Profile Adam

Mam na imię Adam. Jestem studentem ostatniego roku politechniki na kierunku informatyka, do obrania którego skłoniły mnie tylko i wyłącznie zainteresowania oraz predyspozycje.

Mam na imię Adam. Jestem studentem ostatniego roku politechniki na kierunku informatyka, do obrania którego skłoniły mnie tylko i wyłącznie zainteresowania oraz predyspozycje. Lubuję się w technologiach komputerowych i rzeczywiście jestem w tym niezły, stąd też nie narzekam na brak zleceń. Problemem moim jest raczej czas, który w tak młodym wieku mógłby być wykorzystany bardziej rozrywkowo. Nie dość, że brakuje mi czasu, to amatorów darmowego doradztwa komputerowego jakby przybywało w postępie geometrycznym. Nie chce im się przestudiować literatury i stąd ten problem. Gdyby jeden z drugim wziął do ręki stosowne książki i przeczytał je z uwagą, byłby nieco mniej bezradny w sytuacjach uważanych za nietypowe. Ale taki nie poczyta i bierze się do zabawy zwanej przygoda z informatyką. Czy fakt, że jestem prawie zawodowym informatykiem, wymaga ode mnie poświęcania swego życia i wolnego czasu dla krzewienia wiedzy wśród analfabetów komputerowych? A jeśli nie mam czasu lub nie potrafię rozwiązać problemu od ręki prostymi metodami, ludziom wydaje się, że ich ignoruję, że wywyższam się i nie chcę pomóc.

Czasami rzeczywiście komuś pomogę, bo aż żal zbiera, gdy patrzę jak taki się męczy. Podchodzę wówczas do lodówki, wyjmuję dwie butelki napoju gazowanego - dla mnie i dla niego. Chce się żyć! - coś we mnie krzyczy donośnie. Rozwiązuję wówczas problem niedojdy komputerowego.

Ostatnio byłem w gościnie u Gdasia. Okazuje się, że Gdaś wysępił trochę grosza i kupił zestaw komputerowy. Popatrzyłem na parametry sprzętu - sporo lepsze niż mojego. Cóż, Gdaś nie zajmuje się programowaniem jak ja, więc potrzebuje szybkiego komputera do gier. Podłączył nawet kartę dźwiękową do profesjonalnego wzmacniacza radiowego - nieźle daje czadu muzyczka z kompa. Ja na swoim komputerze nie mam czego słuchać, chyba szumu bitów w programach.

Problemem Gdasia okazał się pewien program, który wyświetlał na ekranie piękne akwarium z pływającymi rybkami i bąbelkami powietrza. Akwarium - cud malina - ładniejsze niż w rzeczywistości moglibyśmy zobaczyć. Zresztą większość rzeczy wygląda ładniej na obrazkach niż online. Na przykład modelki czy foldery turystyczne. Pechowo na jednej trzeciej części ekranu z rybkami piękno zakłócała ponura plansza z napisem oznajmiającym brak rejestracji programu. Gdaś wiedział, że można się tego pozbyć, nie znał natomiast metody. Zastosowałem "cracka" dostarczonego na płytce wraz z programem. Gdaś był zachwycony: rozczulał się i roztkliwiał, jakie to akwarium piękne i jak bardzo uspokaja. Nie miałem odwagi, choć bardzo mnie korciło, powiedzieć mu wprost w oczy, że program jest kradziony. Nie mogłem zdobyć się na to. Po pierwsze, dlatego że sam nie jestem bez skazy pod tym względem. Po drugie, dlatego że Gdaś podszedł do lodówki, wyciągnął dwie butelki napoju gazowanego - w tym jedna dla mnie. Po prostu chce się żyć!

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200