Satelita dla rolnika

Za każdym razem, gdy Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa korzysta z tzw. zamówień z wolnej ręki, wzbudza to ogromne emocje. Podobnie stało się w przypadku przetargu na wykonanie cyfrowej ortofotomapy ze zdjęć satelitarnych, będących podstawą Systemu Identyfikacji Działek Rolnych LPIS.

Za każdym razem, gdy Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa korzysta z tzw. zamówień z wolnej ręki, wzbudza to ogromne emocje. Podobnie stało się w przypadku przetargu na wykonanie cyfrowej ortofotomapy ze zdjęć satelitarnych, będących podstawą Systemu Identyfikacji Działek Rolnych LPIS.

Od kiedy greccy rolnicy złożyli wnioski o dotacje bezpośrednie do upraw przekraczających powierzchnię tego kraju o 20%, Komisja Europejska nie miała wątpliwości, że kontrolę areału upraw należy oprzeć na teledetekcji i systemach GIS. Rozporządzenie Rady Europejskiej nr 1593/2000 nakazuje wszystkim krajom członkowskim wykonanie ortofotomapy ze zdjęć lotniczych lub satelitarnych do końca 2004 r. jako podstawy Systemu Identyfikacji Działek Rolnych (LPIS), integralnej części systemu IACS. Wszelkie kontrole mają się odbywać właśnie na ich podstawie.

Toteż w Polsce, jeszcze zanim ogłoszono przetarg na IACS, toczyły się zażarte dyskusje, czy oprzeć się na zdjęciach lotniczych czy satelitarnych, zwłaszcza że powstała w ten sposób ortofotomapa miałaby służyć administracji państwowej wszystkich szczebli. Po długich sporach wreszcie porozumiały się ARiMR i Główny Urząd Geodezji i Kartografii, dzieląc się odpowiednio pracą i kosztami. Według szacunków Agencji do 2005 r. LPIS ma kosztować ok. 650 mln zł, w tym koszty pozyskania zdjęć lotniczych i satelitarnych na potrzeby ortofotomapy wyniosłyby ok. 36 mln zł.

Nic dziwnego, że starły się dwie grupy lobbingowe: krajowe firmy lotnicze i sprzymierzone z nimi firmy geoinformacyjne kontra zwolennicy zdjęć satelitarnych z amerykańskich komercyjnych satelitów IKONOS-2 oraz QuickBird. Każda ze stron zatem przedstawiała argumenty naukowe i ekonomiczne, nie szczędząc sobie przy tym inwektyw.

Amerykański satelita, europejskie fobie

Największym propagatorem zobrazowań satelitarnych stał się Robert Lach, prezes Bałtyckiego Centrum Systemów Informacji Przestrzennej (BCSIP). Niestety jego osobista postawa - niebranie pod uwagę argumentów innych - spowodowała, że podziałał na środowisko jak czerwona płachta na byka. Cokolwiek powiedział o słuszności wykorzystywania zdjęć satelitarnych, zamieniało się w totalną awanturę bez względu na to, czy na sali byli ministrowie i prezesi największych firm IT czy przedstawiciele firm geodezyjnych i samorządów.

W rezultacie obszar Polski, który będzie pokryty ortofotomapą ze zdjęć satelitarnych, ograniczono do 50 tys. km<sup>2</sup>. Są to tereny wzdłuż granic z Obwodem Kaliningradzkim, Litwą, Białorusią, Ukrainą i Słowacją oraz - testowo - wybrany obszar w województwie zachodniopomorskim. Obszar Polski to 312 tys. km<sup>2</sup>, z czego ortofotomapa na potrzeby IACS obejmie ok. 250 tys. km<sup>2</sup>. Większość kraju zostanie więc objęta programem zdjęć lotniczych, zresztą ku nieukrywanej satysfakcji Komisji Europejskiej, starającej się za wszelką cenę ograniczyć działalność na rynku unijnym firm amerykańskich.

Wspomniany satelita IKONOS-2 powstał z udziałem firm Lockheed Martin, Raytheon, Kodak oraz Mitsubishi kosztem 750 mln USD. Obsługuje go firma Space Imaging USA i jej lokalne mutacje, często wobec siebie konkurencyjne. I tak w Polsce starły się European Space Imaging, w której Lockheed Martin ma 1/3 udziałów i antenę odbiorczą zdjęć satelitarnych w Monachium, oraz turecka Inta

Space Systems - Space Imaging Eurasia przedstawiająca się jako wyłączny dostawca danych z satelity IKONOS-2 w Europie. Jego właścicielem jest jedna z największych tureckich grup kapitałowych Cukurova Holding, do której należy m.in. Turkcell - znaczący operator telefonii komórkowej. W zarządzie Inta zasiada Murat Erciyes, były wysoki oficer wywiadu tureckiego, przedstawiający się jako generał.

Najgroźniejszym konkurentem IKONOS-2 jest satelita QuickBird, który zyskuje znaczenie na rynku - rozdzielczość zdjęć wykonywanych przez niego wynosi 80 cm. Należy do amerykańskiej spółki DigitalGlobe. Jednakże jej produkty, ale również zdjęcia z innych satelitów, w tym IKONOS-2, oferuje firma Eurimage o proweniencji na wskroś europejskiej. Firma ma siedzibę w Rzymie, jej udziałowcami są włoski koncern

Telespazio (51%) oraz niemiecko-francusko-brytyjski Astrium (49%), której sztandarowym produktem są rakiety Ariane. Dla naszych dalszych rozważań istotne jest, że Astrium to spółka koncernu EADS i BAE Systems, producenta samolotu wielozadaniowego Gripen. Z kolei koncern Lockheed Martin znany jest w Polsce jako producent samolotu F-16. Siłą rzeczy Bruksela patrzy na Euroimage bardziej przychylnie.

W przypadku firm lotniczych zajmujących się teledetekcją jest wystarczająca liczba firm europejskich. Zresztą w tzw. nalotach fotogrametrycznych ze zrozumiałych przyczyn (obronność państwa) preferuje się krajowe podmioty gospodarcze. Są u nas tylko cztery takie firmy: warszawskie Polkart i Polskie Przedsiębiorstwo Wydawnictw Kartograficznych oraz tarnowski GEOKART i Małopolska Grupa Geodezyjno-Projektowa z Krakowa.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200