Teoretycznie wszystko gra...

Nierzadko słyszy się opinie, że program studiów informatycznych w Polsce jest starodawny i wymaga gruntownych zmian. Nie dotyczy to poziomu nauki (często znacznie przewyższającego poziom na uczelniach zachodnich) lecz orientacji. W Polsce nadal kształci się naukowców lub inżynierów a nie praktyków. Program studiów na większości naszych wyższych uczelni można nazwać bardziej nauką o komputerach (computer science) niż informatyką (informatics).

Nierzadko słyszy się opinie, że program studiów informatycznych w Polsce jest starodawny i wymaga gruntownych zmian. Nie dotyczy to poziomu nauki (często znacznie przewyższającego poziom na uczelniach zachodnich) lecz orientacji. W Polsce nadal kształci się naukowców lub inżynierów a nie praktyków. Program studiów na większości naszych wyższych uczelni można nazwać bardziej nauką o komputerach (computer science) niż informatyką (informatics).

Takie podejście wynika z faktu, że instytuty informatyczne w większości uczelni są "przywiązane" do innych wydziałów -na uniwersytetach najczęściej do matematyki, na politechnikach - elektroniki. Nic więc dziwnego, że polscy informatycy, uczeni są przede wszystkim matematyki bądź budowy komputerów; programy studiów często pomijają zastosowania informatyki w świecie biznesu. Być może jedynie w kilku szkołach handlowych program informatyki dostosowany jest do wykorzystania nabytej wiedzy w przyszłej pracy w firmach, lecz tu z kolei często kładzie się większy nacisk na organizację, rachunkowość, itp., zaś pomija bardziej teoretyczne aspekty samej informatyki, co powoduje że absolwenci są niezbyt podatni na zmiany środowiska pracy (np. nowy typ komputera, nowy system operacyjny, itp.).

Sądzę, że aktualne programy studiów są bardzo wartościowe, lecz warto by wprowadzić nowy wydział bądź nową specjalizację, kształcącą informatyków (w Polsce termin informatyka kojarzy się z nauką o komputerach, podczas gdy oznacza to bardziej naukę o przetwarzaniu informacji), a nie matematyków umiejących programować lub elektroników potrafiących zbudować komputer. Należy bowiem zwrócić uwagę, że w naszym kraju matematyków i elektroników raczej nie brakuje, zaś informatyków, którzy prosto po studiach mogą podjąć pracę w firmie z pełnym przygotowaniem do tamtejszych warunków, naprawdę trudno znaleźć.

W CW 7/94 przedstawiciel firmy Softbank narzekał, że do jego firmy nie zgłaszają się absolwenci kierunków informatycznych, ponieważ zapewne po studiach wyjeżdżają za granicę (co owszem zdarza się, ale niesłychanie rzadko; w większości przypadków studenci już na trzecim lub czwartym roku podejmują pracę jako konsultanci w firmach, programiści lub wykładowcy na prywatnych kursach). Stwierdził on także, że nasze studia informatyczne kształcą specjalistów od pecetów, nie znających się na większych maszynach. Jest to oczywiście nieprawda. Na Wydziale Informatyki Uniwersytetu Warszawskiego naukę programowania na pecetach pozostawia się studentom (jako coś, czego można nauczyć się samemu), zaś większy nacisk kładzie się np. na Unix, VAX/VMS, teorię dużych systemów operacyjnych czy dużych baz danych.

Gość z zagranicy

Instytut Informatyki Uniwersytetu Warszawskiego (IIUW) odwiedził w lutym br. prof. Ross MacMillan, specjalista od inżynierii oprogramowania (nauki analizy, projektowania i wdrażania systemów informatycznych) z Sheffield Hallam University w Wielkiej Brytanii. IIUW, m.in., z tą właśnie uczelnią już od lat prowadzi wymiany studentów i wykładowców w ramach programu Tempus. Tym razem prof. MacMillan przyjechał do Polski w celu poprowadzenia intensywnego kursu inżynierii oprogramowania wspomaganej komputerowo CASE. Wbrew pozorom tematyka ta zazwyczaj nie jest nauczana w ramach regularnych studiów informatycznych w Polsce.

Zacofani?

