Tak daleko, tak blisko...

Zdawałoby się, że nic bardziej od siebie nie jest odległe jak wizjonerstwo i technika. A jednak... Komputery, sieci teleinformatyczne, Internet jak daleko wybiegali w przyszłość ich twórcy, zanim te pojęcia weszły do codziennego języka i po prostu do naszego życia. Najpierw na poziomie wielkich organizmów gospodarczych, politycznych czy militarnych, a teraz właśnie bije godzina ich wejścia do najbardziej banalnej codzienności.

Zdawałoby się, że nic bardziej od siebie nie jest odległe jak wizjonerstwo i technika. A jednak... Komputery, sieci teleinformatyczne, Internet jak daleko wybiegali w przyszłość ich twórcy, zanim te pojęcia weszły do codziennego języka i po prostu do naszego życia. Najpierw na poziomie wielkich organizmów gospodarczych, politycznych czy militarnych, a teraz właśnie bije godzina ich wejścia do najbardziej banalnej codzienności.

Żyjemy w zwariowanych, dzikich i niezwykle podniecających intelektualnie czasach - powiedział niedawno Ed Zander, menedżer wielkiej firmy komputerowej Sun, w wywiadzie udzielonym niemieckiemu tygodnikowi "Der Spiegel". - U podstaw zmian technologicznych w przemyśle komputerowym leży niebywała eksplozja Internetu. Już w roku 1995 przepowiadaliśmy, że pewnego dnia każdy człowiek, poczynając od swego dzieciństwa, będzie miał dostęp do Internetu. Wówczas nikt nam nie wierzył..., ale teraz dokładnie tak właśnie się dzieje.

Wizja Zandera sięga dalej. To niedaleka już, jego zdaniem, przyszłość, w której komputer sieciowy NC, tańszy, ale przede wszystkim nieporównanie mniejszy i poręczniejszy niż popularny dziś PC, stanie się nieodzownym elementem gospodarstwa domowego. Na rok 2003 przepowiada Zander trzy znamienne fakty: po pierwsze - powszechny i stały dostęp do Internetu, tak jak obecnie do wody czy elektryczności, przy czym przewiduje, że jeszcze w tym roku przekaz danych przez sieci komputerowe będzie sześć czy nawet osiem razy większy niż poprzez łączność telefoniczną; po drugie w tym osieciowanym świecie głównym źródłem zysków przemysłu komputerowego nie będzie sprzedaż sprzętu, lecz usług; po trzecie - wkroczymy w epokę post-PC.

Firma Sun procesuje się z Microsoftem Billa Gatesa, któremu zarzuca złamanie umów handlowych dotyczących m.in. technologii Java. Ale celem strategicznym Suną nie jest podważenie monopolu Microsoftu, wyparcie z rynku popularnych PC, lecz zmiana reguł gry w całej branży komputerowej. Kluczowe znaczenie ma umowa tej firmy z dostawcą systemów on-line AOL oraz praca nad nowymi standardami techniki przekazu telefonicznego i technologii sieciowej Jini. Ne chodzi nam o doprowadzenie Microsoftu do plajty, lecz o wprowadzenie na rynek czegoś lepszego - konkluduje Zander, menedżer i wizjoner.

To "lepsze" to komputery, które dla zaspokojenia codziennych potrzeb przeciętnego użytkownika (włączając w to także dostęp do poczty elektronicznej) nie będą wymagały twardych dysków, rozbudowy pamięci i skomplikowanych systemów w rodzaju Windows 1998 czy Windows 2000. Będą one po prostu częścią telewizora czy może nawet lodówki, a przyłącza do sieci komputerowych staną się takim samym standardowym wyposażeniem technicznym każdego mieszkania jak gniazdko elektryczne. Miniaturowy komputer wmontowany do pralki automatycznej będzie mógł np. odebrać pocztę elektroniczną i wprowadzić do eksploatacji nowy, udoskonalony program oszczędzający energię. Sieciowy komputer będzie nam towarzyszył wszędzie, w hotelu czy samolocie, albowiem za pomocą karty magnetycznej będziemy mogli w każdej chwili połączyć się z nim poprzez sieć Internetu i na ekranie monitora oglądać to samo co u siebie w domu.

Oto wizja globalna sprowadzona do wymiarów dnia powszedniego. Wielka wizja przyszłości, zbliżającej się do nas coraz szybszymi krokami.

Bywają jednak wizje kształtujące rzeczywistość daleko mniejszej skali, ale i tak wpływające na losy wielu ludzi, zespołów, środowisk. Niedawno minęło 40 lat od powstania zakładów Elwro, pierwszej w Polsce, nie istniejącej już dziś, fabryki komputerów, fabryki - legendy powojennego Wrocławia. Historia jej wielkości i upadku to temat na swój sposób fascynujący. A historia jej powstania to przykład twórczego wizjonerstwa w dziedzinie techniki.

Projekt zbudowania we Wrocławiu fabryki mającej produkować komputery nie figurował w żadnym planie centralnym czy lokalnym. Taką szansę dla miasta i środowiska dostrzegł inż. Stefan Rylski - dzisiaj mieszkający gdzieś w wiejskim zaciszu u stóp Śnieżnika Kłodzkiego - wskazując na liczną kadrę absolwentów wrocławskiej matematyki i elektroniki, doświadczenie miejscowych zakładów elektrotechniki i budowy maszyn, rezerwy siły roboczej, możliwości lokalizacyjne. On też zebrał grupę inicjatywną, przekonał władze, zainteresował opinię publiczną - pisałem w "Rzeczpospolitej" w tekście-epitafium po upadku Elwro, przed kilku laty. - Ale jeszcze przez kilka lat rozgrywał się swego rodzaju mecz między Wrocławiem i Warszawą, którego stawką było to, gdzie zostanie ulokowana produkcja polskich komputerów i czyjego autorstwa. Dla wrocławskich młodych wilków, świeżo upieczonych inżynierów dwudziestokilkulatków, i patronujących im ich starszych kolegów rzecz była oczywista: konstrukcje przez nich zaprojektowane, a nie przywiezione ze stolicy. Wygrali mimo niechętnych pomruków warszawskiej prasy, mającej własnego faworyta.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200