Streżyńska: Wybierzemy najlepsze rozwiązania

Jak już skończy się czas audytów i robienia porządku, jakie projekty informatyczne będą najważniejsze?

Mamy cały katalog i harmonogram usług: wniosek o dowód osobisty, o zapisanie dziecka do przedszkola, szkoły, wypełnienie PIT-u. Ale ważne są projekty, które obywatela nie interesują, bo działają w tle. Nie widać ich, ale umożliwiają funkcjonowanie infrastruktury. Trzeba zintegrować istniejące systemy i wycisnąć z tego wartość dodaną. Realizujemy w sumie 35 ważnych projektów, które zagwarantują, że obywatel i przedsiębiorca zostaną prawidłowo obsłużeni.

Ma Pani wśród nich jakieś osobiste priorytety?

Najważniejsze, choć wcale nie obiektywnie, są mDokumenty. Na dobry początek, jeszcze w tym roku: dowód osobisty, prawo jazdy, dowód rejestracyjny i polisa OC, czyli coś, co pozwoli kierowcom wychodzić z domu z telefonem i kluczykami. A następnie: legitymacje studenta, emeryta czy rencisty i inne dokumenty, które tylko można zwirtualizować, by posługiwać się nimi przez telefon. To jeden z bardziej przyszłościowych projektów. Idzie w parze z trendami rozwoju technologii mobilnych.

Kancelaria Sejmu ciągle coś majstruje przy zasadach wpuszczania dziennikarzy do Sejmu. Byłaby pewnie zadowolona, gdyby zrobiła Pani e-legitymacje prasowe.

Gadżet. Trudniejsze do wirtualizacji są złożone dokumenty.

Najważniejsza jest jednak Platforma Integracji Usług i Danych. Umożliwia komunikowanie się systemów typu Emp@tia, PUE-ZUS, rejestrów państwowych, PESEL czy CEPiK. Program 500+ pokazał niesprawność tego mechanizmu. Obywatel umieszcza we wniosku wiele danych: numery PESEL, imiona dzieci, stopień niepełnosprawności, informację, czy rodzice nie są rozwiedzeni. Wszystkie te informacje państwo przecież ma w swoich rejestrach. Ten wniosek powinien sam się uzupełniać. I do tego właśnie jest nam potrzebna Platforma.

Zgodnie z przepisem istniejącym od siedmiu lat, jeżeli administracja posiada jakieś dane obywatela, obojętnie w jakim urzędzie, nie ma prawa o nie pytać. Przykład? Pozwolenie na budowę. Administracja powinna wiedzieć, że GUGiK ma numery działek. Obywatel powinien napisać tylko: chcę pozwolenie na budowę, pod takim adresem. Resztę powinna załatwić integracja danych: sprawdzać, czy plan zagospodarowania przestrzennego pozwala na zbudowanie trzech czy jednej kondygnacji, w jakiej odległości od granicy działki itd. Obywatel powinien dostawać decyzję.

Kiedy tak będzie?

Niestety, nieprędko. Przez ostatnie lata nic nie zrobiliśmy, by tak było. Teraz nie da się tego problemu rozwiązać z dnia na dzień. Ale pracujemy, by systemy zaczęły się ze sobą wymieniać informacjami i aby nowe komunikowały się ze starymi.

Ale ma Pani chyba jakiś kalendarz, co i kiedy się stanie?

Co z tego, że mam kalendarz, skoro wiele z tych spraw wymaga zmian w prawie. Nie mam wpływu na legislację od chwili, gdy projekt ustawy opuszcza moje biurko. Stworzonych przez nas przepisów nie da się czasem rozpoznać po tym, jak wpadną w maszynkę legislacyjną.

Usługi elektroniczne to nie są usługi Ministerstwa Cyfryzacji, samorządów, ministra finansów, infrastruktury czy zdrowia. To są usługi dla obywateli. Aby wystawiać nowe, modernizować stare, używać danych, czyli zrobić coś użytecznego, powinniśmy mieć w każdym resorcie partnera. Otwieranie danych idzie nieźle. Ale jeżeli chodzi o usługi, dla których trzeba zmienić prawo, entuzjazm w ministerstwach jest mniejszy.

Jaka jest rola rozwiązań chmurowych w administracji państwowej. Czy są Państwo gotowi na chmurę?

Stworzyliśmy specjalne stanowisko w ministerstwie: Chief Data Officer. Urzędnik ten ma ułożyć rzeczywistość danych. Odpowiedzieć na pytanie, jak mamy danymi zarządzać, żeby nie naruszyć ich bezpieczeństwa, integralności i poufności oraz opracować stosowne zasady zarządzania nimi. Dane publiczne należą do wszystkich i wszystkim powinny służyć, ale istnieje przecież kategoria, która musi być z tego wyłączona: dane osobowe, wrażliwe, informacje niejawne. Własnymi danymi powinnam móc bez przeszkód rozporządzać, także na potrzeby usług publicznych i komercyjnych.

