Przedsiębiorca na dorobku

Przedsiębiorcy, chcący wprowadzić w życie projekty związane z wykorzystaniem nowoczesnych technologii i Internetu, najczęściej napotykają bariery finansowe.

Przedsiębiorcy, chcący wprowadzić w życie projekty związane z wykorzystaniem nowoczesnych technologii i Internetu, najczęściej napotykają bariery finansowe.

Kiedy tylko zagrożenie milenijnej pluskwy, ostatniej zdawałoby się przeszkody na drodze ku Nowej Ekonomii, zaczęło odchodzić w niepamięć, a analitycy znaleźli właściwy klucz do wyceny osiągających stratosferyczne poziomy kursów giełdowych dot-com, niespodziewanie nadciągnęła fala gwałtownych spadków. Giełdy całego świata, z elektronicznym NASDAQ-iem na czele, zatrzęsły się od potężnego ciosu, który pchnął internetowe spółki w zdawałoby się bezdenną przepaść. Powodowane głównie przez inwestorów indywidualnych ponad 50-proc. korekty nie należą wszak do codzienności, nawet na tych niezwykle zmiennych rynkach. Podawane przez media informacje o pozakulisowych operacjach dotyczących akcji World Online (http://www.worldonline.com ), przyspieszyły i pogłębiły spadek. Kiedy zdawało się, że rynek otrząsnął się po początkowym uderzeniu, nadeszły niepokojące wieści o bankructwie boo.com (http://www.boo.com ) oraz zamknięciu kontrolowanego przez Disneya toysmart.com (http://www.toysmart.com ) . Nic więc dziwnego, że spowodowało to znaczące zmniejszenie liczby spółek planujących wprowadzenie swych akcji na parkiet.

Kursy notowanych na warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych spółek nowych technologii również podążyły śladem amerykańskich i zachodnioeuropejskich odpowiedników. Jednocześnie jednak liczne firmy giełdowe ogłaszały plany dotyczące Internetu, a na rynku rozpoczynały działalność kolejne portale i serwisy specjalistyczne. Pomimo opóźnień telekomunikacyjnych, wciąż stosunkowo ograniczonego upowszechnienia Internetu, niezbyt korzystnych warunków prawnych i podatkowych oraz braku instytucji wspierających, osoby prywatne i niewielkie firmy uruchamiały w Polsce internetowe przedsięwzięcia, czasami ambitniejsze niż te, deklarowane przez giełdowych potentatów. Czy jednak mają one szansę podjąć równorzędną walkę, mając jako konkurentów bogate i mocno posadowione na rynku firmy? I czy ktoś jest w stanie im pomóc, np. wspierając finansowo w początkowym okresie działalności?

Paliwo Nowej Ekonomii

Jednym z najważniejszych motorów rozwoju internetowych przedsiębiorstw w Stanach Zjednoczonych była dostępność kapitału wysokiego ryzyka, który gotów był zasilić grono nowych firm mających sieciowe ambicje. Fundusze venture capital są już aktywne w Europie Zachodniej. Coraz więcej z nich zaczyna także spoglądać w stronę Europy Środkowo-Wschodniej, czego przykładem są inwestycje m.in. w IDS (http://www.ids.net.pl), Wirtualną Polskę (http://www.wp.pl) czy YoYo.pl (http://www.yoyo.pl). Fundusze zaczynają dostrzegać, że działalność inwestycyjna powinna mieć charakter globalny, gdyż ciekawe przedsięwzięcia powstają we wszystkich częściach świata. Wraz z napływem agresywnych funduszy amerykańskich, obecne już w Polsce instytucje finansowe będą bardziej skore do inwestowania w przedsiębiorstwa we wcześniejszych fazach rozwoju, a właśnie tego dotąd raczej unikały. Pierwsze jaskółki zresztą już widać, choć głównie w postaci deklaracji - np. powstania funduszy BRE Cresco, WBK Asset Management czy LG Petrobank Internet Fund.