Okolo 3 lata temu, podczas poprzedniej wizyty prof. MacMillana w Polsce, zaprezentowano mu z dumą projekt nowego programu studiów informatycznych na IIUW. Po dokładnym przestudiowaniu dokumentu profesor stwierdził, że program by mu się nawet podobał, gdyby nie fakt, że tego nauczano w Sheffield 20 lat temu. Tak więc dopiero od dwóch lat na IIUW obowiązuje nowy program informatyki, w większym stopniu zwracający uwagę na zastosowania tej nauki w biznesie, ale nadal zacofany w stosunku do programów uczelni zachodnich.

Nasze uczelnie często przygotowują... Przyszłych asystentów, wykładowców i badaczy a nie informatyków przystosowanych do pracy w firmach. Bardzo teoretyczny, bogaty program nauczania obejmuje praktycznie wszystkie aspekty tej nauki, często pomijając jej bardziej praktyczne zastosowania. Być może pomaga to absolwentom szybciej przystosować się do nowych warunków (znając podstawy teoretyczne łatwo jest np. nauczyć się nowego języka programowania czy przejść z pracy pod sieciową bazą danych na bazę relacyjną). Powoduje to jednak, że absolwenci nie są przygotowani do żadnego konkretnego typu pracy, zaś firmy pragnące ich zatrudnić, muszą wkładać dodatkowe pieniądze w organizowanie specjalistycznych kursów.

Na szczęście nowy program nauczania obowiązujący aktualnie w IIUW wprowadził przedmioty takie jak: Interfejs Użytkownika (inaczej Systemy Dialogowe, odpowiednik brytyjskiego przedmiotu HCI - Human-Computer Interaction) - prowadzony przez pracowników firmy InfoVide, Specyfikację Programów (systemy formalnej specyfikacji zadań poszczególnych modułów systemu informatycznego) czy Wytwórstwo Oprogramowania (zasady i standardy obowiązujące przy produkcji systemów) - oba prowadzone przez jeden z największych autorytetów polskiej informatyki, prof. Władysława Turskiego. Brakuje jednak, bardzo popularnej ostatnio na zachodzie, inżynierii oprogramowania (może z wyjątkiem semestralnego wykładu o brytyjskim standardzie inżynierii systemowej - SSADM - prowadzonego przez prof. Stanisława Waligórskiego), nauki o strukturze firm i przedsiębiorstw (jakże potrzebnej przy przyszłej pracy jako inżynier systemowy) czy też praktyki w pracy zespołowej.

Na większości uczelni zachodnich oprócz studiów koncentrujących się na teorii programowania i matematycznych lub fizycznych podstawach informatyki, istnieje odrębny kierunek, często połączony z wydziałami Management Sciences (odpowiednik polskiej Organizacji Zarządzania), nauczający informatyki, jako nauki o przetwarzaniu informacji. W ramachtego kierunku w Sheffield Hallam University istnieje specjalizacja Systems Engineering (Inżynieria Systemowa). Do programu studiów na tej specjalizacji wchodzą m.in. podstawy strukturalne firm (ukazujące przepływ informacji w przedsiębiorstwach) i dziedzina psychologii, semiotyka (nauka o komunikacji za pomocą symboli, diagramów, itp., potrzebna przy kontaktach informatyków z użytkownikami). Pominięte zostały zaś całkowicie nieprzydatne w przyszłej pracy przedmioty matematyczne czy też np. teoria kompilatorów (prof. MacMillan twierdzi, że 99% absolwentów nigdy nie będzie musiało pisać kompilatora zaś pozostałe 1% jeśli spotka się z taką koniecznością, powinno zadzwinić do firmy Borland). Przedmiotem najbliższym matematyki na kierunku Systems Engineering jest Specyfikacja Programów.

Najlepszym przykładem na to, że na naszym rynku jest duży popyt na specjalistów w tej dziedzinie, jest sytuacja która powstała w Ministerstwie Finansów, przy projekcie Poltax. Projekt ten bowiem jest prowadzony zgodnie z metodologią strukturalną inżynierii systemowej i zatrudniono duże grupy specjalistów analizujących aktualną strukturę i projektujących wspomagający ją system komputerowy. O dziwo, prawie wszyscy analitycy i projektanci to wynajęci przez Ministerstwo Finansów... Belgowie. Aż wstyd, że Ministerstwo nie mogło znaleźć polskich specjalistów, za co częściową winę ponoszą wydziały informatyczne naszych uczelni. Zauważmy też, że polskie realia są Belgom zupełnie obce i mogą przyczynić się do wielu opóźnień i utrudnień w pracy. Dlatego też lepiej by było zatrudnić Polaków, co niestety ze względu na skalę projektu okazało się niemożliwe.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200