlandii w 1991 r., Dublin był europejską stolicą kultury, a Irlandia pod wieloma względami niewiele odbiegała od ówczesnej Polski. Może zaopatrzenie sklepów było nieco lepsze, ale zobaczyć tam człowieka o innym niż biały kolorze skóry było trudniej niż w Warszawie lat 70. A taksówkarz, który woził mnie bardzo sfatygowanym samochodem na zajęcia w centrum szkoleniowym, dobierał po drodze innych pasażerów - oni płacili za swoje, a ja za całość kursu - i co chwila zatrzymywał się, aby poprawić coś w zwisającym spod deski pęku przewodów.

Kilkanaście lat później Dublin miał najmłodsze taksówki w Europie, a praktykę dobierania pasażerów zastąpiło podjeżdżanie na postój z już włączonym licznikiem. Te same domy na przedmieściach Dublina były 20 razy więcej warte! Na ulicach zaś kłębiły się tłumy turystów z całego świata, niczym w Paryżu czy Rzymie. Trochę później zjechało tam prawie ćwierć miliona emigrantów zarobkowych z Polski, sporo z nich łatwo znalazło zajęcie na budowach, które były wszędzie. Wszędzie też, nawet na prowincji, można było usłyszeć mówiących po polsku.

Kryzys dotknął budownictwo...

I to właśnie te budowy - biur, mieszkań i centrów handlowych, na które zabrakło chętnych, stały się główną przyczyną poważnego kryzysu gospodarczego, jaki dotknął to państwo. Doszło do tego, że budownictwo stanowiło 25% całej tamtejszej gospodarki. Wydawało się, że dobra koniunktura w tej branży będzie wieczna, banki lekką ręką rozdawały na to kredyty, aż okazało się, że pieniądze w bankach się skończyły i - dla podtrzymania ich działania - konieczne było olbrzymie dofinansowanie przez państwo. Jak podkreśla Shane Ross, pewnego rodzaju szczęściem dla irlandzkich władz był światowy kryzys finansowy, na który można było wszystko zrzucić, ale w rzeczywistości stan, w którym Irlandia się znalazła, był wyłącznie dziełem jej własnych elit biznesu i polityki.

Teraz, w styczniu 2011, przez kilka godzin pobytu w centrum Dublina, nie słyszałem w tłumie ani słowa po polsku, za to uwagę zwracają pustki w - zawsze kiedyś pełnych - sklepach sieci Carroll’s, z irlandzkimi pamiątkami. Stopa bezrobocia skoczyła z 6% w 2009 do prawie 13% w roku 2010. Wielu emigrantów z Polski wróciło do domu lub pojechało do Londynu budować obiekty olimpijskie. Wyjeżdżają też sami Irlandczycy, korzystając z dobrodziejstwa znajomości narzuconego im kiedyś przemocą języka. Oficjalnie podaje się, że na stałe z rodzinami wyjeżdża ponad 2000 obywateli irlandzkich miesięcznie, głównie do Australii, Kanady i Stanów Zjednoczonych.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200