Powiększ

Oprócz funduszy venture capital, które skupiają się przede wszyst- kim na zapewnianiu finansowania, na polskim rynku pojawiają się także inkubatory biznesowe. Oprócz funduszy "na początek" oferują one także różnorodne usługi, pozwalające przyspieszyć rozwój firmy - np. poprzez wypożyczenie biura, doradztwo strategiczne, zarządcze i marketingowe, obsługę administracyjną, użyczenie sprzętu i oprogramowania, szkolenia, obsługę call center i kontaktów z klientami, doradztwo prawne i podatkowe, poszukiwanie pracowników, public relations czy w końcu pomoc przy wejściu na giełdę. To słynne IPO - czyli Initial Public Offering. Do kategorii tej należą m.in. Internet Investment Fund (http://www.iif.pl ), e-inkubator (http://www.e-inkubator.com.pl ) czy, przynajmniej częściowo, Internet Ventures Poland (http://www.ivp.pl ), InwestorOnline (http://www.iol.pl ) oraz MCI Management (http://www.mci.com.pl ). Polskim rynkiem internetowym zaczynają się także interesować inkubatory z Europy Zachodniej. Plany działalności w naszym rejonie Starego Kontynentu ogłosiły m.in. Marchfifteen (http://www.marchfifteen.com ) oraz Red-stars (http://www.redstars.com ).Można oczekiwać, że wkrótce do Polski trafi także wchodzący właśnie do Europy garage.com (http://www.garage.com ) oraz inkubatory powołane we współpracy z japońskim Softbankiem(http://www.softbank.co.jp ).

Pomoc dla internetowych przedsiębiorców mogą także zapewnić organizacje sieciowe, łączące biznesy z dostawcami kapitału i zasobów. Siódmą już edycję spotkania dla przedsiębiorców, inwestorów i usługodawców na początku czerwca zorganizował brytyjski First Tuesday (http://www.firsttuesday.pl ). Co najmniej kilkunastoma projektami przesłanymi z CEE szczyci się utworzony w Sztokholmie e-chron (http://www.e-chron.com ), organizator e-challenge (http://www.e-challenge. com ) - globalnego konkursu dla najlepszych, nowatorskich przedsięwzięć związanych z Interne- tem i telefonią komórkową. Kart wciąż nie odkrył inny europejski "sieciowiec" - e-start (http://www.e-start.com ).

Biznesowe anioły

Ciekawą grupę, mogącą wpłynąć na przyspieszenie rozwoju środkowoeuropejskiego ruchu przedsiębior-czego, stanowią inwestorzy indywidualni, tzw. business angels. To oni zwykle zapewniają pierwszy, niewielki zastrzyk gotówki dla nowych przedsięwzięć i oni ponoszą największe ryzyko, lecz także mają szansę na największe zyski. W Stanach Zjednoczonych można nawet zaobser- wować postępującą specjalizację. Podczas gdy fundusze venture capital zwracają się ku przedsiębiorstwom w późniejszych fazach działalnoś- ci, business angels zasilają firmy na początku ich działalności. Należy oczekiwać, że podobne rozwiąza- nia upowszechnią się także w Polsce. Aby było to możliwe, konieczne jest stworzenie efektywnej platformy komunikacyjnej pomiędzy przedsiębiorcami a inwestorami prywatnymi. Jest to o tyle istotne, że inwestycje we wczesnych fazach wymagają metod badania i wyceny, opartych raczej na intuicyjnym oszacowaniu potencjału rynku, technologii i zarządzania niż parametrach finansowych.

Powiększ

Aby inwestorzy zdecydowali się sfinansować internetowe projekty w Polsce, muszą istnieć sposoby wyjścia z inwestycji, czyli metody sprzedaży posiadanych udziałów. Można oczywiście założyć, że wraz z globalizacją rynków finansowych została otwarta droga dla spółek z Europy Środkowo-Wschodniej na NASDAQ, EASDAQ czy Neuer Markt, lecz nie należy się spodziewać osza- łamiającego sukcesu na tych par- kietach spółek, których działalność ogranicza się do rynku lokalnego. Należy także wziąć pod uwagę popyt na papiery danego rodzaju na kon- kretnym rynku.

