Skok na drugą stronę

W dniu, w którym piszę te słowa, cena euro zbliża się do 5 złotych. Cena dolara wynosi prawie 4 zł i jest niemal dwa razy wyższa od tej, którą płaciliśmy latem za zielony banknot z amerykańskim prezydentem.

Media bezkrytycznie cytują opinie amerykańskich firm analitycznych, że kryzys zwiększy, a nie zmniejszy wydatki na IT. Piszą tak oczywiście z perspektywy strefy euro i dolara. Z punktu widzenia polskich przedsiębiorstw oraz domów sprawa wygląda jednak zupełnie inaczej. Nie oszukujmy się - nie jesteśmy światowymi dostawcami technologii. Nawet jeśli powstały u nas jakieś fabryki albo centra outsourcingowe, to jednak nasz "bilans handlowy" w dziedzinie informatyki pozostaje ujemny. Znacznie więcej się u nas konsumuje niż produkuje - czego objawem jest m.in. neokolonialny model obecności wielkich koncernów informatycznych, utrzymujących wielkie działy sprzedaży i wdrożeń, za to bardzo niewiele centrów badawczo-rozwojowych.

Drogi dolar (bo większość technologii wyceniane jest w dolarach) dramatycznie uderza w polskie przedsiębiorstwa. "Przyciśnięte do muru" spadkiem popytu na swoje produkty i usługi, otrzymują jeszcze walutowy cios w plecy. Aby podwyższyć efektywność, powinny zainwestować w nowoczesne technologie, ale nie mogą tego zrobić; a skąpe budżety - układane w czasach, gdy dolar kosztował 2,30 - przy kursie 3,90 stają się wręcz głodowe.

Jedyną obroną jest zmiana reguł gry. Dlaczego to my mamy innym płacić 3,90 za dolara w technologii? Niech nam płacą 3,90 za dolara w technologiach i usługach, które sprzedajemy innym! Nasi specjaliści - za jakość pracy których chyba z czystym sumieniem możemy ręczyć - stają się coraz bardziej atrakcyjni jako eksporterzy. Jednocześnie przez ostatnie lata dostatecznie dobrze "przetarli się" przez technologię, światowe standardy pracy oraz realia rozwiniętych gospodarek, aby bez kompleksów stanąć w szranki z najlepszymi. Ale tym razem na innych zasadach: nie jako tania siła robocza, a jako dostawcy innowacyjnych rozwiązań technologicznych. Może nie zaraz z górnej półki, ale ze średniej. Tą drogą poszły inne kraje: Finlandia, Izrael, Korea, Tajwan. Pójdźmy nią i my!

Oczywiście wszyscy powiedzą, że potrzeba promocji, rządowego wsparcia, informacji patentowej, itd. To wszystko prawda - tylko że są to kwestie techniczne. Ale przede wszystkim musimy wszyscy uwierzyć, że potrafimy, spojrzeć na kryzys jako na szansę i... do dzieła. Skaczemy na drugą stronę, już, teraz!

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200