Szacunek dla menedżerskiego kanonu

Duża część wydatków na informatykę stanowi jedynie przejaw oportunistycznego "inwestowania" w zakup nowych technologii czy coraz bardziej "seksownych" narzędzi, które mogą wprawdzie stanowić podstawę sensownej inwestycji, ale po spełnieniu kilku warunków.

Duża część wydatków na informatykę stanowi jedynie przejaw oportunistycznego "inwestowania" w zakup nowych technologii czy coraz bardziej "seksownych" narzędzi, które mogą wprawdzie stanowić podstawę sensownej inwestycji, ale po spełnieniu kilku warunków.

Czy zastanawialiście się Państwo kiedykolwiek, jak wydawać 81 mld USD rocznie w sposób nie przynoszący korzyści? Analizy amerykańskiego rynku informatycznego przeprowadzone w 1996 r. przez Standish Group pokazują, że są tacy, którzy uparli się, żeby "przepuszczać" takie kwoty na nie dokończone przedsięwzięcia informatyczne. Co więcej, kolejne 59 mld USD jest wydawane na przedsięwzięcia, które wprawdzie zostaną zakończone, ale ich czas realizacji przekroczy pierwotne oszacowania o ponad 200%. Czy w tej sytuacji możemy mówić o inwestycjach informatycznych w pełnym tego słowa znaczeniu? Wydaje się, że znaczna część wydatków na informatykę nie jest poparta analizą spodziewanych korzyści ani czasu zwrotu poniesionych nakładów. Stanowi jedynie przejaw oportunistycznego "inwestowania" w zakup nowych technologii czy coraz bardziej "seksownych" narzędzi, które mogą wprawdzie stanowić podstawę sensownej inwestycji, ale musi być spełnionych kilka podstawowych warunków, o których - jak widać - często się zapomina.

Wspomniany raport pokazuje również zależność między prawdopodobieństwem sukcesu przedsięwzięcia a złożonością problemu, w rozbiciu na kilka typowych rodzajów systemów informatycznych.

Pierwszy wniosek jest oczywisty: ryzyko porażki jest wprost proporcjonalne do złożoności problemu. Sprawę pogarsza niestety fakt, iż nie jest to zależność liniowa. Zasadniczy wzrost ryzyka niepowodzenia ma miejsce powyżej 1500 punktów funkcyjnych. Z drugiej strony, jak pokazuje wykres, systemy typu MIS czy hurtownie danych nie są tutaj wyjątkiem i poddają się podobnym statystykom.

Chciałbym się zająć właśnie hurtowniami danych, ponieważ ostatnio stanowią one bardzo "atrakcyjną ofertę" rynku informatycznego dla osiągania konkretnych korzyści biznesowych. Z tych samych powodów są niekiedy przedmiotem nadużyć niektórych dostawców technologii. Dzieje się tak, ponieważ są to systemy stanowiące potencjalnie podstawę osiągnięcia znacznej przewagi strategicznej nad konkurencją. Stąd prawdopodobnie tego typu rozwiązania znajdują coraz częściej zastosowanie w poszukiwaniu nowych możliwości, dowodząc słuszności stwierdzenia Edwarda DeBono, twórcy Lateral thinking: "Każdy kto sądzi, że dzień dzisiejszy będzie kontynuacją dnia wczorajszego, wypadnie z rynku jutro". Jak pokazują badania przeprowadzone przez International Data Corporation, średni, trzyletni zwrot inwestycji przekracza 400%. Jest to wartość imponująca, zwłaszcza w branży, w której wielokrotne przekraczanie budżetów i harmonogramów nie należy do rzadkości. Czyżby zatem budowniczowie hurtowni danych znaleźli "kamień filozoficzny", zwłaszcza że specyfika technicznej realizacji takich projektów często wymaga zaangażowania dorobku ostatnich 30 lat informatyki, łącząc rozwiązania - od COBOL-a po najnowsze zdobycze sztucznej inteligencji, która jeszcze do niedawna stanowiła jedynie podstawę rozpraw czysto naukowych. Oczywiście nie, dalsza analiza raportu IDC pozwala dostrzec inną, niezwykle ważną charakterystykę systemów wspomagających podejmowanie decyzji - olbrzymi rozrzut między wartościami wskaźnika zwrotu inwestycji na poziomie 16 000% z jednej strony i minus 2000% w najgorszym przypadku. Zatem hurtownia danych jest przedsięwzięciem, które łączy olbrzymi potencjał możliwych do osiągnięcia korzyści z niemałym ryzykiem.

Gdzie leżą główne zagrożenia dla zwrotu inwestycji?

Najprostsza odpowiedź wydaje się najlepsza: po pierwsze, źle ocenione korzyści, po drugie, nieumiejętność zapanowania nad kosztami. Ponadto należy sobie zdawać sprawę, że przedsięwzięcie konstrukcji systemu wspomagającego podejmowanie decyzji rządzi się swoimi prawami i są to prawa bardzo specyficzne. Głównym beneficjantem takiego systemu jest kadra zarządzająca i zespół analityków biznesowych. To przede wszystkim ich potrzeby powinna zaspokajać hurtownia danych. Tu znajduje się pierwszy czynnik odróżniający hurtownię danych od innych przedsięwzięć: zasadniczym bodźcem motywacyjnym do wdrożenia hurtowni danych są: możliwość śledzenia najistotniejszych z punktu widzenia organizacji wskaźników ekonomicznych (rentowność produktów czy klientów, ryzyko kredytowe, poziom zadowolenia klienta, rotacja klientów, jakość czy wydajność procesu produkcyjnego itd.) i dobre ich osadzenie w kontekście strategii organizacji.