Z tej perspektywy deklarowane amerykańskie emisje Wirtualnej Polski czy Internet Ventures Poland (http://www.ivp.pl ) mogą okazać się pomyłką. Ciekawiej przedstawiają się szanse na wprowadzenie akcji polskich spółek internetowych na nowe rynki, zapowiadane przez GPW (SITech) oraz CeTO wraz z Polską Giełdą Finansową. Tym bardziej że zapewne nastąpi ich połączenie z odpowiednikami z Europy Zachodniej. Emisja publiczna jest szczególnie istotna dla spółek działających na rynku konsumenckim, dla których giełda jest sposobem uwiarygodnienia i wygodnym mechanizmem wzmocnienia marki.

Nieco ryzykowną, choć zwykle nie mniej dochodową alternatywą dla emisji publicznej pozostaje sprzedaż spółki lub mariaż z partnerem strategicznym. Tę drogę wybrało kilku dostawców Internetu, którzy przeszli pod skrzydła Softbanku (http://www.softbank.pl ). Przykładem jest również serwis aukcyjny Allegro.pl (http://www.allegro.pl ), odsprzedany brytyjskiemu QXL (http://www.qxl.com ). Trzeba też zaznaczyć, że polskie spółki giełdowe z sektora TMI ( Technology Media Internet ) są dość aktywne w tym obszarze i praktycznie każdego tygodnia pojawiają się nowe wieści o ich internetowych zakupach. Oprócz Softbanku, są to także Elektrim, Prokom, ComputerLand, Telekomunikacja Polska (poprzez tp.internet), Netia czy choćby niewielki Szeptel. Dokonały one w pierwszym półroczu br. wielu przejęć.

Wydaje się, że przynajmniej jeszcze przez rok czy dwa następne lata znalezienie partnera strategicznego będzie częstszą formą wychodzenia z internetowych inwestycji niż emisja akcji. Wpływa na to mocna pozycja spółek notowanych już na warszawskiej GPW i ich potrzeba uzupełniania własnej działalności zewnętrznymi przedsięwzięciami czy chęć obniżania wewnętrznych kosztów związanych z działalnością R & D (badania i rozwój). Istotna jest również wciąż mała dostępność rynku publicznego dla małych podmiotów.

Ta sytuacja niesie jednak także pewne niebezpieczeństwa. Po pierwsze, z punktu widzenia przedsiębiorcy współpraca ze znacznie silniejszym partnerem może być konfliktogenna i osłabiać innowacyjność. Po drugie, z pozycji inwestorów znaczna przewaga transakcji typu M & A ( Merger & Acquisition ) nad emisjami publicznymi może zniechęcać do podejmowania ryzyka.

Kierunek: dot-com

Chcąc ubiegać się o zewnętrzne finansowanie i pomoc, trzeba dysponować interesującą koncepcją biznesową i pewnymi minimalnymi zasobami początkowymi. Przy podejmowaniu decyzji inwestycyjnych fundusze venture capital zazwyczaj zwracają uwagę na trzy podstawowe elementy1:

1. Management - postawa, umiejętności i doświadczenie przedsiębiorców;

2. Market - wielkość i potencjał rynku, będące wyznacznikiem przyszłych przychodów;

3. Magic - element zapewniający trwałą przewagę konkurencyjną.

Warto więc przy tworzeniu modelu biznesowego zastanowić się nad następującymi kwestiami:

Internet to tylko platforma, dlatego nie należy nadmiernie skupiać się na nim samym, lecz na biznesie, który dzięki niemu ma być realizowany. Pierwszy pionierski etap internetowej przedsiębiorczości powoli zbliża się ku końcowi, o czym świadczy m.in. zmiana nastawienia inwestorów. Już nie wystarczy biznes, który "robi coś związanego z Internetem". Kiedyś to wystarczało, aby akcje takiej spółki poszły w górę, dzisiaj liczy się przede wszystkim potencjalnie dochodowy model biznesowy, który uzasadni początkowe wydatki.

