Rozmyślanie, czytanie i rozmawianie

Konwenanse panujące w przedsiębiorstwach niemal powszechnie wymagają od menedżerów, by "wyglądali" na zajętych, by sprawiali wrażenie, że "robią coś", co ma wyraźny związek z ich pracą.

Konwenanse panujące w przedsiębiorstwach niemal powszechnie wymagają od menedżerów, by "wyglądali" na zajętych, by sprawiali wrażenie, że ''robią coś'', co ma wyraźny związek z ich pracą.

Myślenie, czytanie książek lub gazet i omawianie zaczerpniętych stamtąd pomysłów nie jest ogólnie uważane za ''robienie czegoś''. (...)

Od czasu do czasu oczywiście menedżerowie biorą udział w programach szkolenia kadr kierowniczych, podczas których stykają się z ideami i omawiają je z ludźmi równymi sobie rangą i z ważnymi specjalistami, ale nie po to posyła ich się na te szkolenia. Oczekuje się, że dowiedzą się czegoś pożytecznego oraz poznają nowe narzędzia, inen techniki działania - a nie idee. (...) Myśli te przyszły mi do głowy podczas obiadu z dyrektorem pewnego poważnego koncernu. Podczas posiłku, w czasie którego mówiliśmy właśnie o ideach, poprosił mnie nagle o wymienienie tytułu książki, którą ostatnio czytałem. Powiedziałem mu i rozmawialiśmy o niej przez chwilę. Potem zapytał mnie jaką książkę czytałem przedostatnio i porozmawialiśmy również o niej. Przy trzeciej prośbie zapytałem skąd te pytania. Powiedział, że dużo czyta "w czasie wolnym od pracy", ale w pracy nie ma z kim o tym porozmawiać. Twierdził, że jego koledzy mało czytają rzeczy bezpośrednio nie związanych z ich zawodem i że dyskutowanie o ideach w pracy wzbudziłoby w nich poczucie winy. Byłoby postrzegane jako działalność bezproduktywna.

Nieporozumienie

Później dyskutowałem o tej sprawie z wieloma jego współpracownikami i dowiedziałem się, że w gruncie rzeczy oni również dużo czytali "w czasie wolnym od pracy" i też czuli, że rozmawianie o tym w pracy byłoby niestosowne. Ale wszyscy mówili, że bardzo chcieliby to robić. Zasugerowałem im organizowanie w pracy cyklicznych nieformalnych lunchów, w czasie których mogliby prowadzić takie rozmowy. Uznali to za dobry pomysł, ale nikt nie chciał podjąć inicjatywy. (...) Antyintelektualizm, który szerzy się w większości korporacji, jest kosztowny. Utrudnia on menedżerom bycie na bieżąco z ważkimi ideami, a zatem i wykorzystywanie ich w pracy. Co ważniejsze, pozbawia również menedżerów sposobności przekształcania idei pozornie odległych od ich dziedzin w bliskie. Ponadto zabiera im radość i podniecenie, jakie można czerpać z "żonglowania pomysłami" - działalności, która podnosi zarówno jakość warunków pracy, jak i wydajność pracy.

Wnioski

Poszukiwanie i eksploatacja dobrych pomysłów oraz idei powinny stale absorbować menedżerów. Nie jest to możliwe bez rozmyślania, czytania i rozmawiania. Bez myślenia niewiele można się nauczyć. Bez czytania niewiele jest do przemyślenia. Bez dyskutowania trudno jest rozróżnić rozumowanie poprawne od błędnego.

Fragment książki "Zarządzanie w małych dawkach", Wydawnictwo Naukowe PWN, 1993.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200