To teraz zupełnie inna firma

Certyfikat jakości ISO 9002 otrzymaliśmy w kwietniu tego roku po kilkunastu miesiącach inwestycji i ciężkiej pracy nad wdrożeniem wszystkich opracowanych procedur, spójnego oraz konsekwentnego systemu zarządzania przez jakość.

Certyfikat jakości ISO 9002 otrzymaliśmy w kwietniu tego roku po kilkunastu miesiącach inwestycji i ciężkiej pracy nad wdrożeniem wszystkich opracowanych procedur, spójnego oraz konsekwentnego systemu zarządzania przez jakość.

Kosztowało nas to kilkanaście tysięcy dolarów, ale dzięki temu Optimus to dzisiaj zupełnie inna firma. Działa znacznie sprawniej. Wdrożenie systemu jakości zgodnego z ISO okazało się najlepszym sposobem realizowania naszego celu: najgorszy komputer Optimusa musi być lepszy albo równie dobry jak produkt renomowanych firm amerykańskich, czyli IBM i Compaq. Sądzę, że uda nam się to już w sierpniu tego roku. Środek naszych komputerów już osiągnął ten poziom jakości, jeszcze trochę musimy popracować nad obudową.

Impuls z zewnątrz

Kilka czynników spowodowało, że zaczęliśmy ubiegać się o certyfikat ISO. Pierwszy ma charakter formalny. Kiedy jako polska firma zawarliśmy pierwszy kontrakt na dostawę komputerów dla administracji państwowej, Urząd Rady Ministrów i ówczesna pani premier Hanna Suchocka naciskali na nas, żeby Optimus postarał się jednak o ISO. Drugim czynnikiem była świadomość, że potrzebny nam jest doping do osiągania coraz wyższej jakości oraz, że przydałby się jakiś zewnętrzny bodziec do zmobilizowania wszystkich sił pracowników i wyeliminowania nie tylko fuszerek, ale też samej możliwości popełniania błędów. Dokładnie zdawałem sobie sprawę, podnoszenie jakości nie robi się samo, automatycznie, że trzeba opracować i wdrożyć jakiś system. ISO wydał nam się dobrym rozwiązaniem. Przyznam się, że ja sam byłem początkowo bardzo nieufny do skuteczności tego przedsięwzięcia. Kiedy przy eksporcie na Zachód pytano się mnie, czy mam ISO, uważałem, że to forma dyskryminacji, walki z pojawiającą się z tej części Europy konkurencją, walki poprzez tworzenie sztucznych barier. Potem, kiedy my sami zaczęliśmy wdrażać ISO też jeszcze zastanawiałem się, co to naprawdę nam da, czy to tylko norma dla normy, a te wszystkie kontrole międzynarodowych ekspertów to kapitalistyczna odmiana znanych "gospodarskich wizyt" sekretarzy z czasów dopiero co minionych. Jednak kiedy zapoznałem się dokładnie z duchem tego systemu jakości, kiedy przyjrzałem się we własnej firmie, jak zmienia funkcjonowanie jej i zauważyłem, że wzrasta zaangażowanie oraz poczucie odpowiedzialności pracowników, zmieniłem radykalnie zdanie. Jest to sprawdzona, skuteczna metoda wywindowania przedsiębiorstwa na wyższy etap rozwoju. Nie ukrywam, że człowiekiem, który bardzo pomógł mi we właściwym zrozumieniu znaczenia ISO jest Jerzy Fulara, kierujący w Optimusie wdrażaniem normy. Na przykładach pokazywał mi, jakiego rodzaju przewartościowanie zachodzi w Optimusie. Nasza filozofia gospodarowania zmieniała się na tyle, że w tej chwili wszelka krytyka klientów jest dla nas bezcenną, za darmo uzyskaną informacją o tym, co jeszcze jest do zrobienia, abyśmy odnosili sukcesy.

W odpowiednim momencie

Wdrożenie ISO nie przyszło nam zbyt trudno dlatego, że jesteśmy dużą firmą, dziesiątym producentem komputerów w Europie, szóstym partnerem Intela. Mamy spore doświadczenia, ludzi i zasoby finansowe, dzięki którym mogliśmy to zrobić bez wyrzeczeń, zaciągania kredytów, kłopotów w bieżącej działalności. Sądzę, że na ISO mogą porywać się tylko takie dobrze prosperujące firmy. Inaczej mogą popaść w jeszcze większe kłopoty, nie osiągnąć celu albo osiągnąć go z wieloma zastrzeżeniami. W końcu certyfikat przyznaje komisja, więc norma normie nie równa, mimo że każda nazywa się ISO. Jeśli ktoś chce dobrze wydać pieniądze na certyfikat, to musi wdrażać system jakości z przekonaniem, że robi to dla poprawy funkcjonowania firmy, a nie dla zdobycia papierka i pokazywania go partnerom. Partnerzy szybko zauważą niezgodność papierka z jakością produktu. Zamierzamy w Optimusie powołać Komisję Certyfikacyjną. Przedtem musimy wysłać kilku pracowników na szkolenie. Taka działalność jest pożyteczna - jak najwięcej polskich firm powinno starać się o ISO - i zyskowna.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200