Trzeba być odważnym - Internet ma charakter globalny i właśnie w takiej skali powinno się planować swoją działalność. Polska jest, przynajmniej na razie, zbyt małym i niewystarczająco rozwiniętym rynkiem, by opierać na nim działania zakrojone na nieco większą skalę. Prawdziwą szansą jest stworzenie oferty, która byłaby konkurencyjna co najmniej w Europie. Doskonale zrozumieli to przedsiębiorcy izraelscy, którzy od początku nastawiali się na rynek amerykański, gdyż ich własny był zbyt mały, aby sfinansować wysokie nakłady na badania i rozwój. Właśnie takich projektów poszukują fundusze.

Trzeba działać szybko. Ten biznes naprawdę porusza się z sieciową prędkością - zwykle nie ma czasu na dokładne planowanie, a zmiany technologiczne i biznesowe wymuszają ciągłe dostosowywanie strategii do aktualnych warunków. Jest praktycznie niemożliwe, aby przewidzieć wszystkie scenariusze rozwoju wydarzeń w przyszłości, szczególnie te wykraczające poza 18 miesięcy. Dlatego plan działania musi być elastyczny. Podczas tegorocznych wiosennych finałów e-challenge (http://www.e-challenge.com ) - konkursu dla najlepszych firm internetowych i technologii bezprzewodowej - zaproszona do wygłoszenia wykładu na temat realiów funkcjonowania dot-comów Martha Lane Fox, założycielka lastminute.com (http://www.lastminute.com ), wystąpiła w koszulce z wiele mówiącym napisem "Don't plan (Nie planuj)"2.

W "Nowej Gospodarce" ludzie są naprawdę najcenniejszym zasobem - to właśnie oni są jedynym elementem organizacji, który aktywnie przechowuje wiedzę, cały czas ją wzbogacając. Trzeba pamiętać, że pomimo coraz bardziej zaawansowanych prac nad systemami informatycznymi wspierającymi zarządzanie wiedzą (knowledge management), jej największa część wciąż rezyduje w umysłach pracowników i nie poddaje się przetwarzaniu informatycznemu - tzw. cicha wiedza (tacit knowledge). Ponadto dobrze zdopingowani ludzie potrafią błyskawicznie dostosowywać się do zmieniających się warunków. Klasycznym tego przykładem jest przypadek pewnego japońskiego producenta, który został zmuszony do zastąpienia sporej części zainstalowanych w fabryce automatów ludzkimi zespołami montażowymi, gdyż tylko w ten sposób był w stanie wystarczająco szybko reagować na zmiany w procesie produkcyjnym. Ludzie decydują o sukcesie przedsiębiorstw "Nowej Gospodarki". Aby byli zadowoleni z wykonywanej pracy, należy sprawić, by ona ich bawiła. Według publikacji Sztuka wojny Sun Tzu: "Kiedy ludzie są szczęśliwi i beztroscy, zapominają o śmiertelnym niebezpieczeństwie" 3.

Kontratak

Warto uważać na przedsiębiorstwa "Starej Gospodarki" - one wcale nie zapomniały o sieci. Wręcz przeciwnie, w najbliższych 24 miesiącach należy się spodziewać z ich strony narastającej konkurencji. Co prawda wiele z nich "przespało" pierwszy etap rewolucji internetowej, jednak coraz częściej po dostosowaniu swoich procesów i wspierających je systemów informatycznych wykorzystują ogromne zasoby finansowe i powszechną znajomość swych marek, przystępując do zmasowanego kontrataku. Dobrym tego przykładem mogą być inicjatywy amerykańskich i zachodnioeuropejskich linii lotniczych, których celem jest stworzenie własnych serwisów sprzedających bilety, czy też internetowy system handlu wyposażeniem, planowany przez europejskie spółki energetyczne. Warto jednak pamiętać, iż ten wzrost aktywności przedsiębiorstw "Starej Gospodarki" stwarza pewne interesujące szanse dla przedsiębiorców - np. na tworzenie obopólnie korzystnych joint venture (mających np. pomóc w transformacji "starych" korporacji) lub zyskowną sprzedaż biznesu. Rola tradycyjnych organizacji jest szczególnie istotna w krajach Europy Środkowo-Wschodniej, gdzie często są one jednymi z nielicznych podmiotów dysponujących odpowiednimi środkami na rozwój przedsięwzięć o ponadlokalnych ambicjach.

