True color w praktyce (czyli ELSA Winner 1000/2000)

Dzisiejszy komputer osobisty nie nadąża już z odpowiednio szybkim przetwarzaniem danych ekranowych. Jako pierwsi zaczęli sygnalizować ten problem oczywiście ci, którzy korzystają na co dzień z oprogramowania typu CAD, DTP czy pakietów graficznych. Tylko patrzeć, jak dołączymy do nich wszyscy, bez wyjątku.

Dzisiejszy komputer osobisty nie nadąża już z odpowiednio szybkim przetwarzaniem danych ekranowych. Jako pierwsi zaczęli sygnalizować ten problem oczywiście ci, którzy korzystają na co dzień z oprogramowania typu CAD, DTP czy pakietów graficznych. Tylko patrzeć, jak dołączymy do nich wszyscy, bez wyjątku.

Zaczynamy intensywnie poszukiwać większej ilości wolnego miejsca na ekranach naszych monitorów. Mamy też coraz większe możliwości zakupu tanich urządzeń wyjściowych, które pozwalają na pracę w kolorze. To kusi, więc wcześniej czy później staniemy przed koniecznością zakupu akceleratora graficznego. Ot choćby takiego, jak opisywane dziś karty ELSA Winner, które wykorzystują koprocesor graficzny 86C928, produkowany przez firmę S3.

Skąd ten wyścig?

Aby wyjaśnić czym właściwie jest akcelerator graficzny, musimy, jak zwykle w przypadku PC, sięgnąć nieco do historii tych komputerów a także do teorii. Jak wiemy, punkt na ekranie monitora składa się, podobnie jak w telewizorach, z trzech oddzielnych kolorowych plamek: R-czerwonej, G-zielonej i B-niebieskiej. W zależności od natężenia każdej z tych składowych, nasze oko odbiera inny kolor punktu.

Rozpatrzmy prosty przykład. W karcie EGA, która potrafi wyświetlać 16 kolorów z palety 64, używanych jest 6 bitów do opisania koloru pojedynczego punktu ekranowego (po dwa na każdą składową), zaś w karcie VGA (256 kolorów z palety 262 144) już 18, czyli po sześć. Natomiast stosowane obecnie programy graficzne natomiast operują na kolorze 24- (realcolor), a nawet 32-bitowym (truecolor), co w praktyce oznacza, że są w stanie wiernie odwzorować 16,7 mln kolorów jednocześnie.

Powstaje teraz pytanie, jak to wszystko szybko wyświetlić. Karta wideo, choćby nawet najlepsza, połączona jest z płytą główną poprzez jedną z trzech magistral: ISA, (czyli AT-Bus 16 bitów, 8 MHz), EISA (32 bity, 8,33 MHz) lub w najlepszym przypadku jakąś odmianę Local Bus, która choć zdecydowanie sprawniejsza od dwóch pierwszych, też nie podoła tak szybkiej transmisji. Sytuację komplikuje jeszcze korzystanie z wysokiej rozdzielczości. Przypomnijmy, że w w skrajnym przypadku: 1024x768/16,7 mln kolorów to 786 432 punktów do obsłużenia, a więc 2,3 MB do przesłania i przetworzenia w czasie 1/72 sekundy, gdyż na ogół z taką częstotliwością odchylania pracuje monitor.

Aby to umożliwić stosuje się właśnie akceleratory, czyli specjalizowane układy, które potrafią wykonywać złożone instrukcje graficzne na podstawie prostych i krótkich informacji, przesłanych przez główny procesor. W ten sposób obsługa ekranu zostaje oddzielona od zadań jednostki centralnej, a transmisja danych między nią a kartą może się odbywać ze znacznie mniejszą prędkością.

W komputerze

ELSA Winner jest takim właśnie urządzeniem. Aby ją zamontować, musimy w komputerze mieć wolne przynajmniej jedno gniazdo rozszerzeń w standardzie ISA, EISA albo VL Bus. Dla gniazd ISA i EISA karta jest ta sama, wkłada się ją po prostu "do góry nogami", zaś dla VL Bus musi być inna, co trzeba zaznaczyć przy zakupie. Ponadto Winner może być wyposażony w 1, 2 lub 3 MB VRAM oraz opcjonalną przystawkę do telewizora - overscreen.

Po zamontowaniu i skonfigurowaniu za pomocą przełączników mieszczących się na karcie, musimy poinformować komputer, że nie ma karty wideo. Można to zrobić korzystając z programu SETUP bądź przestawiając odpowiednią zworę (jumper) na płycie głównej. I już. Od tej chwili nasza karta rozpoznawana jest przez programy jako standardowa VGA, więc możemy przystąpić do instalowania dodatkowych sterowników.