Przeprowadzony przez Ministerstwo Cyfryzacji audyt pokazał, że w Polsce jest 136 centrów przetwarzania danych, wybudowanych za unijne środki i wykorzystywanych w znikomym stopniu mocy. Co z nimi zrobić? Czy chmura może być pomysłem na ich wykorzystanie?

Wspólna infrastruktura państwa jest odpowiedzią na to pytanie. Obecnie infrastruktura jest rozproszona po całym kraju. Poniekąd słusznie, nie wszystko musi i powinno być w jednym miejscu. To są bardzo zróżnicowane systemy, często o charakterze lokalnym, niektóre przestarzałe, inne z kolei za nowoczesne w stosunku do aktualnych potrzeb. Wykorzystane może w 50%.

Przy nowych projektach zabraniamy tworzenia nowego zaplecza, jeżeli tylko można skorzystać z istniejącej infrastruktury. Dla oszczędności i racjonalnego gospodarowania tym, co mamy. Rodzi to wiele problemów prawnych. Czy system zbudowany z pieniędzy unijnych na potrzeby projektu X może służyć projektowi Y? Na chłopski rozum tak. Nikt jednak nie podejmie decyzji bez zgody Komisji Europejskiej. W początkowym okresie w ministerstwie wydawało się, że zasadniczo wszystko wiemy i zgodnie z logiką powinno być tak i tak. Ale czasem się okazuje, że ktoś, gdzieś, kiedyś dopisał jakiś paragraf, który uniemożliwia działanie. Bywamy tym zaskoczeni.

Chmura należy dziś to technologii głównego nurtu, ale ministerstwo przygląda się także nowym rozwiązaniom, takim jak blockchain, umożliwiający tworzenie rozproszonych rejestrów. Sądzi Pani, że w perspektywie tego rządu, a więc do roku 2019, powstanie w Polsce usługa oparta na tym mechanizmie?

To już się dzieje. Wspieramy powstanie ze środków NCBiR blockchainowego rejestru grantów. Sprawdzamy wiarygodność i stabilność infrastrukturalną blockchaina. Zastanawiamy się, do czego jeszcze mógłby posłużyć. Rozmawiamy teraz o zrobieniu w blockchainie legitymacji uczniowskich, opierając się na partnerstwie publiczno-prywatnym. Najpierw pilotażowo dla szkół warszawskich, potem w całym kraju, także na uczelniach. Szkolnictwo się idealnie pod blockchaina nadaje: rejestr jest jeden, choć rozproszony tak jak same szkoły. W Ministerstwie Finansów powstaje sandbox, do testowania blockchaina, aby stworzyć warunki legalnego z niego korzystania. Jeżeli pilotaż się uda, będą wdrożenia.

Blockchain to obecnie coś twórczego i innowacyjnego, stosowanego nie tylko w rozwiązaniach administracji państwowej krajów arabskich czy azjatyckich, ale także w wielkich biznesach, paliwowych czy energetycznych.

Ciekawe są przypadki bliskie geograficznie: Estonii, Gruzji, Ukrainy, gdzie zainteresowanie łańcuchem bloków częściowo wynika z zagrożenia ze strony Rosji. Blockchain gwarantowałby prawdopodobnie nie tylko bezpieczeństwo cybernetyczne, ale także uniemożliwiał fizyczne przejęcie najważniejszych dla państwa zasobów informacji.

To prawda. Jednocześnie borykamy się z mentalnością urzędników i rozmaitych ekspertów, którzy dyskredytują rozwiązania blockchainowe. Uznają je za niekontrolowaną część IT, także w tym sensie, że to rozwiązanie niepoddające się manipulacji.

Nie wszystkim zależy, by dane były rzeczywiście odporne na próby manipulacji. Informatyzacja prowadząca do faktów o oznaczonym autorstwie, dacie i przeznaczeniu nie wszystkim pasuje. Mam na myśli nie tylko przestępców. Będą się też pojawiać wątpliwości, czy to jest na pewno rozwiązanie dla administracji, czy jest bezpieczne, sprawdzone.

W roku 2020 skończy się obecna unijna perspektywa finansowa. W kolejnej wsparcie Unii nie będzie już dla Polski tak hojne. Czy do tego czasu skończymy budowę strategicznych projektów IT? I czy potem będzie nas stać na utrzymanie tego, co już zbudowano i co jest budowane?

Kluczowa jest optymalizacja. IT zaczyna nas drogo kosztować. Tylko 20 największych centrów przetwarzania danych kosztuje 200 mln. Kosztują nas licencje, których mamy nadmiar. Urzędników przybywa, chociaż informatyzacja jest coraz powszechniejsza. Ci ludzie robią ciągle to samo, jakby nie było systemów informatycznych. Powinni przechodzić do nowych zadań, ambitniejszych i związanych z zarządzaniem państwem, a z nie obsługą papierów. Mam jednak nadzieję, że w zakresie wykorzystania nowoczesnych technologii za kilka lat naprawdę będziemy w zupełnie innym miejscu niż dziś. Ciężko nad tym pracujemy.

Dziękuję za rozmowę.


TOP 200