Technologia decyduje o strategii, ale jej nie zastępuje. Z pewnością nie można zbyt wiele dokonać, jeżeli dostępne narzędzia lub istniejąca infrastruktura na to nie pozwalają. O obu tych elementach zapomniał brytyjski serwis sprzedający sprzęt i ubrania sportowe - boo.com (http://www.boo.com ). Nowatorsko zaprojektowana technologia nie mogła być gotowa na czas wskutek braku odpowiednich narzędzi oraz złożoności architektury. Kiedy pokonano już tę pierwszą barierę, okazało się, że nie są na nią przygotowani odbiorcy i infrastruktura telekomunikacyjna. Niedopasowanie technologii uważa się za jeden z głównych czynników, które doprowadziły do bankructwa boo.com.

Podobnie reklama nie rozwiąże wszystkich problemów. Po pierwsze, to nie reklama jest wyłącznie narzędziem budowania marki. Tym zajmuje się np. również public relations. Po drugie, podstawą sukcesu jest spójny model biznesowy, dający wysokie prawdopodobieństwo osiągnięcia zyskowności w rozsądnym czasie. Amerykańskie dot-com i wspierające je fundusze inwestycyjne uznawały jeszcze nie tak dawno zasadę, iż najlepszym i najszybszym sposobem zdobycia silnej pozycji rynkowej jest wydawanie ogromnych kwot na marketing, czego skrajnym przejawem było kupowanie za miliony dolarów czasów reklamowych podczas SuperBall - finałów amerykańskiego futbolu - czasem tylko po to, by zostać zapamiętanym jako najgorszy spot. Można odnieść wrażenie, iż tropem tym postanowił pójść polski portal arena.pl (http://www.arena.pl), który w maju br. przypuścił zmasowany, nowatorski i odważny, ale dość ryzykowny, atak reklamowy. Niestety, wydaje się, iż oferowany przez ten portal produkt nie jest jeszcze w wystarczającym stopniu dopracowany, a poza tym, zgodnie z przypuszczeniami, prowadzona przez niego akcja reklamowa wyzwoliła dość gwałtowną odpowiedź obecnych na rynku konkurentów oraz innego zasobnego, nowego gracza - tp.internet (obser-watorzy rynku i w jego przypadku nie szczędzą słów krytyki -http://www.tpi.pl). Ponadto start areny.pl zbiegł się ze wzbierającą falą prezentacji nowych portali. Od maja br. konkuruje więc już kilkanaście "bram do Internetu".

Fala inwestycji w nowe firmy internetowe w Polsce jest dopiero przed nami. Widać już pierwsze sygnały tego, że rozkwit przedsiębiorczości wysokich technologii jest naprawdę blisko. To zapewne kwestia najbliższych miesięcy.

--------------------------------------------------------------------------------

1 Istnieją dwie główne szkoły podejmowania decyzji inwestycyjnych stosowane przez fundusze VC. Pierwsza z nich zakłada, iż najważniejsi są ludzi, ponieważ to oni decydują o sukcesie przedsięwzięcia. Kierujący przedsięwzięciem powinni być charyzmatyczni, zdolni do zatrudniania i motywowania pracowników, posiadać zdolności negocjacyjne, niezbędne w zawieraniu transakcji itd. Druga szkoła przyjmuje, że najważniejszy jest potencjał rynku, a ludzie zawsze mogą być zastąpieni (na podst. Networking Business. The Most Successful Practives and Business Models Driving the US High-tech Wonder, e-chron AB, 2000)

2 Zapis w formacie RealPlayer prezentacji Marthy L. Fox oraz innych wystąpień podczas finałów e-challenge, można znaleźć na stroniehttp://www.e-challenge.com w sekcji e-tv

3 Sun Tzu Sztuka wojny, Wydawnictwo Przedświt, Warszawa, 1994

Maciej Janiec jest konsultantem internetowym, prowadzi serwis eBiz (http://www.ebiz.z.pl), poświęcony biznesowym zastosowaniom technologii informacyjnych.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200