Sępy Nowej Gospodarki

Ile pomysłów na nowy model biznesowy, nowy produkt czy nową firmę rodzi się każdego dnia? Nikt nie jest tego chyba w stanie zliczyć, bo i jak? Ogólne pojęcie można jednak uzyskać, przyglądając się konkursom na najlepszy plan biznesowy. Organizowane przez uniwersytety i duże przedsiębiorstwa na całym świecie mają zapewnić startującym firmom porady ekspertów, a zwycięzcom na dobry początek - tysiące lub nawet setki tysięcy dolarów.

"Umożliwiamy młodym i zdolnym osobom natychmiastowe wprowadzenie w życie ich pomysłów" - mówi Mark Fraga, kierujący konkursem organizowanym na Uniwersytecie Pensylwanii, w listopadowym numerze Business 2.0 (artykuł Class Acts). W tym roku w konkursie uczestniczyło ponad 200 nowo powstałych firm. Jego zdaniem, nawet ci uczestnicy, którzy odpadną, odniosą korzyść. Dzięki fachowej pomocy zapewnianej przez organizatorów mogą bowiem zdobyć doświadczenie na przyszłość.

Nikogo chyba nie dziwi, że ogromna część tych pomysłów na firmy Nowej Gospodarki rodzi się gdzieś między uniwersyteckimi salami wykładowymi, stołówkami a akademikami (Plug In, Start Up, Drop In). Zapominając o śnie, terminach zajęć i egzaminów, studenci myślą o tym, jak zbudować własną firmę. W odróżnieniu jednak od spotykanego dotychczas modelu nie zamierzają porzucać szkoły. Chcą mieć obie rzeczy naraz.

W ocenie profesorów, przyczyną takiego stanu rzeczy jest stworzona przez media legenda wartych miliony dolarów firm internetowych i bardzo aktywne w środowiskach studenckich fundusze venture capital. Zdaniem pracowników uniwersytetów, studenci tracą z oczu najważniejszy powód, dla którego znaleźli się na uniwer- sytecie - poszukiwanie wiedzy. Podobną opinię prezentują finansiści, którzy twierdzą, że studenci, zamiast poświęcać czas na naukę, koncentrują się na prowadzeniu przedsiębiorstw, spośród których tylko nieliczne mają szansę na przetrwanie. Wkrótce okaże się, czy uczestnicy tej nowej fali będą czynnikiem znaczących zmian w procesie edukacyjnym czy tylko aroganckimi marzycielami, którym nie udało się zrealizować snów.

Spółki Nowej Gospodarki, pozbawione wsparcia ze strony inkubatorów, często bankrutują. Wówczas pojawiają się "padlinożercy". W USA pojawiło się nawet nowe, wspólne określenie na tego typu osoby - vulture (sęp) capitalist. Niektórzy są konsultantami, którzy za duże pieniądze oferują usługi wskrzeszania firm bliskich bankructwa. Inni to likwidatorzy, poszukujący jedynie prowizji od sprzedaży zgromadzonych przez bankrutów zasobów. Wreszcie są konsolidatorzy i aukcjonerzy, którzy aby osiągnąć zyski, łączą swoje siły. Pierwsi szukają kupców na zmagające się z kłopotami firmy. Drudzy organizują aukcje, na których oferowane jest to, co pozostaje po przejęciach.

A rynek dla sępów Nowej Gospodarki jest coraz większy. Według raportów opracowanych przez Merrill Lynch, ostatecznie 75% wszystkich przedsięwzięć internetowych adresowanych do klientów indywidualnych upadnie lub zostanie przejętych przez większych konkurentów. Przewidywania Gartner Group są nawet bardziej złowróżbne. W ciągu najbliższych 2 lat na świecie ma zbankrutować aż 95% wszystkich spółek internetowych.

--------------------------------------------------------------------------------

Business 2.0, listopad 2000 r.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200