Jest ich całe mnóstwo: dla MS Windows, Windows NT, OS/2 1.0 i 2.0 oraz Auto CAD-a (a także innych produktów ADI np. Autodesk Animator). A gdybyśmy w żaden sposób nie mogli sobie poradzić z doborem, pomocna okaże się dostarczona przez producenta biblioteka BGI (Borland Graphics Interface), dzięki której nie powinno być większych kłopotów ze stworzeniem drivera od podstaw. W naszym przypadku, (komputer Protech 486/33 ISA, MS Windows, monitor SVGA Samsung) nie było to jednak konieczne.

Oprogramowanie

Firmowe oprogramowanie (podobno ma być wkrótce po polsku) dostarczane z ELSA Winner, to temat na oddzielną długą opowieść. Karta ta bowiem, jako jedna z nielicznych w świecie, ma możliwość "ręcznego" ustawiania wszystkich parametrów w sposób niemalże płynny (skok o 1), a co za tym idzie, pozwala wycisnąć z każdego monitora naprawdę maksimum. Służy do tego program o nazwie WINSETUP, w którym po wstępnym wybraniu parametrów naszego monitora (spośród ponad 60 predefiniowanych typów o przekątnych 14-21" możemy przystąpić do jego dokładnego strojenia, obserwując skutki naszych działań na obrazie kontrolnym.

Możemy zdefiniować: częstotliwość odświeżania ekranu, odchylanie pionowe i poziome, długości impulsów synchronizacji i rozdzielczość. Mogliśmy też wpływać na zestaw wyświetlanych kolorów. Winner potrafi sterować monitorem pracującym z częstotliwością odświeżania obrazu do ponad 100 Hz, nawet przy rozdzielczości 1280x1024, a jeśli ma "na pokładzie" wystarczającą ilość pamięci umie w tym trybie obsłużyć w dodatku 32-bitowy kolor. Karta dysponuje oczywiście wszystkimi typowymi rozdzielczościami do pracy profesjonalnej, takimi jak: 1024x768/100Hz (CAD), 1280x1024/60 Hz bez przeplotu, itd. Gdy jednak nasz monitor nie wytrzymuje narzuconego tempa (większość tanich monitorów SVGA ma pasmo wizyjne tylko 35 MHz), możemy sobie zafundować dzięki uprzejmości producenta tzw. tryb Virtual, w którym korzystając z rzeczywistej rozdzielczości 640x480 poruszamy się po obrazie o wymiarach 1024x1536 pkt., "przesuwając" nad nim ekran.

Poza tym do Winnera dołączone jest dodatkowe oprogramowanie. I tak np. przełączaniem z poziomu MS Windows steruje program do wyboru jednej z predefiniowanych w WINSETUP-ie rozdzielczości oraz pozwalający określić rozmiar preferowanej czcionki, zaś dla użytkowników AutoCAD-a producent, dołączył programy: SpeedDraw (dodatkowe menu do rysowania), wzbogacony o możliwość definiowania dodatkowych przycisków sterownik digitizera oraz kursoro-lupę o nazwie ELSA Spyglass (powiększa obraz w okolicy kursora) i kilka innych, niemniej interesujących opcji.

Przy tej okazji warto podkreślić, że producent wciąż uaktualnia oprogramowanie, które legalni posiadacze karty, (co w Polsce oznacza jej angielską wersję), mogą włącznie z wersjami beta ściągnąć nieodpłatnie z firmowego BBS-u. Poza tym dołącza do instrukcji specjalne karty, pozwalające na dokładny opis kłopotów i korespondencyjne załatwienie nietypowych przypadków.

Szybko i nie tylko

Firma S3 nie bez kozery oznacza swój procesor numerem 928 (niczym Porsche własne samochody), a inżynierowie z ELSA GmbH też potrafią, jak się okazuje, wykorzystać walory tej kości z dużym talentem. W teście Winbench 3.11 karta zamontowana na opisanym wcześniej komputerze redakcyjnym wykazała prawie dwukrotnie większą szybkość, niż wzorcowy Compaq Deskpro-m (486/33MHz z kartą QVision/ 1024x768x256 kolorów) podczas pracy z 65 tys. kolorów i identyczną rozdzielczością, a to o czymś świadczy. Nie pojawiły się przy tym żadne niezgodności programowe (poza zupełnie oczywistymi w takich przypadkach ograniczeniami części aplikacji Windows, które są związane z nadmiarem kolorów - np. program Paint Shop odmówił współpracy z Clipboardem). Poprawnie sprawowały się zarówno pakiety graficzne, programy DTP, edytory tekstów jak i arkusze kalkulacyjne. Można więc żywić nadzieję, że jeśli nawet zdarzają się Winnerowi jakieś "wpadki" ze zgodnością, to dotyczą programów, które można zastąpić. Zważywszy na 3-letnią gwarancję i dobry stosunek ceny do możliwości - polecam.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200