Z drugiej strony, najistotniejszym atrybutem jakości hurtowni danych jest wiarygodność pozyskiwanych dzięki niej informacji. Zatem jakość danych i sposób ich umieszczenia w hurtowni danych są jednym z najważniejszych wyzwań i obszarem najczęściej i najbardziej niedocenionym w tym przedsięwzięciu.

Jak można sobie zatem pomóc, aby minimalizować ryzyko niepowodzenia projektu, czyli jakie podjąć działania, aby osiągnąć zakładane korzyści w określonym czasie? Pomysł jest oczywiście nie nowy i nie odbiega w zasadzie od najlepszych praktyk i rozwiązań znanych w dzisiejszej inżynierii oprogramowania. Są to przede wszystkim: ścisła współpraca z użytkownikami, sensowne planowanie przedsięwzięcia zarówno od strony biznesowej, jak i technicznej oraz iteracyjny cykl wdrażania systemu.

Jak można sobie pomóc - współpraca z użytkownikami

Ścisła współpraca z użytkownikami jest czynnikiem minimalizującym ryzyko każdego projektu informatycznego. Niemniej w przypadku hurtowni danych postulat ten stanowi osobne wyzwanie i to przede wszystkim dla użytkownika. Główni beneficjanci hurtowni danych to kadra zarządzająca, czyli ludzie, których czas jest wyjątkowo cenny i stanowiący "towar" równie wyjątkowo deficytowy. Niemniej właściwe zaplanowanie współpracy na poziomie kierownictwa strategicznego organizacji jest jednym z najistotniejszych czynników stanowiących o powodzeniu przedsięwzięcia i to z dwóch powodów.

Po pierwsze, jest to grupa ludzi, która jako jedyna jest w stanie zapewnić strategiczny kontekst analiz wymaganych dla hurtowni danych. Dzięki współpracy z kadrą menedżerską możliwa jest identyfikacja zasadniczych strategii biznesowych organizacji i potrzeb informacyjnych z nich wynikających. Niekiedy część cyklu planowania strategicznego, opierającego się bardzo często na różnych odmianach analizy SWOT - silnych i słabych stronach wewnątrz firmy oraz możliwościach i zagrożeniach w zewnętrznych uwarunkowaniach - jest elementem projektu hurtowni danych. W kontekście procesu inwestycyjnego natomiast to właś-nie element, który pozwoli właściwie ocenić spodziewane korzyści.

Po drugie, chodzi tutaj o wymagania związane z użytecznością projektowanego systemu, weryfikowane w toku iteracyjnego prototypowania. Aktywność ta nabiera zresztą szczególnego znaczenia zwłaszcza w kontekście wyników badań przeprowadzonych w 1995 r. przez IBM: 40% raportów w systemach informatycznych jest nigdy nie wykorzystywane, a ponad 30% niezgodnie ze swoim pierwotnym przeznaczeniem. Oznacza to, że tylko mniej niż 30% raportów stanowi prawdziwą wartość.

Jak można sobie pomóc - architektura

Definiowanie architektury hurtowni danych to proces dwutorowy. Z jednej strony chodzi tutaj o właściwe odniesienie zakresu funkcjonalnego hurtowni danych do strategii biznesowych, z drugiej natomiast jest to etap obejmujący planowanie architektury technicznej dla pełnego systemu. Dobrze zdefiniowana architektura jest z pewnością elementem znacznie obniżającym ryzyko przedsięwzięcia, ponieważ daje dobre podstawy uzgodnienia z użytkownikami takiego planu realizacji przedsięwzięcia, który zapewni jak najszybsze osiągnięcie najistotniejszych korzyści (wykres 2).

Właściwe zaplanowanie architektury pozwala też osiągnąć znaczną poprawę wydajności w realizacji kolejnych przyrostów hurtowni danych, ponieważ stanowi fundament, na którym budowane są kolejne fragmenty systemu, uwalniając projektantów i programistów od konieczności zastanawiania się nad poszczególnymi komponentami technologicznymi, które powinny zostać zastosowane.

W kontekście procesu inwestycyjnego natomiast to właśnie architektura pozwoli utrzymać w ryzach koszty przedsięwzięcia.

Jak można sobie pomóc - podejście przyrostowe

Hurtownia danych to zazwyczaj system dość złożony, obejmujący szeroki zakres potrzeb informacyjnych. Rozmiarem przekracza dyskutowane na wstępie 1500 punktów funkcyjnych. Co zatem zrobić, skoro zakres systemu informatycznego - dowolnego, nie tylko hurtowni danych - jest niczym prawo grawitacji: można powiedzieć, że nie obowiązuje, ale od tego jabłka nie przestaną spadać z drzew.

Podejście przyrostowe - pomysł znany w inżynierii oprogramowania już od kilkunastu lat również w projektach hurtowni danych przynosi oczekiwane efekty. Zazwyczaj zatem przedsięwzięcia budowy hurtowni danych nie dają się zrealizować w pełnym zakresie w jednym cyklu i wymagają podzielenia na kilka lub kilkanaście iteracji. W takim przypadku tym większego znaczenia nabiera dobra definicja architektury.

Czy warto?

O sukcesie inwestycyjnym wszystkich, różnorakich projektów informatycznych stanowi ten sam element: dobrze zdefiniowany proces wytwórczy, adekwatny do rozwiązywanego problemu, poparty właściwym zarządzaniem i dużym doświadczeniem. Wydaje się zatem, że korzyści możliwe do osiągnięcia dzięki inicjatywom typu hurtownia danych są realne, jednak przy zachowaniu zasadniczych kanonów i wykorzystaniu dzisiejszego dorobku inżynierii oprogramowania.

Artur Król jest pracownikiem InfoViDE

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200