Rynek do połowy pełny

Branża IT nie jest odporna na kryzys, co stało się oczywiste już w końcówce ubiegłego roku. Na szczęście większości firm IT przewodzą optymiści.

Jacek Murawski, dyrektor generalny Microsoft

Polski rynek IT nadal bardzo zależy od dolara. W tej walucie rozliczanych jest większość transakcji. Dlatego obecne, niekorzystne zjawiska spowodowane są głównie osłabieniem złotego, a nie załamaniem gospodarczym. Z punktu widzenia polskiego klienta, niestety informatyka zdrożała.

Dla branży bolesnym ciosem były powszechne w ostatnich miesiącach trudności z dostępnością kredytów. Cierpiały na tym głównie polskie firmy. Nigdzie nie widać tego tak dobrze, jak na rynku PC. Nastąpiło gwałtowne przyspieszenie - i tak nieuchronnego - procesu utraty wpływów przez krajowych graczy. W ciągu zaledwie jednego kwartału krajowi producenci komputerów zostali przez międzynarodowych konkurentów zepchnięci do narożnika, a ich udział w sprzedaży spadł o kilkanaście procent. W normalnej sytuacji gospodarczej ten proces zająłby kilka lat.

Jako Microsoft współpracujemy w Polsce z sześcioma tysiącami firm IT i staramy się tak, jak możemy poprawić sytuację naszych partnerów biznesowych. Od jakiegoś czasu oferujemy im bezpłatne przedłużenie płatności. Pomagamy w ten sposób sfinansować kapitał obrotowy naszych partnerów.

Jako pierwszy kryzysowy alarm podniósł tzw. kanał. Czarna wizja odcięcia od kredytów przeraziła dystrybutorów i tysiące zaopatrujących się u nich małych firm handlowo-usługowych. Chwilę później drożejące dolar i euro uderzyły w importerów - markowy notebook, który przed wakacjami kosztował poniżej psychologicznej granicy 2000 zł, w ciągu dwóch miesięcy zdrożał o połowę. Najpóźniej kryzysowa atmosfera dopadła rynek korporacyjny. "Mieliśmy świetny rok, ale tylko do połowy listopada. Z dnia na dzień wszystko siadło" - relacjonuje dyrektor handlowy oddziału dużej, międzynarodowej firmy IT. Mniej więcej takie same wyznania usłyszeliśmy w każdej firmie z pierwszej dziesiątki polskiego rynku IT.

Niedawno Gartner podał, że na świecie wydatki na IT w 2009 będą minimalnie wyższe niż w ubiegłym roku. Wartość globalnego rynku ma wzrosnąć zaledwie o 0,5%, a nie o 6%, jak spodziewano się jeszcze kilka miesięcy temu. IDC Poland od października 2008 r. trzykrotnie zmieniała prognozę dla Polski, początkowo rynek miał wzrosnąć o 9%, przy wzroście PKB na poziomie 5,5%. Ostatnie, najbardziej pesymistyczne dane podane w lutym br., mówiły o wzroście rynku IT na poziomie 3%. Być może nie jest to ostatnia rewizja, bowiem sytuacja makroekonomiczna zmienia się z dnia na dzień. Choć - jak mówią przedstawiciele spółek IT - obecnie mamy do czynienia z zamrożeniem wszelkich działań, to - ich zdaniem - wkrótce klienci powinni się "otrząsnąć" i wrócić do wstrzymanych projektów.

Nie ulega jednak wątpliwości, że rozpędzoną przez ostatnie lata branżę IT czeka ostre hamowanie. Czy są podstawy, aby sądzić, że IT poradzi sobie z kryzysem lepiej niż firmy budowlane i instytucje finansowe, wymieniane w pierwszej kolejności w orszaku ofiar kryzysu? Prezesi firm informatycznych, uczestniczący w debacie zorganizowanej przez redakcję Computerworld nie mają co do tego wątpliwości. Silni i zdrowi przetrwają, umocnią swoją pozycję, kosztem słabych.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200