Trochę stracić, trochę zyskać

Pod hasłem "ochrony inwestycji" proponowane są różne formy zakupu, które z upływem czasu mają złagodzić skutki spadku wartości sprzętu.

Pod hasłem "ochrony inwestycji" proponowane są różne formy zakupu, które z upływem czasu mają złagodzić skutki spadku wartości sprzętu.

Po kilku latach użytkowania serwer kosztujący kilkadziesiąt tysięcy dolarów wart jest niewielki procent tej sumy. Tę prawidłowość starają się wykorzystać sami dostawcy.

Wymieńmy się

Producenci serwerów oferują programy wymiany sprzętu określane jako trade-in. Jak sami przyznają, w Polsce nie cieszą się one dużą popularnością. Potwierdzeniem tego jest fakt, że z obecnych na polskim rynku firm tylko Hewlett-Packard ma program wymiany starego sprzętu w standardowej ofercie. Pozostali producenci natomiast twierdzą, że wymiana sprzętu jest częstym elementem negocjacji handlowych. "Mechanizm odkupywania sprzętu jeszcze nie przyjął się w Polsce. Wynika to z relatywnie niewielkiej sprzedaży dużych komputerów" - mówi Roman Gradek, dyrektor ds. rozwoju w dziale systemów Unix w Fujitsu Siemens Computers.

Wymiana polega na tym, że przy zakupie nowego serwera można uzyskać zniżkę, jeśli odda się dostawcy stary. Czasem, w przypadku zakupu największych komputerów, dostawcy są skłonni przyjmować w rozliczeniu kilka mniejszych serwerów. Wysokość upustu uzyskiwanego przy wymianie jest uzależniona od mocy sprzedawanego serwera i wynosi od kilku do kilkunastu procent wartości nowego komputera. Jeśli dotyczy serwerów tego samego producenta, nie bywa wyższa. Większe upusty może uzyskać klient, który decyduje się przekazać w rozliczeniu serwer wyprodukowany przez konkurenta nowego dostawcy.

Od momentu dostarczenia nowego serwera stary można jeszcze użytkować przez kilka miesięcy, co pozwala użytkownikom na stopniową migrację. Po tym okresie dostawca zabiera komputer i - w zależności od daty jego produkcji i mocy - albo utylizuje, albo sprzedaje na rynku wtórnym.

Umowy typu trade-in dotyczą niemal wyłącznie dużych serwerów unixowych. Operacja taka w przypadku serwerów zbudowanych w architekturze Intela byłaby dla dostawcy nieopłacalna. Dzieje się tak ze względu na znacznie niższe ceny i większe tempo zmian technologicznych.

Rozbudowa w obudowie

Przez "ochronę inwestycji" producenci rozumieją także oferowanie komputerów w konfiguracjach, które z upływem czasu i wraz ze zwiększonym zapotrzebowaniem na moc przetwarzania można poddać rozbudowie. "Rozbudowa wiąże się z dodatkowymi korzyściami m.in. w postaci oszczędzenia sobie kłopotów związanych z wprowadzaniem nowego środka trwałego i wycofywaniem starego" - twierdzi Ziemowit Przymus, dyrektor działu eServer Group w IBM Polska.

Im krótszy cykl "życia" produktu, tym trudniej rozbudowywać komputer, zachowując jego obudowę i podzespoły. "Pieniądze klienta zostały dobrze zainwestowane, jeśli zakupiona maszyna jest w stanie sprostać bieżącym potrzebom przedsiębiorstwa, a jednocześnie stwarza możliwości rozbudowy o 100% aktualnej mocy" - mówi Jarosław Stępień, odpowiedzialny za serwery unixowe w HP Polska. "Kupowany dziś serwer powinien być również gotowy do implementacji nowych technologii" - dodaje. Przykładem takiego rozwiązania była zaproponowana kilka lat temu przez HP oferta serwerów z procesorami PA-RISC. Producent tak konstruował swoje serwery unixowe, by w przyszłości klienci mogli niewielkim kosztem migrować do nowocześniejszej architektury IA-64, choć tej nie było jeszcze na rynku. Miały też zostać wymienione płyty główne z procesorami, podczas gdy inne elementy serwera pozostawały bez zmian.

Tyle, ile potrzeba

Jako szczególny rodzaj ochrony inwestycji traktowana jest opcja "zwiększania mocy obliczeniowej na żądanie", będąca już w ofercie praktycznie wszystkich producentów komputerów. Oferta skierowana jest przede wszystkim do firm, którym trudno ocenić przyszłe obciążenie serwerów.

Kupując serwer użytkownik płaci za taką konfigurację, jaka jest mu potrzebna. W rzeczywistości jednak otrzymuje komputer w pełnej konfiguracji, przekraczającej jego potrzeby. Można kupić serwer 8-procesorowy, a korzystać tylko z 4 procesorów. W przypadku wzrostu zapotrzebowania na moc obliczeniową użytkownik zapłaci za wykorzystanie kolejnych procesorów. Ewentualnie opłaty mogą być kalkulowane w cyklu miesięcznym w formie abonamentu za "potencjalną" moc.

Model wydajności na żądanie może okazać się jednak zdradliwy. Zwracali na to uwagę w ubiegłorocznym raporcie analitycy z Meta Group. Wprawdzie - jak przyznają - uśpiona wydajność aktywowana w miarę potrzeb to świetny pomysł, niemniej wymaga ścisłej kontroli i precyzyjnego ustalenia procedur aktywowania kolejnych procesorów. Szybkość i łatwość, z jaką przychodzi włączenie kolejnego procesora, mają się nijak do przemyślanej strategii rozbudowy sprzętu.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200