Produkty czy standardy?

Jako przedstawiciele środowiska Internet Society namawiamy do tworzenia w obszarze e-government regulacji odwołujących się do otwartych standardów i tradycji oprogramowania open source.

Jako przedstawiciele środowiska Internet Society namawiamy do tworzenia w obszarze e-government regulacji odwołujących się do otwartych standardów i tradycji oprogramowania open source.

Minister Zdrowia i Opieki Społecznej wydał 30 maja br. rozporządzenie w sprawie sposobu przedstawiania dokumentacji oraz wzoru wniosku o dopuszczenie do obrotu produktu homeopatycznego i produktu homeopatycznego weterynaryjnego. Przewiduje ono, iż "dokumentację składa się w formie papierowej i elektronicznej w formacie Microsoft Word".

Jest to podręcznikowy przykład złego prawa. Ustalanie oprogramowania, w które powinny być wyposażone komputery petentów, nie leży w zakresie działania ministra zdrowia (dokąd oczywiście nie zostanie udowodnione, że pewne programy stwarzają zagrożenie zdrowia ich użytkowników), a program do pisania nie jest produktem homeopatycznym, nawet jeśli zawiera tylko ślady istotnych funkcji zatopione w zbędnych ozdobnikach. Rozporządzenie zostało jednak wydane. Jak obywatel może spełnić wymagania przyjmującego jego wniosek urzędu?

Na pozór wystarczy - poza urzędową opłatą na rzecz państwa polskiego - uiścić także mniej formalną daninę na rzecz producenta oprogramowania i nabyć licencję na używanie ulubionego narzędzia resortu zdrowia. Dla urzędników jej koszt nie jest istotny, gdyż reprezentowany przez ministra rząd jest wielce zaprzyjaźniony z producentem programu, który w dowód sympatii zaoferował instytucjom rządowym ceny dziesięciokrotnie niższe od tych, jakich żąda on od zwykłych użytkowników. Nawiasem mówiąc, czy łączna wartość tej wytargowanej przez rząd "promocji" nie jest formą ukrytego podatku? Przecież kwoty zaoszczędzone przez rząd producent oprogramowania zapewne przeniesie na pozostałych, mniej uprzywilejowanych nabywców? A co uczynić, gdy producent wycofa zalecany program z rynku? Zmienić z tego powodu prawo?

Załóżmy jednak, że petent uzyskał możliwość skorzystania z programu, którego autor deklaruje, że pozwala on zapisać wniosek w formacie zgodnym z formatem Microsoft Word.

Jak to sprawdzić? Program Word jest dostępny w kilkudziesięciu wersjach i odmianach, a używane przez nie formaty bardzo się różnią między sobą, często są wręcz celowo niezgodne.

Jak sprawdzić, której wersji używa przyjmujący wniosek urzędnik?

Informacja publiczna

Zajmijmy się teraz szerszym problemem. Ustawa o dostępie do informacji publicznej oraz wydane na jej podstawie rozporządzenie Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji z dnia 17 maja 2002 r. w sprawie Biuletynu Informacji Publicznej (BIP) dają pierwsze w historii Polski wskazówki normatywne, jak należy tworzyć serwisy internetowe. W szczególności określa strukturę strony głównej biuletynu, standardy struktury stron podmiotowych, a także zakres i tryb przekazywania informacji oraz standardy zabezpieczania treści informacji publicznych udostępnianych w BIP.

Na uwagę zasługuje posługiwanie się w omawianym akcie nazwami pewnych, uznanych na świecie, standardów. Piszemy o posługiwaniu się nazwami, gdyż rozporządzenie nie implementuje na grunt polskiej rzeczywistości normatywnej międzynarodowych standardów, a jedynie wykorzystuje ich nazwy jako "słowa wytrychy". Przykładowo, odwołując się do jednej z definicji, "adres URL" to - według rozporządzenia - "adres wskazujący lokalizację strony głównej lub podmiotowej strony Biuletynu w sieci teleinformatycznej (adres strony WWW)".

Już na pierwszy rzut oka widać, że polski prawodawca myli pojęcia, gdyż URL to angielskojęzyczny skrót od Uniform Resource Locators (szczegółowo omówiony w RFC 1738). Nie można również w polskim akcie normatywnym - w sposób nie budzący wątpliwości - mówić o adresie strony WWW, gdyż skrót od World Wide Web jest również pewnego rodzaju wytrychem. Definiowanie URL poprzez jedyną tylko korzystającą z niego usługę internetową (WWW) jest ewidentnym myleniem pojęć.

Komercyjne w symbiozie z open source

Nasze propozycje zmierzają do sytuacji, w której oprogramowanie zamknięte i o otwartym kodzie będą współistnieć, państwo zaś nie będzie zamykało drogi rozwoju żadnemu z możliwych rozwiązań.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200